kogo znowu szukamy na zatoce?

Kitesurfing i wszystko z nim związane.
Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post08 wrz 2016, 00:37

dziś o 0905 na TVN24 będzie wejście na żywo z Wake.pl.

Awatar użytkownika
Piotrbyku
Posty: 2444
Rejestracja: 02 mar 2010, 10:56
Deska: BraCuru , Moses -Onda
Latawiec: Soul, Soul ,Soul, Capa
Lokalizacja: Wrocław
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 70 razy
 
Post08 wrz 2016, 11:04

Wszyscy spekulujecie co się stało ,że rozstał się z kitem , mogła to być awaria sprzętu .Dlatego pływanie na offie to zawsze słaby pomysł . Nie zawsze wystarczą nasze super umiejętności , trzeba mieć wyobraźnie , ewentualnych zagrożeń . Pękają linki , rozwala się chiken , pęka balon , pęka materiał , pęka bar, kite się przewinie / większość kolegów nie potrafi tego ogarnąć w wodzie :D / i co wtedy .... , często pływam w zimnej wodzie i dla mnie planowanie to podstawa , i odpowiedz na pytanie co jeśli ? . WYOBRAŹNIA oczywiście nie może to nam psuć zabawy , ale jeśli podejmujemy ryzyko to świadomie .
Fajnie że żyje - odzyskał sprzęt - i mam nadzieję że bohater opowie nam swoją wersję bo najlepiej jest uczyć się na błędach , czyichś błędach .

Awatar użytkownika
surfbabe
Posty: 689
Rejestracja: 17 lip 2005, 16:25
Deska: su2 custom
Latawiec: FX, nemesis
Lokalizacja: wwa
Postawił piwka: 47 razy
Dostał piwko: 29 razy
 
Post08 wrz 2016, 12:57

Piotrbyku pisze: Nie zawsze wystarczą nasze super umiejętności , trzeba mieć wyobraźnie , ewentualnych zagrożeń . Pękają linki , rozwala się chiken , pęka balon , pęka materiał , pęka bar, kite się przewinie / większość kolegów nie potrafi tego ogarnąć w wodzie :D /



o to, to właśnie !

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post08 wrz 2016, 15:01

Piotrbyku pisze:Wszyscy spekulujecie co się stało ,że rozstał się z kitem , mogła to być awaria sprzętu .Dlatego pływanie na offie to zawsze słaby pomysł . Nie zawsze wystarczą nasze super umiejętności , trzeba mieć wyobraźnie , ewentualnych zagrożeń . Pękają linki , rozwala się chiken , pęka balon , pęka materiał , pęka bar, kite się przewinie / większość kolegów nie potrafi tego ogarnąć w wodzie :D / i co wtedy .... , często pływam w zimnej wodzie i dla mnie planowanie to podstawa , i odpowiedz na pytanie co jeśli ? . WYOBRAŹNIA oczywiście nie może to nam psuć zabawy , ale jeśli podejmujemy ryzyko to świadomie .
Fajnie że żyje - odzyskał sprzęt - i mam nadzieję że bohater opowie nam swoją wersję bo najlepiej jest uczyć się na błędach , czyichś błędach .

A Ziomek w TVN24 z czym się ja również w pełni zgadzam, ograniczył te spekulacje do tego, że wielkim prawdopodobieństwem było to świadome porzucenie latawca z intencją powrotu wpław do brzegu na półwyspie, co było w efekcie bardzo nierozsądne i nieskuteczne oraz wydłużyło akcję ratunkową. I nawet gdyby to ostatecznie nie do końca było prawdą, to powinno dotrzeć do innych, którzy mogą się znaleźć w przyszłości w podobnej sytuacji, aby wiedzieli jak się zachować, ucząc się dzisiaj na błędach jednych i doświadczeniu innych.

Awatar użytkownika
mary.dk
Posty: 1918
Rejestracja: 17 cze 2009, 21:13
Deska: Aero, Airush - Compact, Slayer
Latawiec: Airush Wave
Lokalizacja: Bydgoszcz
Postawił piwka: 58 razy
Dostał piwko: 88 razy
 
Post08 wrz 2016, 17:28

A nic Ziomek nie wspominal ze gdyby gosciu byl na Bescie Roca to nie byloby tematu ?
Nic na temat ze Roca ma opcje off shore z autopowrotem do miejsca startu w razie WU ?
Nic ? :doh:

Pozdro...

