hej łobuzy.
jestesmy para 30 latkow. kiedys bardzo aktywnych:( odkad na swiecie pojawil sie nasz synek (3 latka) troszke zapomnielismy o adrenalinie.
jezdzimy 5-8 lat na snowboardzie, w tym roku na rodzinnych wczasach na Rodos sprobowalismy wakeboarda, ku naszemu zdziwieniu motorowka w 3 sekundy postawila nas na rowne nogi i zlapalismy wiatr we wlosy - bylo cudownie, 10 minut frajdy spowodowalo, ze przypomnielismy sobie "stare dobre czasy" i postanowilismy zostawic w koncu nasza latorosl na tydzien z dziadkami i zrobic co dla siebie:)
nie mamy zbyt duzo wolnego czasu, myslimy o tygodniwoym wyjezdzie na nauke sportu wodnego, który da nam duzo frajdy, jako ze nie ma zbyt wielu opcji (z tego co sie orientuje) na wakeboard w Polsce do wyboru pozostawilismy sobie windurfing lub kitesurfing.
jako, ze niezle sobie radzimy na snowboardach intuicja nam podpowiada, ze warto sprobowac kajta.
i teraz moi drodzy forumowicze nasuwa sie pytanko, gdzie takie zgredki w sierpniu moga pojechac na tydzien, zeby zlapac bakcyla kajtowego??
podoba nam sie opcja oboz mlodziezowy, ale tam nas chyba nikt nie zechce??
oprocz zajec instruktorskich chetnie potrzymamy sie jakiejs grupy aby poczuc cala otoczke.
jak to ugryzc? czy sa jakies obozy dla starszych ludkow niz 15 lat? a moze do studentow nas wezma?
kto nas przygarnie i zarazi kajtem? czekam na pomoc
pozdrawiam z wroclawia