Strona 1 z 2

Pierwszy start samemu, ale z wody?

: 30 maja 2005, 17:02
autor: MArcinBe
Heja,
Mam nastepujace pytanie, chodzi o startowanie samemu,
z plazy to wiem jak to teoretycznie wyglada, ale pytanie jest czy
jezeli chce to zrobic juz na wodzie, jezioro gdzie jest bardzo daleko
plytko, czy bedzie to dzialac przy srednim i mocniejszym wietrze?
Wyobrazam sobie to tak: podpinam linki, biore bar ide do latawca i biore go i ide z nim do wody, trzymajac bar i ciagnac linki po ziemi, potem po wodzie(lub tez linki nawijam na nowo na bar), jak juz jestem daleko od brzegu to klade kajt na wodzie(jezeli mialem linki na barze to rozwijam), i teraz tak jakby mi spadl i czekam az go wiatr troche zwieje, linki sie napna, i potem robie normalny start z wody.
Czy jest to dobry pomysl?

Chodzi o to ze na jeziorze, na ktorym plywam jest teoretycznie zakaz startu z brzegu, trzeba zachowac odleglosc 200 metrow, nikt sie do tego co prawda nie stosuje, ale czasem chodza gliniarze i kasuja.Nie wspominajac o sytuacji plywam sam a plaza je na tyle mala, ze samemu na plazy nie za bezpiecznie startowac.

Dzieki za rady

hej

: 30 maja 2005, 22:29
autor: Spider
Jakas niezla kombinacje szykujesz :D

Najlepiej jak bys mogl startowac ten latawiec z kims. Niech ta osoba wezmie go, wejdzie do wody i wystartuje.

Start samemu z wody - odradzam. Grozi to obcietymi paluchami lub jakas inna kraksa.
Musialby byc moment, w ktorym kladziesz latawiec na wodzie i czekasz az sie od ciebie oddali z wiatrem, bar masz zapiety, linki plywaja wszedzie, no i wystarczy, ze latawiec przypadkiem sam wystartuje, a linka np owinie Ci sie dookola reki lub nogi... sam rozumiesz.

Teoretycznie moglbys wypuszczac latawiec na jednej lince z krawedzi natarcia (takiego rozlozonego nalesnika), wtedy byly by najmniejsze szanse ze sam wystartuje, ale dalej mozesz sie w tym wszytskim poplatac i zrobic sobie kuku.

To chyba generalnie jest slaby pomysl.
Lepiej dogadac sie z policjantem, aby pomogl i przytrzymal latawiec :D

: 30 maja 2005, 22:54
autor: eska
Spider pisze:To chyba generalnie jest slaby pomysl.


tak sobie myśle, ze jednak ozonka można samemu wystartowac i wyladowac .... wiec pomysł zalezy od sytuacji...

es

: 30 maja 2005, 23:10
autor: Spider
eska pisze:
tak sobie myśle, ze jednak ozonka można samemu wystartowac i wyladowac .... wiec pomysł zalezy od sytuacji...

es


cos wiecej...

: 30 maja 2005, 23:14
autor: eska
Spider pisze:
eska pisze:
cos wiecej...


+37 w pokoju :) wiecej jak sie zrobi chłodniej :)

: 30 maja 2005, 23:16
autor: Spider
eska pisze:+37 w pokoju :) wiecej jak sie zrobi chłodniej :)


Gorąca atmosfera, ciekawe co tam sie dzieje :D

: 30 maja 2005, 23:29
autor: eska
Spider pisze:Musialby byc moment, w ktorym kladziesz latawiec na wodzie i czekasz az sie od ciebie oddali z wiatrem, bar masz zapiety, linki plywaja wszedzie, no i wystarczy, ze latawiec przypadkiem sam wystartuje, a linka np owinie Ci sie dookola reki lub nogi... sam rozumiesz.


