No niestety - zamiast wygrać, popłynąłem spytać Maksa i Błaszka, co wyprawiają. Próbując ich złapać, zrobiłem 4 rufy i ładny zygzak. Niestety po prawie 1,5h jazdy pełnym gwizdkiem, jakość rozumowania spada. Chyba nie byłem emocjonalnie gotowy na wygranie tych regat.
Ta ja się nie powstrzymam od złośliwości. Zgadzam się z Ziomkiem. Marek jest naćpany folioendorfiną i, jak każdy nałogowiec, traci kontakt z rzeczywistością. Patyczaków nie będzie dużo więcej niż rejsiarzy. A wave nigdy patyki nie przegonią. Istotną częścią wave jest możliwość opowiadania kolegom w ...