ola454 pisze:Fakt ze studentow do uczenia ze statku bylo duzo, ale nawet jak by bylo ich mniej duzo by to nie wskuralo.
Facet mial za duzego kajta (11m) przy 6 BF- latawiec zaczal sie obkrecac a ze bylo duzo wiatru mial mnustwo powera, safety release nie pomogo bo kite lesah byl zaplatany o trapez wiec tylko noz by tu uratowal zycie!!
Ten kajt do tego ma dlugie "'bridle"''co ulatwia ze "kite wing" sie zaplata.
Moral z tego taki dla kazdego z nas nie wazne: pro czy poczatkujacy- ZAWSZE mniej noz w trapezie a jeszcze lepiej ( w kamizelce tak zeby byl widoczny bedac w wodzie i w razie paniki latwo dostepny).
Nie zgodze sie zupelnie. 11m przy 25kts jest OK na jego wage. Nie wyobrazam, jak mozna zaplatac leash wokol trapezu, zeby nie zadziala zrywka? widocznie mozna

Noz kursantowi w tej sytuacji nic by nie pomogl - tylko by sobie krzywde nim zrobil. Ale fakt - dziwne, ze instruktor go nie mial. Kursant zginal chyba przez to ze nie potrafil utrzymac sie na wodzie, a nie przez to ze kajt robil 50 kiteloopow na minute.

W tej sytuacji jedynym wyjsciem od samego poczatku bylo wypiecie sie z trapezu. Ale trzeba do tego zimnej krwi, a chlopak ewidentnie byl w szoku.
Moj moral z tego jest taki:
1. Nie wchodzimy do wody jak wieje od brzegu
2.
Nie idziemy na kurs, gdzie na 4 kursantów z latawcem jest 1 instruktor3. Nie bojmy sie zachowac zimna krew i podejmowac szybkie decyzje w takich sytuacjach:
Jesli ciagnie latawiec za mocno:
- wypinam sie z chickena
- ciagnie dalej za mocno, wypinam sie z leasha
- nie moge sie wypiac z leasha - odpinam trapez.