Na poczatek to nie wiemy w jakim stopniu kolega który zadał pierwsze pytanie obchodzi sie z kitem :) Wiec liczyć się trzeba ze słowami, bo głupio by było narazić kogoś, szczególnie początkującego który czasem nie ogarnia wszystkiego na raz. Stąd moja ostrożność :)

Co do dmuchańców to faktycznie, jesli mamy skubańca na naprezonych linkach ustawionego prostopadle do wiatru (rys.) ( <------ (strzałka wskazuje w ktora strone wieje) to czasem lubi sobie podskoczyć i zacząć startować, a przynajmniej szarpać się niemiłosiernie. Jeżeli jest na luźnych linkach to wiatr w tej pozycji zaczyna z niego robić cukierka, wiec i tak i siak jest źle.

Najbardziej sensowaną metodą więc jaka mi sie nasówa w sytuacji gdy nie można bezpośrednio z brzegu to opsja taka :

Pompujesz kita na samym brzegu, podpinasz linki i wchodzisz z barem normalnie do wody, jest na samym brzegu, wiec nie musisz go ciagnać nie wiadomo ile po piasku czy trawie i tym wszyskim co sie tam moze ostrym ukrywać. Jak już go wciagniesz do wody to masz problem z głowy, bo wiatr sam go wywieje w prawo albo lewo albo do przodu :)

Problem pojawia sie tylko gdy wieje do brzegu :) Wtedy to na pewno nie zadziała.

Ale to i tak mocno nieszkółkowe i niepolecam a pływanie samemu to raczej dla bardziej wdrożonych w temat, a i tak kazdy wie ze zawsze lepiej miec kogoś albo być w zasiegu czyjegoś wzroku - o głupi wypadek nie łatwo, a zdarzyć się może wszystko :)

tak wiec to co wymyśliłam to raczej dla rozruszania mózgownicy i chęci podjęcia polemiki :)

eska

: 30 maja 2005, 23:42
autor: Spider
eska pisze:
Ale to i tak mocno nieszkółkowe i niepolecam a pływanie samemu to raczej dla bardziej wdrożonych w temat, a i tak kazdy wie ze zawsze lepiej miec kogoś albo być w zasiegu czyjegoś wzroku - o głupi wypadek nie łatwo, a zdarzyć się może wszystko :)

eska


dokladnie, sport jest mocno towarzyski, przyjemniej i bezpieczniej jest dzialac z kims ... na jeziorze oczywiscie :D

Daje pas na ten temat, bo za dwa nastepne posty bedziemy pisac o startowaniu latawca bez wyjmowania go z torby i rozwijania linek.

: 30 maja 2005, 23:47
autor: eska
Spider pisze:Daje pas na ten temat, bo za dwa nastepne posty bedziemy pisac o startowaniu latawca bez wyjmowania go z torby i rozwijania linek.


mheheh ja też :)

eska

: 31 maja 2005, 02:49
autor: sampan
Ja tam nieraz sam stawiałem sobie kajta. Metodą zupełnie bezceremonialną rzucałem go na wodę oczywiście całą tubą w dół aż odpłynął i naprężył linki a potem normalny restart. Tak samo składałem sam na plaży lecz tu juz bywały różniste kombinacje. :lol: Czasem w szkólce specjalnie wszystkiego wam nie powiedzą :wink: Ale dziadek "Ciekawość" i babcia "A-jednak-się-udało" znają wiele sztuczek czasem zabawnych a czasem ryzykownych jak samo życie. Bo czy warto tłumaczyc połykaczowi ognia, żeby nie pił benzyny i nie smarkał ogniem bo sobie wąsy przypali? 8)
Jasiu baw się grzecznie dynamitem :twisted:

: 31 maja 2005, 10:58
autor: MArcinBe
Dzieks Sampan za zdanie,
no a Eska i Spider... wiem, ze najlepiej z kims startowac itd,
ale to nie jest rozwiazanie mojego problemu.
Krotko mowiac widze, ze raczej odradzacie, ale to co Sampan napisal to jest dokladnie to o co mnie chodzilo i chyba nie jest to az tak niebezpieczne, wiatr przeciez zwiewa mi linki wiec nie plywaja wokol mnie, a kajt dopoki jest glowna tuba na wodzie i nie ma naprezenia w linkach to nie wystartuje, czy moze o czyms zapomnialem?
A jak juz sa napiete, to przeciez go wlasnie chce wystartowac.
A co do plywania samemu, to akwen na ktorym plywam, jest w 100% na tyle plytki ze wszedzie mozna stanac, wiec plywanie samemu nie jest chyba az tak nierozsadne.

OK, dzieki za rady.

: 31 maja 2005, 11:19
autor: onzo
MArcin Behrens pisze:Dzieks Sampan za zdanie,
no a Eska i Spider... wiem, ze najlepiej z kims startowac itd,
ale to nie jest rozwiazanie mojego problemu.
Krotko mowiac widze, ze raczej odradzacie, ale to co Sampan napisal to jest dokladnie to o co mnie chodzilo i chyba nie jest to az tak niebezpieczne, wiatr przeciez zwiewa mi linki wiec nie plywaja wokol mnie, a kajt dopoki jest glowna tuba na wodzie i nie ma naprezenia w linkach to nie wystartuje, czy moze o czyms zapomnialem?
A jak juz sa napiete, to przeciez go wlasnie chce wystartowac.
A co do plywania samemu, to akwen na ktorym plywam, jest w 100% na tyle plytki ze wszedzie mozna stanac, wiec plywanie samemu nie jest chyba az tak nierozsadne.

OK, dzieki za rady.


Przy słabszym wietrze myślę, że taka metoda jest ok. Chociaż chyba lepiej odwijać linki stopniowo z baru zamiast wrzucaćwszystkie za jednym razem do wody bo mimo wszystko można się zaplątać. Poza tym w razie czego łatwiej jest utrzymać bar z lekko nawiniętymi linkami niż złapać za 4 cieniutkie jak żyletki linki.

Swoją drogą chyba w filmiku Boost 2 #1 (ktoś to jeszcze pamięta :?: ;) ) widziałem gościa, który zakładał deskę z wake'owymi wiązaniami, następnie brał drążek, malutkiego (jakieś 4-6m) kite'a pod pachę, a następnie rzucał go na wiatr. Krótkie linki momentalnie się naprężały a gość startował. Oczywiście nikomu nie polecam tej metody, bo nie znajduję w2 niej nic pozytywnego.... Ot tak chciałem cos napisać ;)

: 31 maja 2005, 15:48
autor: ZAK
Panowie co za brednie piszecie aż mi się nie chce czytac :lol: Precież jak jest na tyle słaby wiatr aby puścić lataiwc żeby sobie spłyną aż do naprężenia linek to raczej nie postawisz go z wody!! czy się mylę?? a jak wieje więcej i swobodnie go puścisz to ci się będzie obkręcał jak szalony. Z odwijaniem linek to totalna porażka jak wieje mocniej( na tyle żeby wstał z wody)!! Jedyne sprawdza się takie rozwijanie jak masz system 5linki- wiem bo tak robiłem to niejednokrotnie
Pozdrawiam i bez takich głupot prosze bo sobie zrobicie ała a potem kuku :lol:

: 31 maja 2005, 19:37
autor: QBIX
start samemu z wody jest jak najbardziej ok dla ludzi ktorzy wchodza do wody ale sa pelni nadziei ze cos sie po..doli i daj bog nie beda musieli plywac. mi osobiscie na 5x tylko raz sie udalo a to z bardzo prostego powodu...
gdy idziesz z kitem do wody koncowki kite trzepocza jak flaga na wietrze (mowa tu o Wietrze). ow koncowki zwijaja linki kite'a w jedna line i latanie masz z glowy. wracasz na brzeg, wlaczasz stoper, rozplatujesz, zatrzymujesz. 1.23'.59''

i wszystko na temat.

: 31 maja 2005, 23:20
autor: Spider
ZAK pisze:Panowie co za brednie piszecie ...
Pozdrawiam i bez takich głupot prosze bo sobie zrobicie ała a potem kuku :lol:


zgadzam sie w 100%.