bezpieczeństwo - wszystko o ...

Kitesurfing i wszystko z nim związane.
Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 18:26

Czesc,
Apropos stawiania kajta w pojedynke. Ja mam pytanie dotyczace startu z wody. tzn. bierzesz deskę pod pachę, kajta tez, linki masz zwinięte na barze (albo rozwinięte - co lepsze?) wchodzisz do wody i co dalej? Luzujesz linki, puszczasz kajta i pozwalasz mu splynac z wiatrem? W tym momencie, zwlaszcza jak silnie wieje, kajt moze się przekrecic kilkakrotnie, zaplatac, szarpnac itd. wygląda to mało bezpiecznie.

Jak Wy sobie radzicie ze startem z wody w pojedynkę?

Pozdrawiam


Adamski_Ustka
Wysłany: Wto Gru 02, 2003 16:51 Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

Nie znam sposobu puszczania kajta na butelkę ale musi być OK. zwłaszcza po wypiciu jej Ja puszczam bezproblemowo ze swobodnego leżenia i nie ma z tym żadnego problemu nie jest mi do tego nikt potrzebny, ale musi być do tego trochę miejsca no i brak przeszkód ( żadnego przysypywania piachem itp.). Położyć też można ale tylko jak wiatr siada albo zasłonisz się za jakąś przeszkodą np. molo czy coś co osłabi wiatr. ( kładzenie ) Początkowo obniżam go na tyle aby był 3-4 metry nad ziemią czekam aż wiatr delikatnie siądzie na kilka sekund ( lub robię krok do przodu ), skręcam go raptownie krawędzią natarcia w stronę ziemi delikatnie uderzam jednym bokiem. Kajt ląduje na ziemi krawędzią natarcia wtedy błyskawicznie ściągam linki po jednej stronie i leży. Jest to do wykonania tylko wtedy gdy wiatr latawca nie zrywa z ziemi bo wtedy bez pomocy innej osoby się nie obejdzie. Przy warunkach silnowiatrowych cały ten opis do niczego się nie przyda. Sam się tego nauczyłem jak nikogo już nad morzem nie było, a średnio mi się uśmiechało pływanie przez całą noc )))) i do tego bez kolacji.
Pozdr.

P.S. Film z Red Bula jest OK. a do tego ładne panie.


rolnik
Wysłany: Wto Gru 02, 2003 16:46 Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

Wlasnie wiatr w granicach 3-5 jestes w stanie ocenic .Mi chodzilo o zakres od 5bf w gore i ocene gornej granicy (pomiar musi trwac przynajmniej minute - albo wyczaic moment kiedy idzie kopniak -widac na wodzie-i wymierzyc go),wiatromierz to tylko pomocnik w slusznym wyborze rozmiaru a nie jego wyznacznik.
Bedac w Hollandi widzialem bardzo wiele osob plywajacych w kaskach (tylko w twardych) ale waruny byly naprawde hardcore .


Kibi
Wysłany: Wto Gru 02, 2003 16:01 Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

Na srodladziu rzeczywiscie jest pewien problem bo wiatr potrafi krecic i z reguly jest malo stabilny jezeli chodzi o sile. Wiattromierz chyba tu za bardzo nie pomoze. Co z tego ze bedziesz wiedzial ze wieje np 3.5 do 4.5 ale w szkwalach czasami przekracza 5B? Najwazniejsze to chyba brac mniejszego kita, ale wtedy poskaczesz tylko w tych szkwalach. No i tu jest glowny problem. Ostatecznie kazdy chce skakac i to jak najwyzej. Doliczajac to, ze w Polsce wieje roznie... czyli rowniez desperacja wieksza, wiec jak juz wieje to kazdy chce sprobowac a bezpieczenstwo schodzi na dalszy plan. Mysle ze te problemy dotycza kazdego niezaleznie od tego gdzie mieszka.
Co do kaskow - moze Dr E zarzuci temat? Bo ja nie uzywam bo znam tylko piankowe a taki to chyba malo warty przy spotkaniu z drzewem... Widzialem kiedys kogos w sztywnym, ale to wygladalo na dosc ciezkie. Aha - i czemu te kaski sa takie drogie??

