Strona 1 z 4

Sprzęt ginie na Helu

: 04 wrz 2007, 20:49
autor: MassTurbo
Elo!
Zawsze mi się wydawało, że ekipa pływająca jest dość solidna w tych sprawach, a kradzieże są efektem "nalotów obcego elementu".
Kiedyś ukradziono mi trapez - zdążyłem zanieść latawiec do wozu - 20 sek., a w tym czasie ktoś podprowadził PatLove'a.
Z drugiej strony gdy zginęła mi decha zadzwonił niezwykle sympatyczny kolo i przekazał sprzęt.

W zeszły weekend na Solarze mój kumpel pożyczył Nobile 555, miał "małą awarię" w czasie skoku, wrócił do brzegu body dragiem, to wszystko jakieś niecałe 100 m od brzegu. Wiatr on shore prosto na nasze stanowisko.
A deska zniknęła i nikt nic nie wie....

Czy my już do cholery sobie zaufać nie możemy i każda deskę gwoździem trzeba będzie podpisać?

To nasze społeczeństwo....

smutne pozdro
mass

Re: Sprzęt ginie na Helu

: 04 wrz 2007, 20:55
autor: zgred
przykra wada zaszczepiona przez komunę

jak byłem w danii to do dzis nie mogę wyjsc z szoku bo na kempingu duńczycy podczas naszej nieobecności bacznie zwracali uwage na to co dzieje się dookoła naszych namiotów, do tego stopnia bacznie ze jak przyjechała do nas żona jafuzza i szukała nas w namiotach to Dun zwrócił jej uwage i w głowie mu sięnie mieściło jak można zaglądac do cudzego namiotu - musiała się ostro tłumaczyć.

To jest podejscie.

To samo było na plazy dfo buggy

Calutki dzień śmigaliśmy i rzadko zaglądaliśmy do otwartego samochodu z przyczepą, na przyczepie sprzetu za spora kaskę do tego portfele telefony laptop i inne pierdoły - nic a nic nie zgineło.

A u nas :doh:

: 04 wrz 2007, 21:01
autor: onzo
nie chcę wywoływać wojny, ale kilka razy zdarzyło mi się być "w okolicy" sytuacji, gdy ktoś gubi deskę a następnie przepływa WS i nagle deska znikała.
Raz nawet widziałem sytuacje w której gość się mocno tłumaczył gdy po cichu odchodził z deską z plaży.... :roll:

: 04 wrz 2007, 21:05
autor: rolnik
przykra wada zaszczepiona przez komunę

Wszedzie maja lepkie rece .Mi podpi.... deske we francji, w egipcie ginely lycry ; sa ludzie i hamy :evil:

Re: Sprzęt ginie na Helu

: 04 wrz 2007, 21:12
autor: maciek_3c
Mi w ta niedziele aparat fotograficzny ktos zawinal :/ - na plazy za maszo
Moze nie byl mega schowany (lezal w torbie po latawcu) ale zdjecia z dobrego plywanka, grrrrrrr

niestety :roll:

Re: Sprzęt ginie na Helu

: 04 wrz 2007, 21:41
autor: Prezes
no dobra - a moja historia to telefon pociagniety z torby na MM w zeszlym roku

mozna powiedziec, ze glupi jestem, iz go w torbie na plazy zostawilem
ale glupie tak naprawde jest to jest, ze czlowiek o takich rzeczach musi pamietac :?

Re: Sprzęt ginie na Helu

: 04 wrz 2007, 22:10
autor: fabi
maciek_3c pisze:Mi w ta niedziele aparat fotograficzny ktos zawinal :/ - na plazy za maszo
Moze nie byl mega schowany (lezal w torbie po latawcu) ale zdjecia z dobrego plywanka, grrrrrrr

niestety :roll:


Byłem na Maszo w tym roku 6 razy moze sprzęt mój nie jest okazały ale jest go trochę ws i kite i w sumie to wszystko było na zewnątrz niezabezpieczone, auto otwarte. Człowiek to jest dziecinnie naiwny.

W Egipcie jak byłem w Magawish to wszystko było przed domkiem i domek otwarty. Mówili, ze jakby cos zgineło to ten co sprząta ten domek wyleciałby z roboty no i ochrona pilnowała

: 04 wrz 2007, 22:18
autor: adamo
onzo pisze:nie chcę wywoływać wojny, ale kilka razy zdarzyło mi się być "w okolicy" sytuacji, gdy ktoś gubi deskę a następnie przepływa WS i nagle deska znikała.
Raz nawet widziałem sytuacje w której gość się mocno tłumaczył gdy po cichu odchodził z deską z plaży.... :roll:


... to chyba normalka u WS :roll: , i chyba nie tylko w PL
będąc ostatnio na Neusiedler, jeden z „hitler złomiarzy :roll: ” widząc że kolega Robin po nie udanym skoku był zajęty swoją „szmatką”, postanowił sobie dyskretnie podprowadzić Nobilasa

ps: ja miałem mniej „szczęścia :roll: " , musiałem niestety wrócić do ojczyzny z pustym pokrowcem

: 04 wrz 2007, 22:43
autor: sławuś
Mi 2 lata temu na helu ukradziono z kajtowiska canona 20d z obiektywem 400mm, co lepsze przez cały czas siedizałą z nim moja dziwczyna, jedyna chwila kiedy został sam to jak lądowaliśmy kite i pomogła mi go przenieść na miejsce spoczynku, aparatu nie było.

Szczęście w nieszczęściu było takie że miał dość harakterystyczną rysę idącą przez body i kawałęk obiektywu (zarysowany o statyw) i okazało się że ktoś sprzedawał dziwnie podobny na allegro...

chodź jestem z warszawy to pojechałem do kielc z bratem a pan z którym się umówiliśmy na "odbiór osobisty" jak mnie zobaczył zaczął ćwiczyć sprint, został bez aparatu, pieniędzy i zajmował honorowe miejsce na ziemi... lecz mimo to o dziwo chyba nie zgłosił kradzieży :? Bo to Polska...

: 05 wrz 2007, 08:36
autor: feel
a jak jest z plecakami na kite? Zostawiacie z pomka na plazy jak plywacie? Czy tez lubia sie zawieruszyc i warto uwazac?

: 05 wrz 2007, 08:42
autor: Kuba Gdynia
rzeź...

ja zawsze spokojnie zostawiałem plecak...z portfelem, tel, papierami sam. i kluczykami...

trza się pilnować-chociaż znajomemu ostatnio podmieniono nową pompkę;) ale podmieniacz był na tyle uczciwy,że podłożył swoją stara:)

: 05 wrz 2007, 08:48
autor: przemjas
najlepiej zostawiac wszystko w zakmnietym aucie a kluczyki albo dać komuś zaufanemu na brzegu lub zawiesic sobie na szyje
wszedzie znajda się lepkie raczki

: 05 wrz 2007, 09:02
autor: onzo
No właśnie największy problem z kluczykami - co z tego, żę masz w samochodzie jak kluczyki trzeba gdzieś schować. Ja z reguły nie jeżdżę sam na spot wiec jest ktośkto ma je gdzie przechować (z reguły moja żona ;) ). Resztę zostawiam w samochodzie - też dlatego, że nie muszę nic pompować.

: 05 wrz 2007, 10:16
autor: Gaspar
moze u nas nie jest rozowo i trzeba uwazac... to niestety i w "cywilizowanej" europie zachodniej ludzie kradna jak i u nas... ja siedze od roku czasu w niemczech... przez ten czas juz ukradli mi dwa rowery... obydwa zapiete... tuz przed domem... w jednym przypadku przeciete zapiecie bylo wiecej warte niz rower... nie jest to moze historia zwiazana z kajtem... ale po czesci na temat... wszedzie trzeba uwazac i miec kogos kto popilnuje... tyle.

: 05 wrz 2007, 10:49
autor: waldir
rolnik pisze:
przykra wada zaszczepiona przez komunę

Wszedzie maja lepkie rece .Mi podpi.... deske we francji, w egipcie ginely lycry ; sa ludzie i hamy :evil:


Ale wypad do Wiek na Rugen w Niemczech mile mnie zaskoczył. Zostawialiśmy cały sprzęt na plaży i szliśmy jeść obiadek na camping 500 m dalej. Nie było problemu. Ja targałem ze sobą deske bo jednak nie wyzbyłem się obaw do końca jak reszta ;)