Czy to w ogóle możliwe?
: 13 cze 2005, 19:22
Hi all
Niedawno złapałem straszną fazę na kita, że po prostu sobie nie wyobrażam tych wakacji bez co najmniej dwutygodniowego wyjazdu nad morze. Jednak sport jest dość nowy i raczej kosztowny, wynikło więc parę problemów, nie wiem czy wogle uda mi się zacząć (znajomi, z którymi chcę jechać, a którzy pływają na ws, twierdzą, że nie :/ ). Na razie moje plany wyglądają tak:
-pozbywam się gipsu za parę dni
- wyjmuję zaskórniaki, ciężko pracuję zarobkowo przez cały lipiec, sprzedaję parę rzeczy na allegro, inkasuję odszkodowanie za złamaną rękę
, trochę kasy dostaję od rodziców i już jestem częściowo przygotowany
- doszedłem do wniosku, że wypożyczanie sprzętu się ZUPEŁNIE nie opłaca, bo za cenę wypożyczenia sobie kompletu na 2 tygodnie mogę sobie kupić dobrego używanego kita, a wydaje mi się, że kasy powinno mi prawie starczyć…
a wyjazd krótszy będzie do dupy, bo tylko zwiększy apetyt na kita. Poza tym wolę wydać 2-3 tyśce na sprzęt który mi potem zostanie, a nie wydać „konsumpcjnie” na wypożyczenie.
- więc kupuję sobie używany sprzęt i jadę ze znajomymi nad morze….
Dalej idzie tak: Jak/jeżeli uda mi kupić kajta raczej na pewno nie zostanie mi kasy więcej niż na dojazd nad morze… I w tym miejscu pojawia się problem: nie będę miał pieniędzy na szkółkę. Czytałem wszędzie w necie, że bez podstawowego kursu (minimum 700 zeta) ani rusz, ale po prostu finansowo nie wydolę. I zastanawiam się co zrobić, bo naprawdę nie zamierzam z kajta zrezygnować. Przeczytałem i obejrzałem DOSŁOWNIE WSZYSTKO co było w necie na temat nauki/technik, ale to podobno nie wystarczy.
Macież jakiś pomysł jak zacząć, i CZY TO WOGLE JEST MOŻLIWE?
Mam tylko jeden pomysł, a raczej nieśmiałe marzenie: Może, ewentualnie, hipotetycznie, teoretycznie, pod koniec sierpnia, kiedy byłbym nad morzem znalazłby się tam inny kajciarz o wyjątkowo dobrym sercu
, który mógłby mi przedłożyć podstawy a potem pomagać wskazówkami? Obiecuję uczyć się błyskawicznie
: bawiłem się już kiedyś, dawno i długo komorowcami, na snowboardzie nauczyłem się jeździć w tydzień, i mam już doświadczenie z ws, a jak już napisałem, całą teorię znam. Więc teraz tylko potrzebuję mentora
Więc jak, pomożecie? Albo macie jakiś inny lepszy pomysł? (tylko naprawdę wolałbym nie wypożyczać sprzętu)
z góry dzięki za pomoc i za czas poświęcony na czytanie tego długaśnego posta
pozdrawiam
nietaki
PS: A na koniec taki mały offtopic: dla ambitnego, ok 75-kilowego nowicjusza kite 16 ze średnim/niskim AR nie będzie za duży jak nad polskie morze?

Niedawno złapałem straszną fazę na kita, że po prostu sobie nie wyobrażam tych wakacji bez co najmniej dwutygodniowego wyjazdu nad morze. Jednak sport jest dość nowy i raczej kosztowny, wynikło więc parę problemów, nie wiem czy wogle uda mi się zacząć (znajomi, z którymi chcę jechać, a którzy pływają na ws, twierdzą, że nie :/ ). Na razie moje plany wyglądają tak:
-pozbywam się gipsu za parę dni

- wyjmuję zaskórniaki, ciężko pracuję zarobkowo przez cały lipiec, sprzedaję parę rzeczy na allegro, inkasuję odszkodowanie za złamaną rękę

- doszedłem do wniosku, że wypożyczanie sprzętu się ZUPEŁNIE nie opłaca, bo za cenę wypożyczenia sobie kompletu na 2 tygodnie mogę sobie kupić dobrego używanego kita, a wydaje mi się, że kasy powinno mi prawie starczyć…

- więc kupuję sobie używany sprzęt i jadę ze znajomymi nad morze….
Dalej idzie tak: Jak/jeżeli uda mi kupić kajta raczej na pewno nie zostanie mi kasy więcej niż na dojazd nad morze… I w tym miejscu pojawia się problem: nie będę miał pieniędzy na szkółkę. Czytałem wszędzie w necie, że bez podstawowego kursu (minimum 700 zeta) ani rusz, ale po prostu finansowo nie wydolę. I zastanawiam się co zrobić, bo naprawdę nie zamierzam z kajta zrezygnować. Przeczytałem i obejrzałem DOSŁOWNIE WSZYSTKO co było w necie na temat nauki/technik, ale to podobno nie wystarczy.
Macież jakiś pomysł jak zacząć, i CZY TO WOGLE JEST MOŻLIWE?
Mam tylko jeden pomysł, a raczej nieśmiałe marzenie: Może, ewentualnie, hipotetycznie, teoretycznie, pod koniec sierpnia, kiedy byłbym nad morzem znalazłby się tam inny kajciarz o wyjątkowo dobrym sercu



Więc jak, pomożecie? Albo macie jakiś inny lepszy pomysł? (tylko naprawdę wolałbym nie wypożyczać sprzętu)
z góry dzięki za pomoc i za czas poświęcony na czytanie tego długaśnego posta
pozdrawiam
nietaki
PS: A na koniec taki mały offtopic: dla ambitnego, ok 75-kilowego nowicjusza kite 16 ze średnim/niskim AR nie będzie za duży jak nad polskie morze?