Pozdr.
Kibi


rolnik
Wysłany: Wto Gru 02, 2003 14:22 Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

Teoretyzowac jest latwo.A co jak sam puszczasz latawiec ?Bardzo czesto jestem sam nad woda i pomagam sobie 5l butelka z woda albo piaskiem.Jak w kazdym sporcie tego typu w 100% wszystkiego sie nie przewidzi,dochodzi jeszcze pech lub szczescie.Kasku nie chce ale chyba trzeba bedzie kupic ,druga sprawa niewiem jak wy ale ja mam problem z ocena sily wiatru w granicznych warunkach.Zwlaszcza tyczy sie to srodladzia i szkwalow .Dwadziescia lat mam stycznosc z wiatrem i woda ale dopiero przy kicie pojawila sie potrzeba kupienia wiatromierza .Niby oczywiste ale nie kazdy go ma.


Adamski_Ustka
Wysłany: Wto Gru 02, 2003 11:52 Temat postu:

--------------------------------------------------------------------------------

Co do puszczania kajta moje zdanie jest takie: osoba która puszcza latawiec ma go tylko podtrzymywać, a nie podrzucać czy rozpędzać to jest błąd za który nie jeden już zapłacił ( latawiec na szkwale może nas wystrzelić ). To my sami powinniśmy go powoli stawiać do zenitu i kontrolować jego poczynania. Osoba która nam go puszcza powinna latawiec puścić delikatnie. Na własne oczy widziałem jak nieumiejętne puszczenie latawca spowodowało wyciągniecie faceta, który waży 100 kilo na brzeg.
Pozdr. Adamski



Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 18:40

Czesc,
Apropos stawiania kajta w pojedynke. Ja mam pytanie dotyczace startu z wody. tzn. bierzesz deskę pod pachę, kajta tez, linki masz zwinięte na barze (albo rozwinięte - co lepsze?) wchodzisz do wody i co dalej? Luzujesz linki, puszczasz kajta i pozwalasz mu splynac z wiatrem? W tym momencie, zwlaszcza jak silnie wieje, kajt moze się przekrecic kilkakrotnie, zaplatac, szarpnac itd. wygląda to mało bezpiecznie.

Jak Wy sobie radzicie ze startem z wody w pojedynkę?

Pozdrawiam


KamilKite


tak sie składa, że kilkakrotnie byłem poprzez brak piasku na brzegu (wszędzie trawa) zmuszony do startowania kajta z wody, i osobiście muszę powiedzieć, że jest to moim zdaniem najbardziej bezpieczna metoda.
weźcie na przykład pod uwage to, że około 75% poważnych wypadków zdarza sie na lądzie. prosty z tego wniosek, ze tak długo jak jesteś w wodzie jesteś w miarę bezpieczny.

natomiast co do techniki takiego startu:

I. pierwsza moja próba polegała na tym, że miałem zwiniete linki na barze, a latawiec położyłem krawędzią natarcia na wodzie. ZDECYDOWANIE ODRADZAM TEGO TYPU METODĘ!! masakra. zacząłem odwijąć linki, a latawiec w tym czasie nabierał wiatru i ciągnął coraz mocniej. ciągnął tak mocno, że praktycznie wyrywał mi bar z ręki, a odwijanie linek pod takim napięciem raczej jest baaaardzo utrudnione. do tego dochodzi kwestia splątania sie sznurków. po pewnym czasie straciłem juz całkowicie rozeznanie która linka jest która i w jakiej pozycji, a odpalenie kajta ze splątanymi linkami to jedna z niebezpieczniejszych sytuacji jakie mogą się zdarzyć. podsumowując - nie tędy droga