Awatar użytkownika
feel
Posty: 585
Rejestracja: 09 lip 2007, 21:25
Deska: Nobile NHP
Latawiec: Core XR2, GTS
Lokalizacja: Sopot
Postawił piwka: 53 razy
Dostał piwko: 64 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 wrz 2016, 12:34

Z informacji "Wyborczej" wynika, że 30-letni krakowianin nie tylko nie był amatorem, ale... instruktorem jednej ze szkół kitesurfingu na półwyspie, która jednak nie posiadała licencji PZK.

http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiast ... z4JklraFT8

jinx79
Posty: 4
Rejestracja: 08 mar 2014, 19:32
 
Post09 wrz 2016, 15:03

Rozmawiałem z ratownikiem, gość miał kaptur lub czapkę neoprenową dlatego nie było śladu na kamerach termowizyjnych, dodatkowo miał kamizelkę lub impact vesta (prawie był przygotowany na przygodę...)

Awatar użytkownika
surfbabe
Posty: 689
Rejestracja: 17 lip 2005, 16:25
Deska: su2 custom
Latawiec: FX, nemesis
Lokalizacja: wwa
Postawił piwka: 47 razy
Dostał piwko: 29 razy
 
Post09 wrz 2016, 15:52

już ja widzę tę czapkę neoprenową, jak niby był ciepły dzień.
tłumaczą się z tych przestarzałych kamer termowizyjnych, o których pisze GW.

no jeśli miał kamizelkę, to brawo ten pan.

ale jeśli faktycznie był instruktorem którejś ze szkółek, to strach się bać!

i dalej... skoro wypłynął z Jastarni, to należy zakładać, że to jedna z tamtejszych szkółek ma takich bohaterów?

Awatar użytkownika
zaaaak
Posty: 1403
Rejestracja: 24 lip 2011, 17:51
Deska: SU2
Latawiec: FX
Postawił piwka: 60 razy
Dostał piwko: 90 razy
 
Post09 wrz 2016, 16:03

źle się stało że łoił na offie, dobrze się stało że go uratowali, ale ... nie zachowujcie się jakbyście nigdy ciśnienia na pływanie nie mieli, pewnie czekał na te pierdy przez dwa tygodnie urlopu, poszedł na zatokę bo na morzu nie umiał albo się bał, do Rewy nie pojechał bo miał kaca a motorówka na mewią nie miała wolnych miejsc -grunt to dobre zakończenie :wink:
bravo SAR :wink:

Awatar użytkownika
surfbabe
Posty: 689
Rejestracja: 17 lip 2005, 16:25
Deska: su2 custom
Latawiec: FX, nemesis
Lokalizacja: wwa
Postawił piwka: 47 razy
Dostał piwko: 29 razy
 
Post09 wrz 2016, 16:09

nie chodzi o lincz przecież.

zakładam, że czytają to także ci, którzy od niedawna w sporcie.
nie powinniśmy ich przestrzegać?

Awatar użytkownika
zaaaak
Posty: 1403
Rejestracja: 24 lip 2011, 17:51
Deska: SU2
Latawiec: FX
Postawił piwka: 60 razy
Dostał piwko: 90 razy
 
Post09 wrz 2016, 16:40

surfbabe pisze:nie chodzi o lincz przecież.


mam nadzieję, tak czy inaczej dobrze że się dobrze skończyło

surfbabe pisze:zakładam, że czytają to także ci, którzy od niedawna w sporcie.
nie powinniśmy ich przestrzegać?

oczywiście że powinniśmy, każdy z nas był "od niedawna" w tym sporcie jakiś czas temu i ja doskonale pamiętam że
były takie momenty że choćbym miał iko7 to nic nie było w stanie mnie powstrzymać przed wejściem do wody(choć na zatoce na off bym się chyba nie odważył) ... dajcie już chłopakowi spokój, na pewno ma nauczkę na całe życie, miejmy nadzieję że ci ogarnięci (i ci mniej) wyciągną wnioski. Pewnie teraz się nie przyzna, a szkoda bo można by się dowiedzieć co się właściwie stało - a tak to zostaje nam "wróżenie z czapki" ...

Awatar użytkownika
Mikolpa
Posty: 3207
Rejestracja: 05 kwie 2013, 15:58
Deska: SU-2 Prorider 140, Trans 153
Latawiec: Rebel 10,12,14, Addiction 18
Lokalizacja: Wrocław
Postawił piwka: 126 razy
Dostał piwko: 142 razy
 
Post10 wrz 2016, 21:50

Domniemany.krakus pisze:To ja jestem pechowym kitesurferem, ktory w zeszlym tygodniu spędził ponad dobę w wodach Zatoki Puckiej. Postanowiłem skomentować publicznie całą sprawę ponieważ jestem zniesmaczony postawą mediów (oraz niektórych członków naszej społecznosci), które to z mojego osobistego dramatu usiłują wyciągnąć korzysci dla siebie. To co można znaleźć w prasie i telewizji oraz na portalach internetowych na temat mojego niewesołego doświadczenia to stek bzdur i kłamstw - pragnę je niniejszym sprostować. Zostawiam ten komentarz tutaj, na neutralnej platformie - celowo - po to by nie dorabiać pismaków goniących za sensacją gdyż w podły i oszukańczy sposób liczą oni na ekstra zyski oraz darmową reklamę. Bezskutecznie polowali na mnie już w szpitalu, przemierzyli cały półwysep, wtykali nos gdziekolwiek się dało. Na szczęście większość Braci Kitesurfingowej rozumie, że dla dobra naszej wspólnej pasji powinnismy się trzymać razem i nie udzielała żadnych komentarzy. Niestety od każdej reguły zdążają się wyjątki.

Na wstępie pragnę wyrazić skruchę, faktycznie mogłem przecenić swoje możliwości, kitesurfing jak każdy inny sport wymaga rozwagi jak rownież ciagłego rozwoju, zdobywania doświadczenia i nieustannej nauki. Szkoda, że dociera to do mnie w momencie kiedy moja głupota doprowadziła do srogich konsekwencji. Bezpieczeństwo ponad wszystko!

Piszę na kiteforum.pl, ponieważ to jedyne neutralne środowisko w którym mogę się swobodnie wypowiedzieć. Tak na marginesie jest mi bardzo miło, dziękuję części z Was , tej która bezinteresownie starała się mi pomóc. Tak trzymać!!! Surferzy powinni trzymać się razem :)

Jedyne prawdziwe informacje które ukazały się w mediach to zdjęcia odnalezionego sprzętu oraz informacje na temat przebiegu akcji ratunkowej. Pozostałe informacje to ślepe strzały, w dużej mierze kłamstwa bądź przeinaczenia, wywołane chęcią zysku lub darmowej reklamy kosztem osobistego dramatu czy też niedoszłej tragedii.

Cała akcja od momentu wejścia na wodę trwała ok. 27 godzin, wiec poniższe sprawozdanie jest mocno skrótowe, skupiłem się jedynie na kluczowych wydarzeniach.

1. Nie jestem uczniem, jak rownież nie jest instruktorem. Pływam dla siebie.
2. Jestem związany z kilkoma szkołami kitesurfingu. Pełne kursy przeszedłem co najmniej w dwóch szkołach na półwyspie. Szkoliłem się z wieloma instruktorami.
3. Wszelkie komentarze dotyczące mojej rodziny to pomówienia.
4. Głównym powodem szybkiego wyjścia ze szpitala pomijając ogólnie dobry stan zdrowia byli dziennikarze paparazzi, którzy podszywali siępod moich rodziców celem dostania się na oddział ratunkowy
5. Wszedłem na wodę w Jastarni i tam tez zamierzałem wrócić. Ile sie da z kajtem, resztę na nogach podobnie jak większość pływających tego dnia na zatoce.
6. W wyniku zerwania linki leashowej, konieczności improwizowanej naprawy oraz serii niekorzystnych zdarzeń wylądowałem na głebokiej wodzie. Ok. 15 wiatr zaczął ustawać a latawiec przepadać.
7. Ze względu na fakt iż byłem w głębi zatoki postanowiłem spłynąć do Juraty, złapałem hals bezpośrednio na molo w Juracie i wtedy w Jastarni widziano mnie po raz ostatni.
8. Niestety do brzegu zbliżyłem się na wysokości plaży prezydenckiej, która postanowiłem opłynąć.
9. Latawiec przepadł 2 razy, za 3 przewinęła sie linka. Zwinąłem bar i wykonałem tratwę.
10. Wiatr zaczął znosić mnie od brzegu więc postanowiłem pozbyć się latawca i dobić do brzegu wpław z deską ( drzwiami ) Byłem wtedy na wysokości 3 bojki od brzegu. Niestety dostałem skurczu, wiec postanowiłem zachować deskę.
11. Płynąłem pod wiatr, silny prąd znosił mnie w kierunku Helu oraz otwartego morza. Po kilku godzinach walki nadal znajdowałem się na tyle daleko od brzegu, że istniało ryzyko rozminięcie się z półwyspem i wylądowania na otwartym morzu.
12. Zdecydowałem się odwrót. Podjąłem próbę dopłynięcia z wiatrem wpław do Gdyni.
13. W międzyczasie trwała akcja ratunkowa, jeszcze za dnia dwukrotnie w odległości ok. kilku set metrów ode mnie przepłynęła łódź SAR, po zmierzchu helikopter przeleciał na tyle blisko, że niemal oświetlił mnie szperaczem. W nocy jeszcze kilkukrotnie łodzie ratunkowe znalazły się w pobliżu. Za każdym razem machałem deską, wyskakiwałem nad wodę itp. Niestety było bardzo ciemno, ubrany byłem w czarną piankę a deska jest biała i kolorem zlewała się z wodą.
14. Założyłem, że mogą mnie nie znaleźć więc cały czas płynąłem. W krótkich chwilach odpoczynku pomagałem sobie deską, którą obracałem na plecy, leżąc pod nią wpinałem się trapezem w rączkę i odpoczywałem kilka- kilkanaście minut. Brzmi wspaniałe jednak woda ma ok. 18 stopni wiec pomimo długiej pianki grubości 5.4 mój organizm momentalnie się wychładzał i zaczynało mną telepać, w końcu był środek nocy. Zdawałem sobie sprawę jak działa hipotermia, na bierząco starałem się monitorować i doszukiwać jej objawów. Przed wychłodzeniem ratował mnie nieustanne ruch, płynąłem w kierunku oświetlonego na czerwono komina w Gdyni.
15. Na środku zatoki zastałem silny prąd znoszący na morze, przeprawiłem się przez niego trzymając deskę pod pachą, ostrząc nią lekko pod prąd. Dodatkowo z całych pozostałych we mnie sił płynąłem używając drugiej ręki oraz nóg. Udało mi się przedostać.
16. Dotrwałem do świtu, promienie słońca dały mi nowy zastrzyk energii a helikopter na niebie oraz łodzie na horyzoncie nadzieję na rychłe wytchnienie oraz koniec walki.
17. Nauczony doświadczeniem dnia poprzedniego nie zważyłem na wszystko i przezornie płynąłem dalej.
18. Koło południa już dość dobrze widziałem linię brzegową oraz 2 szlaki wodne. Jeden z lewej ( kontenerowce oraz duże lodzie wypływające z Gdyni w pełne morze) oraz drugi, biegnący wzdłuż linii brzegowej, przecinający moją drogę do brzegu. Średnio co godzinę coś tamtędy przepływało. Planowałem dopłynąć do szlaku, chwile odpocząć i poczekać na jakiś przypadkowy statek lub motorówkę. W przypadku kiedy zaczął bym się wyziębiać zamierzałem porzuci deskę oraz trapez i popłynąć prosto do samego brzegu, ponieważ skurcze od wieczora nie pojawiły się ponownie.
19. Jest ok. Godziny 16, za wszelka cenę przed zmrokiem chciałem dostać się na brzeg, zbliżałem się do szlaku wodnego. W głębi zatoki portowej dostrzegłem kuter wypływający w głąb zatoki, prawdopodobnie przepłynął by jakiś kilometr po mojej lewej stronie.
20. Słońce miałem w twarz, kuter sprzed sobą, więc wykorzystałem sytuację i przy użyciu deski puściłem kilka zajączków prosto w kuter. Kuter odpowiedział światłem szperacza. Odpowiedziałem ponownie sygnałem odblaskowym po czym pomachałem krzyżując ręce nad głową. Kuter zrobił szybki zwrot, podjął mnie na pokład, a załoga otoczyła mnie profesjonalną opieka oraz wsparciem. Jeden z marynarzy użyczył mi telefonu, powiadomiłem najbliższych, że wszystko jest ok.

Reasumując:

Lepszy wróbel w garści niż sikorka na dachu.

W sytuacji zagrożenia myślę , że powinienem wpłynąć na plaże prezydencką.
Dobrą decyzją było by rownież udać się od razu tratwą w kierunku Trójmiasta.
W sytuacji kiedy na brzegu może szukać cię kilkudziesięciu policjantów, przyjaciół oraz postronnych osób w momencie ciszy głośno krzycz!!! Echo powinno zanieść twoje wołanie o pomoc po wodzie aż do brzegu.
Zawsze miej ze sobą telefon!!! Nawet jeśli idziesz do wody na chwilę los potrafi spłatać figla.

Ps. Czuje się bardzo dobrze zarówno psychicznie jak i fizycznie. Poza otarciami od pianki, nadkwasotą od słonej wody oraz łagodną hipotermią (31,5stopnia Celsjusza ) którą zniwelowano na oddziale ratunkowym w godzinę, nie doznałem żadnych innych obrażeń. W miarę możliwości osobiście składam podziękowania wszystkim zaangażowanym w akcje poszukiwawczą. Jeszcze raz tutaj publiczne DZIĘKUJE WAM WSZYSTKIM!! Mundurowym i nie tylko. Świadomość, ze ktoś mnie szuka, cały czas podnosiła mnie na duchu, wywołała u mnie poczucie szansy i cały czas motywowała do walki. Gdyby nie Wy, mogło by mnie tu nie być. Jesteście moimi bohaterami!

Ufam, że powyższy komentarz rozwiał wszelkie niedomowienia i watpliwości, i jeszcze raz przepraszam. Wszystkim hejterom życzę jak najlepiej jednak pozostaję bez odbioru.

Pozdrawiam!

Domniemany trzydziestolatek, krakus :)


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości