rok temu leciałam Small Planet do Bodrum, a w tym roku Ryanairem na Kos (więc ten sam dystans - brzegi dzieli 5km).
zwykle takie rzeczy, jak quiver, wolę mieć opłacone, bo latanie po lotnisku z małymi dziećmi mnie wkurza.
rok temu za quiver zapłaciłam po 40 ojro za lot, czyli 80 (przy czym na powrotny musiałam kupić w Bodrum i wyszło po tym kursie do liry trochę drożej). quiver miałam zgłoszony do 20kg, ale nikt nie ważył, nie sprawdzał, nie dotykał.
w tym roku w Ryanairze w Krakowie ważono wszystkie bagaże, ale tak z grubsza, bez walki o każdy kg, ale przy powrocie siódme poty wylewałam i gatki w powietrzu, a owszem, fruwały, taki mi się mega precyzyjny personel naziemny trafił. w quiverze miałam 21 kg (2 latawce bez plecaków, deska, trapez i 4 zestawy ABC) - z KRK na Kos przeszło bez tematu, a spowrotem jedne płetwy pod pachę brałam, na podręczny, bo nie puściły babony! Przewózka sprzętu u tego przewoźnika 474 pln w obie strony. dodam tylko, że bagaż oddawany bez zgłoszenia on-line miał kosztować bodaj 30% drożej, odprawa na lotnisku też kosztuje drożej. Nadawałam też jedną walizkę 15kg - wszystko kupowane przez net - w jedną stronę kosztowała 160 pln, w drugą 190. No ale bilet podstawowy kupiłam za 600, więc było warto w sumie o te kg zawalczyć, he, he..