II. kajta i linki w sposób "tradycyjny" przygotwuję na brzegu. następnie podpinam bar do trapezu i go unoszę przed sobą, żeby nie wleźć w linki. podchodzę do kajta i biorąc go normalnie za komorę główną zabieram ze sobą. w takim ustawieniu w zasadzie jest mało prawdopodobne aby linki sie poplątały. po drodze z brzegu zabieram deche pod pache i z całym tym tałatajstwem plasuje sie w wode. następnie kładę kajta na wodzie, czekam aż swobodnie odpłynie z wiatrem i teraz przychodzi już kolej na standardowe odpalenie z wody. moim zdaniem sposób ten jest dosyć prosty i bezpieczny. mam tylko mała uwagę - trasa po której idzie sie z kajtem lepiej żeby nie obfitowała w przeróżne krzaczki i inne tego typu "haczyki", bo wtedy zaczyna sie jazda z linkami....

a, i jeszcze jedna sprawa - napisałem, że kajt spływa swobodnie z wiatrem - tak było w moim przypadku ale pewnie w dużej mierze dlatego, że nie wiało za mocno i robiłem to z 16tka.
wydaje mi sie, że w przypadku silnego wiatru, mogłoby pomóc puszczanie go z jednej linki - tzn. złapać za jedną linke tuż przy kajcie i powoli go puszczać. ewentualna końcówka, kiedy juz trudno będzie ja utrzymac nie powinna być niebezpieczna.
Ostatnio zmieniony 02 gru 2003, 18:47 przez Dr Eutanator, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
onzo
Posty: 5583
Rejestracja: 19 paź 2003, 22:34
Deska: Wainman Joke 138
Latawiec: Vegas 9,12,16
Lokalizacja: WaWa
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 89 razy
Kontaktowanie:
 
Post02 gru 2003, 18:46

To ja jeszcze w sprawie tego oceniania wiatru. Powyzej 5B tez chyba jest kiepsko nawet z wiatromierzem. Przynajmniej u nas bo to sa najczesciej wiatry zwiazane z przejsciami frontowymi. Sam bylem swiadkiem sytuacji gdy przez caly dzien wialo 6,5-7B i nagle na jakies 15 min przyszlo 8B i to na dodatek z bardzo zmiennym kierunkiem. Poniewaz byl froncik, nie dalo sie okreslic z ktorej chmurki zawieje mocniej a z ktorej slabiej. Niektorzy mieli naprawde powazne problemy. Znajomy doslownie wystartowal z wody jak bombowiec (bo tez i wazyl jakies 100kg :) ) i nie mogl nic zrobic. Na szczescie udalo mu sie zrzucic kita na brzeg i sie wyratowac. Mysle jednak ze bez naszej pomocy moglby przeczesac pobliskie wydmy. Potem powrocilo do 6,5B i zostalo tak do wieczora. Caly czas mielismy dostep do wiatromierza... :?

Kibi

Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 18:56

Co do puszczania kajta moje zdanie jest takie: osoba która puszcza latawiec ma go tylko podtrzymywać, a nie podrzucać czy rozpędzać to jest błąd za który nie jeden już zapłacił ( latawiec na szkwale może nas wystrzelić ). To my sami powinniśmy go powoli stawiać do zenitu i kontrolować jego poczynania. Osoba która nam go puszcza powinna latawiec puścić delikatnie. Na własne oczy widziałem jak nieumiejętne puszczenie latawca spowodowało wyciągniecie faceta, który waży 100 kilo na brzeg.
Pozdr. Adamski


domyślam sie, że dla postronnego ogladacza, startowanie komuś latawca to pestka i nic na ten temat nie trzeba wiedzieć. zgadzam sie w tej kwestii w 100% z adamskim - jedną z najgorszych rzeczy jest wyrzucanie kajta w powietrze. często zachowuje sie on wtedy w sposób chaotyczny i nabiera konkretnego powera. sam miałem ze dwa razy doczynienia z taką sytuacją, a co najgorsze latawca odpalali mi ludzie, którzy plywają na kajcie. nie wiem, czy nie wiedzieli jak należy poprawnie to zrobić, czy zrobili to niechlujnie - na szczęście zazwyczaj startuję z wody (nie w rewie, bo tam w zasadzie wszędzie dookoła woda) i ewentualne problemy są do opanowania i nie są tak niebezpieczne. a propos pamiętam, same początki kiedy to wszyscy zalecali uczyć się na kajtach dwu linkowych - to była dopiero masakra - żadnego startu nie ustałem w miejscu!! przed każdym miałem takiego pietra... okropna rzecz!

odnośnie natomiast delikatnego puszczenia latawca na wiatr przy starcie - to jest to zazwyczaj pożyteczne a przy słabych wiatrach nawet niezbędne. tutaj może zwrócę uwagę na jeszcze jedną kwestią. podczas startu staję jak najbardziej bokiem do wiatru. tzn w takiej pozycji, w której praktycznie przy starcie właśnie trzeba lekko pchnąć latawiec na wiatr. uważam, że taka sytuacja jest bardziej bezpieczna niż startowanie latawca, kiedu jest on na tyle wypełniony wiatrem, że praktycznie wystarczy że osoba pomagająca wypuści go z rąk.
oczywiście nie mam na myśli wyrzucenia latawca, a jedynie delikatne i z wyczuciem wyspacerowanie go na wiatr.

Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 19:34



Co do kaskow - moze Dr E zarzuci temat? Bo ja nie uzywam bo znam tylko piankowe a taki to chyba malo warty przy spotkaniu z drzewem... Widzialem kiedys kogos w sztywnym, ale to wygladalo na dosc ciezkie. Aha - i czemu te kaski sa takie drogie??

Pozdr.
Kibi


w naszym kraju niestety dostępność kasków, ktore można wykorzystać do kajta jest co najmniej skoromna.
poniżej przedstawie kilka cech, jakie powinien mieć kask dobry do kajtowania. ponieważ pisze tak z głowy i na logikę, proszę dokładajcie swoje opinie i komentaże.

1. musi być ażurowy - tzn posiadaś odpowiednia ilość dziur, przez które będzie wypływać woda - w przeciwnym razie nabierze on ciężaru, ktory przy jakimś nieszcześliwym wypadku moze nam skręcić kark. jednak oczywiście dziury muszą być tak skonstruowane ażeby nie było dostępu do głowy - np. pewien mój znajomy miał kiedyś ten piankowy "koszyk" i decha trafiła go dokładnie w szparę tak mocno, że na chwilę stracił przytomność.

2. musi być obły - tzn nie może posiadać takich elementów jak daszki i inne wygięcia - wyobrażcie sobie death draga po, albo nawet pod wodą w takim kasku - wzmiankowany daszek może stawiać taki opór, że łeb urwany

3 - kask musi być dobrze dopasowany - dlatego nie nalezy go kupować przez internet, złym rozwiązaniem są także kaski, w których można zmieniać rozmiar. czemu to takie ważne? kask ma pochłaniach siłe uderzenia, jeśli będziemy mieli szpare pomiedzy głową a kaskiem, to po prostu uderzamy nie np w samochód tylko w kask.

4 - musi być wytrzymały - dobry materiał odpowiednio zaabsorbuje szok uderzenia - czyli materiał jak w kaskach motocyklowych itp Najlepsze są kaski o takiej konstrukcji, która po silnym uderzeniu "psuje" kask. tzn jego wnętrze (ten materiał nazywa się EPS) jest do wymiany.

5 - nie może korodować - to chyba jasne

6 - no i powinien być lekki i wygodny

jednym z najlepszych rozwiazań w naszym warunkach byłoby zastosowane kasku do cannyoningu (jesli zle napisałem to sory). jak ktoś wie gdzie i za ile można coś takiego u nas dostać niech da znać

no i na koniec wada kasku - w zależności od tego w jakim stopniu są zakryte uszy, ogranicza to niestety dostepność otaczajacych nas dzwięków, co także może być niebezpieczne - łatwiej na kogoś wpaść, nie słychać ostrzeżeń.

kilka przykładów:
Obrazek
to jest hełm obrońcy hokejowego - nosi go mój znajomy anglik - jest z niego zadowolony a dodatkowo uzyskuje przerażający efekt. pomyślcie sobie zobaczyć gościa w czymś takim wychodzącego na plaże...niestety taki kosztuje ca 70 brytolskich funciaków. Ron mi wspomina o jeszcze jednej zalecie takiego hełmu - ktokolwiek cie nie widzi na wodzie ustępuje ci miejsca :lol:

Obrazek
to jest Protec Ace Wake - używany przez kilku zawodowców - podobno kosztuje około 60dolców

DOPISEK: na kiteforum.com toczy sie ponowna dyskusja na temat kasków - oto link:
http://www.kiteforum.com/phpbb/viewtopic.php?t=2300339
Ostatnio zmieniony 02 gru 2003, 21:35 przez Dr Eutanator, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
ZAK
Posty: 961
Rejestracja: 05 sie 2003, 23:30
Lokalizacja: Gdańsk,Warszawa, Koniec Świata
Kontaktowanie:
 
Post02 gru 2003, 20:00

Trzeba pamiętać również i o nożu. Te linki potrafią być z zdradliwe i nie do ręki czy do nogi ale gdzieś na torsie. Takie jest moje zdanie. Jak się zaplączesz w linke to ci nawet zrywka nie pomoże.

Awatar użytkownika
Blekota
Posty: 684
Rejestracja: 01 wrz 2003, 22:43
Latawiec: ss
Lokalizacja: Gdańszczyk
Dostał piwko: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post02 gru 2003, 20:10

Dr Eutanator pisze:natomiast co do techniki takiego startu:

I. pierwsza moja próba polegała na tym, że miałem zwiniete linki na barze, a latawiec położyłem krawędzią natarcia na wodzie. ZDECYDOWANIE ODRADZAM TEGO TYPU METODĘ!! masakra. zacząłem odwijąć linki, a latawiec w tym czasie nabierał wiatru i ciągnął coraz mocniej. ciągnął tak mocno, że praktycznie wyrywał mi bar z ręki, a odwijanie linek pod takim napięciem raczej jest baaaardzo utrudnione. do tego dochodzi kwestia splątania sie sznurków. po pewnym czasie straciłem juz całkowicie rozeznanie która linka jest która i w jakiej pozycji, a odpalenie kajta ze splątanymi linkami to jedna z niebezpieczniejszych sytuacji jakie mogą się zdarzyć. podsumowując - nie tędy droga

II. kajta i linki w sposób "tradycyjny" przygotwuję na brzegu. następnie podpinam bar do trapezu i go unoszę przed sobą, żeby nie wleźć w linki. podchodzę do kajta i biorąc go normalnie za komorę główną zabieram ze sobą. w takim ustawieniu w zasadzie jest mało prawdopodobne aby linki sie poplątały. po drodze z brzegu zabieram deche pod pache i z całym tym tałatajstwem plasuje sie w wode. następnie kładę kajta na wodzie, czekam aż swobodnie odpłynie z wiatrem i teraz przychodzi już kolej na standardowe odpalenie z wody. moim zdaniem sposób ten jest dosyć prosty i bezpieczny. mam tylko mała uwagę - trasa po której idzie sie z kajtem lepiej żeby nie obfitowała w przeróżne krzaczki i inne tego typu "haczyki", bo wtedy zaczyna sie jazda z linkami....

a, i jeszcze jedna sprawa - napisałem, że kajt spływa swobodnie z wiatrem - tak było w moim przypadku ale pewnie w dużej mierze dlatego, że nie wiało za mocno i robiłem to z 16tka.
wydaje mi sie, że w przypadku silnego wiatru, mogłoby pomóc puszczanie go z jednej linki - tzn. złapać za jedną linke tuż przy kajcie i powoli go puszczać. ewentualna końcówka, kiedy juz trudno będzie ja utrzymac nie powinna być niebezpieczna.


Dr uważam, że 1 technika "na wariata" tak samo jak 2 technika "tradycyjna " jest do dupy.

Jedyną rozsądną metodą stawiania kita w pojedynkę jest metoda podawana przez Igora Cz. na stronie http://kitesurfing.pl/kiteowanie4.htm
Jeśli w pobliżu nie ma piasku do nasypania na zagięty róg latawca to można wykorzystać butelkę z wodą lub ciuchy i inne bzdety które znajdą się pod ręką.
A tak wogóle jeśli jesteś sam i w pobliżu nie ma nikogo to lepiej nie wychodzić na wodę.

pzdr.
Blekota

Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 20:16

z pewnością masz racje - ale jak nie ma piasku, nie ma butelki, nie ma nikogo, a chcesz popływać - to co ? jakoś trza se radzić

nie nosze też stalowego rynsztunku, żeby ubraniem przycisnąć róg kajta :P zwłaszcza gdy jest to 16tka

Awatar użytkownika
Blekota
Posty: 684
Rejestracja: 01 wrz 2003, 22:43
Latawiec: ss
Lokalizacja: Gdańszczyk
Dostał piwko: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post02 gru 2003, 20:27

Dr Eutanator pisze:nie nosze też stalowego rynsztunku, żeby ubraniem przycisnąć róg kajta :P zwłaszcza gdy jest to 16tka


Sam byłem świadkiem jak kolo położył na róg zagietgo kita swoje ciuchy + buty + butelka oranżady (wszystko spakowane w worku po kicie) i odpalił kita bez problemu. Worek stoczył się na ziemię i na plaży gościu zostawił po sobie porządek.

Jeszcze raz chciałbym przestrzec wszyskich tych którzy do tej pory nie mieli przyjemności z KS a chcieli by spróbować, aby nigdy!!!! nie próbowali startować kita wg. 2 technik podanych przez Dr!!!!. To może być niebezpieczne dla was ale również dla innych!!!!!

pzdr.
Blekota

Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 20:36

Bleki - nie zakładam, że początkujący będą próbowali takich kombinacji, choćby dlatego, że mało który potrafi odpalić kajta z wody.

ale abstrahując od tego - ? jakie niebezpieczeństwa widzisz w tej metodzie? - tym bardziej dla osób trzecich, których jak wynika z poprzednich opisów raczej brak?

Awatar użytkownika
onzo
Posty: 5583
Rejestracja: 19 paź 2003, 22:34
Deska: Wainman Joke 138
Latawiec: Vegas 9,12,16
Lokalizacja: WaWa
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 89 razy
Kontaktowanie:
 
Post02 gru 2003, 20:52

Tak sie teraz zastanawiam po przeczytaniu ponownym textu Igora Cz....
:idea: Zawsze zastanawialo mnie stawianie kita z trapezem lub bez. Czy nie sadzicie, ze najlepszym rozwiazaniem bylby kite, ktorego dalo by sie zablokowac w pozycji max depower podczas stawiania po to zeby nie wpinac sie w trapez i w razie czego puscic drazek? Byloby to chyba bezpieczniejsze w razie szybkiego wyniesienia w gore. :idea:
Co Wy na to?

Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 20:55

zakładam, że tutaj miało sie to znaleźć:

Wysłany: Wto Gru 02, 2003 21:42 Odpowiedz z cytatem Powrót do góry

--------------------------------------------------------------------------------
Eee! Cos sciemniasz.Nie bardzo zrozumialem czy sam startujesz lezacego latawca na wodzie czy na brzegu.zakladajac ze plywasz po morzu moim zdaniem jedynym mozliwym sposobem bezpiecznego wystartowania latawca z brzegu jest polozenie go wzdluz wiatru w wiadomy sposob i podsypanie nawietrznego brzegu(mozna ten brzeg zawinac zeby nie sypac do latawca).Startu z wody przy brzegu wogole sobie nie wyobrazamze wzgledu na dosc gleboka wode i spora ilosc glonow(przy wiatrach pn).Z kladzeniem latawca zeczywiscie jest mniej problemu (chyba ze mocno wieje )

_________________
rolnik


panowie - chyba troche piszecie nie na temat - czy KamilKite pytał jak wystartować kajta z plaży czy jak wystartować kajta z wody? czy ja piszę, o warunkach kiedy nie można wystartować kajta z brzegu, czy tez o sytuacji w której na piaszczystej, szerokiej plaży walają sie 5cio litrowe butelki?

korzystając jednak z okazji, start na samotnika z plaży ma jedną potężną wadę - chodzi mi o ten moment kiedy po przysypaniu kajta lecisz jak wariat po drążek, bo przecież w każdej chwili może przyjść szkwał lub zmienić sie kierunek wiatru. plus moment wpinania się w hak trapezu - też niebezpieczny. jeden silniejszy podmuch i nie ma kajta - bye bye my love

a na przyszły sezon rolniku chętnie pooglądam jak na kamienicy przysypujesz kajta piaskiem - tak sie składa że nie biore ze sobą saperki a poza tym podczas opisywanego zdarzenia liczyłem na to, że ktoś jednak tam będzie.

Awatar użytkownika
rolnik
Posty: 4544
Rejestracja: 07 sie 2003, 21:16
Deska: SU2
Latawiec: Obojetne
Lokalizacja: Stara Gwardia
Postawił piwka: 44 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post02 gru 2003, 20:57

Dobre sobie !
Zakladasz ze jest plytko i wiatr wieje z odpowiedniego kierunku. A co robisz jak wieje do brzegu a kawen na ktorym plywasz gwaltownie robi sie gleboki.Zostaje piasek albo butelka :D

Awatar użytkownika
Blekota
Posty: 684
Rejestracja: 01 wrz 2003, 22:43
Latawiec: ss
Lokalizacja: Gdańszczyk
Dostał piwko: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post02 gru 2003, 21:01

Dr Eutanator pisze:Bleki - nie zakładam, że początkujący będą próbowali takich kombinacji, choćby dlatego, że mało który potrafi odpalić kajta z wody.

ale abstrahując od tego - ? jakie niebezpieczeństwa widzisz w tej metodzie? - tym bardziej dla osób trzecich, których jak wynika z poprzednich opisów raczej brak?


to co pisałem powyżej, napisałem nie w trosce o Ciebie ;-), żebyś tak więcej nie próbował bo możesz zrobic sobie kuku. Wiem że i tak będziesz tak robił. Napisałem to ostrzeżenie w trosce o tych którzy dopiero zaczynają przygodę z KS.
Masz chyba świadomość, że na to forum wchodzą i czytają również goście ktorzy nie mają zielonego pojęcia o KS. Czytając o takich technikach mogą je zacząć wprowadzać w życie, a wtedy może się to żle skończyć.
Stąd mój apel.

Osoby trzecie - mówię o tych którzy są na wodzie i sobie śmigają, na nich raczej nie możesz liczyć przy stawianiu kita - to tak, jakby ich nie było. Co najwyżej można przeczesać jakiegoś gościa z WS po nie udanym "starcie z wody".

Dr, nie kłócę się dziś już z Tobą ;-) idę spać.

pzdr.
Blekota

Dr Eutanator
Posty: 661
Rejestracja: 01 sie 2003, 08:15
 
Post02 gru 2003, 21:17

Kibi pisze:Tak sie teraz zastanawiam po przeczytaniu ponownym textu Igora Cz....
:idea: Zawsze zastanawialo mnie stawianie kita z trapezem lub bez. Czy nie sadzicie, ze najlepszym rozwiazaniem bylby kite, ktorego dalo by sie zablokowac w pozycji max depower podczas stawiania po to zeby nie wpinac sie w trapez i w razie czego puscic drazek? Byloby to chyba bezpieczniejsze w razie szybkiego wyniesienia w gore. :idea:
Co Wy na to?


pomysł jest bardzo dobry - wręcz rewelacyjny - wydaje mi sie, że nie powinne być to trudne a z pewnością zapewniłoby przy starcie max bezpieczeństwa bo zarówno wpinanie się jest niebezpieczne jak i startowanie z samym drążkiem w rękach!

hmmm, tak sie jeszcze chwile zastanowiłem - chyba jednak nie jest to takie idealne rozwiązanie, bo zazwyczaj jak startuję latawca to w celu minimalizacji ciągu a jednocześnie płynnym wznoszeniu go do góry ruszam drążkiem to w górę to w dół... trzeba by popróbować na realu jakiś taki system i wtedy coś konkretnego powiedzieć. ale sama idea wydaje sie być niezła
Ostatnio zmieniony 02 gru 2003, 21:29 przez Dr Eutanator, łącznie zmieniany 1 raz.


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości