Strona 1 z 2

Ile zgonów??

: 01 gru 2005, 14:14
autor: zgred
Jak w temacie.

Poruszam śliski i nieprzyjemny temat - czy ktos słyszał (na pewno się taki znajdzie) ile osób ginie rocznie użytkując latawce?? Są może gdzieś jakies dane tego typu?

Bo na pewno nie jeden zginął i stąd systemy bezpieczeństwa. Ale czy zdarzyło wam się mieć śmierć w oczach użytkując kajta? I gdzie takie sytuacje się najczęściej zdarzały (góry, łąki, morze itp itd)?

: 01 gru 2005, 14:25
autor: Ziomek.
hm..
slyszalem o 30 ofiarach na świecie do tej pory

w Polsce zero

choć ktoś mącil, ze typ/holender od obijania przyczep na Solarze
ponoć nie przeżyl?
traktuję to jako plotkę bez potwierdzenia, bo
próba zglębienia tematu spelzla..
ale moze ktoś z Was coś wie?

na dniach marketingu sportowego
typ zrobil wejscie Księciowi
wlaśnie zaczynając od ilości ofiar
że na kite , w ciągu kilku lat 30 - a na ws od 30 lat nikt...
to dziwne, bo w samej Polsce znam dwa przypadki
a w ws nie siedzę..

co do przyczyn?
brawura / bezmyślność / brak respektu do sil natury / czasem niedopilnowanie sprzetu (system bezpieczeństwa zrobiony na "powinien zadzialać")

przede wszystkim wywianie na ląd przy on-shore
i uderzenie w obiekty stale na lądzie :?
urazy glowy i kręgoslupa..

choć i uderzenie w ...falę :roll: :idea:
jak się okazuje JEST niebezpieczne
kto uderzyl nawet w taką polską - to wie..

: 01 gru 2005, 15:33
autor: Maslav
Niemiec/grek od przyczep na Solaże żyje i podobno już następnego dnia po wypadku robił obchód z ziomami chwaląc się w którą przyczepę przywalił.

: 01 gru 2005, 19:46
autor: PiotrM
że na kite , w ciągu kilku lat 30 - a na ws od 30 lat nikt...
to dziwne, bo w samej Polsce znam dwa przypadki
a w ws nie siedzę..

Mozesz cos przyblizyc o tych windsurfingowych? Ja tylko czytalem relacje goscia, ktory znalazl bezpanski sprzet daleko w glebi morza...
I tak jest duzo lepiej niz w nurkowaniu, wystarczy zajrzec na grupe pl.rec.nurkowanie i poszukac "rebreather" :( :(

: 01 gru 2005, 23:37
autor: Crazy Horse
W poprzednie (nie ostatnie) święta wielkanocne byłem we Francji w L'Alamanarre i tam dwie nieznające sie osoby ( kajciarz i windsurfer ) mówiły mi o przedziale 20-30 przypadków w samej tylko Francji od początku kajta, czyli powiedzmy od 6-7lat :shock: :?:

Z tego co się orientuję to u nas nie było, albo ktoś szczęśliwie w nieszczęściu zataił.

: 02 gru 2005, 07:57
autor: zgred
Bo to trochę dziwne jak dla mnie. Fakt że ludzie latają w najróżniejszych miejscach i mają dziwaczne pomysły. Sam ten fakt już musi kusić los do nieszczęścia. Był niedawno topik o gościach co latali nasą przywiązani do słupa. Im się nic nie stało ale przecież nagły zanik wiatru i kolo leży połamany conajmniej, pęknie linka i to samo się dzieje. Więc się zastanawiam. Ziomek pisze, że to przez głupotę nierozwagę i brawurę i ja się zgadzam. Głupich nie trzeba siać :) a szczerze wątpię że wszyscy co używaja latawców mają olej w głowach, na pewno znajdzie się taki który go nie ma :) Z drugiej strony głupi ma zawsze szczęście.

A jak o nurkowanie chodzi to i owszem wystarczy się za szybko wynurzyć i choroba kesonowa gotowa, brak pomocy w tami przypadku to pewna śmierć.

A wracając do zgonów na latawcach to może jest tak że latawce się gdzieś tam odnajdują albo i toną razem z kiterem. Bo ciekawe czy nie ma jakiegoś kajtera który "zaginął" po wyjściu na kajta. Skręcony kark wiatr na otwarte morze i szukaj takiego delikwenta.

: 02 gru 2005, 13:01
autor: PiotrM
zgred pisze:A jak o nurkowanie chodzi to i owszem wystarczy się za szybko wynurzyć i choroba kesonowa gotowa, brak pomocy w tami przypadku to pewna śmierć.

Ja sie paletam od roku jako "support" z kumpela, ktora nurkuje. Czasami tez zrobie jakiegos malego nura. Na wiekszosci szkolen temat w pewnej chwili schodzi na wypadki. Omawianie ich sluzy analizie bledow, czasami bardzo prostych - nieprzywiazanie linki asekuracyjnej przy nurze podlodowym bez asysty na lodzie (linka byla przywiazana do ciezarka, ktory sie zeslizgna) i brak markera (linki pionowo w dol w przereblu). Inna bajka sa rebrithery - aparaty o obiegu zamknietym - to co wydychasz jest odnawiane przez absorbent i podawane ponownie. Minimalny blad, zmiana planu nurkowania i aparat podaje ci trucizne zamiast powietrza. Przy awarii zwyklej butli masz jej (awarii) oznaki i czas na dzialanie, przy reb. po prostu odchodzisz...
Co mnie do tej pory dziwi w nurach to to, ze o zdrowiu (zyciu) decyduja baaardzo podstawowe sprawy - sposob w jaki wykonujesz ruch, umiejscowienie sprzetu 1cm w te albo we wte - decyduje o twoim losie.

: 02 gru 2005, 17:22
autor: Puzon
Ciary po pleckach chodzą jak was sie czyta Ale śmierć jest czymś spoko w porównianiu do gości co do końca swych dni jeżdzić będa na małych wózeczkach i wypad na sama tylko plaże będzie radością ich życia.

: 04 gru 2005, 15:02
autor: olla
domyślam sie, ze wypadki ( w nurkowaniu) nie dotycza tylko hmm.. 'bardziej' pros'ów?
bo moja mutter chce sobie wlasnie zrobic kurs nurkowy i az sie boje :shock:

: 04 gru 2005, 15:32
autor: Fred
szczerze powiedziawszy to nurkowanie, jak dla mnie, jest mniej niebezpieczne niz kite...
tyle z doswiadczenia mojego :) i kite'owego i nurkowego :)

: 04 gru 2005, 18:57
autor: PiotrM
Hmm, IMHO prosi maja wypadki z innej przyczyny niz newbie (w duzej mierze). Nie ma tez co demonizowac - jazda samochodem jest duzo bardziej niebezpieczna (procentowo....). Poza tym mozna zrobic kurs w Egipcie, gdzie do dna jest 10-20 m, woda przejrzysta, cieplo. Nie mozna sie zgubic, w razie czegokolwiek nie znikniesz z oczu instruktora. Automaty sie prawie nie wzbudzaja. Troche teraz zaluje, ze nie uczylem sie w Polsce, gdzie jest chlodniej, ciemniej i dalej do domu ;) WIEM, ze w polskich wodach jest trudniej, a moje umiejetnosci sa nizsze niz umiejetnosci po kursie robionym w Polsce (psyche, odpornosc na stres).
Duza czesc wypadkow o ktorych slyszalem, byla spowodowana totalna glupota, tak jak ten podlodowy nur bez markera. Inna sprawa to panika - tego sie boje najbardziej.
Jak chesz Mame zniechecic, kup jej pod choinke http://www.allegro.pl/show_item.php?item=75099752 ;) ;)

Nie ma co przesadzac - nurkuja tysiace osob i jest ok. Trzeba byc ostroznym - dobrze wybrac szkole i instruktora (opinie innych kursantow!), fajnie jest, jezeli trafi sie na grupe wspolnurkow z dobrym (bardzo) instruktorem, od ktorego czlowiek sie uczy "pozakursowo" przy wspolnych nurach. Polecam lekture http://groups.google.pl/group/pl.rec.nurkowanie - tam znajdziesz duzo opinii i sporo wiedzy.

: 04 gru 2005, 19:00
autor: PiotrM
Fred pisze:szczerze powiedziawszy to nurkowanie, jak dla mnie, jest mniej niebezpieczne niz kite...
tyle z doswiadczenia mojego :) i kite'owego i nurkowego :)

No wez przestan ;) Ja kajta dopiero zaczynam, a Ty z takim tekstem.... Jakies szczegoly? Moga byc na priv....

: 04 gru 2005, 19:45
autor: Fred
PiotrM pisze:
Fred pisze:szczerze powiedziawszy to nurkowanie, jak dla mnie, jest mniej niebezpieczne niz kite...
tyle z doswiadczenia mojego :) i kite'owego i nurkowego :)

No wez przestan ;) Ja kajta dopiero zaczynam, a Ty z takim tekstem.... Jakies szczegoly? Moga byc na priv....


hehe, sorki ze Cie przestraszylem, ale mialem na mysli to ze nurkowanie jest bezpieczne a nie to ze kite jest taki niebezpieczny :)

: 05 gru 2005, 12:18
autor: zgred
Nie było mnie przez week i proszę dyskusja się zrobiła o nurkowaniu. Wiadomo że jak się wyjdzie z domu to można wpaśc pod samochód itp itd ale czy to powód żeby nigdzie nie wychodzić?? miliardy ludzi chodza i jest ok. Tysiące ludzi lata przy pomocy kajtów i tez nic im nie jest (no może jakieś małe złamanka, choć nie tylko). A ja po prostu chciałem zapytać czy są jakieś udokumentowane przypadki śmierci spowodowanej kajtowaniem, czy ktoś o takich słyszał, znalazł jakieś statystyki lub jakiekolwiek inne namacalne dowody??? Z tego co widzę wyżej nikt nie umie powiedzieć nic konkretnego. Ciekawe że sport ma już kilka lat i "nikomu" (20-30 osób) nic się jeszcze nie stało. No i przecież dla TV to jest jakaś nowość że kolo się przyczepił do szmaty i się połamał albo sobie skręcił kark. Dziwne dla mnie to jest. A dla tych co mówią że wózek inwalidzki to koniec życia mam link do filmu że tak nie jest.
http://www.radsails.com/videos/avi/alex_australia.wmv
no i chyba na stronce FS'a widziałem jak kolesia z bezwładnymi nogami posadzili na specjalnej deseczce i sobie smigał po wodzie aż miło. Panowie i Panie wózek inwalidzki to jest jakieś tam ograniczenie ale nie oznacza końca życia!!!

: 05 gru 2005, 17:21
autor: Fred
zgred pisze:Panowie i Panie wózek inwalidzki to jest jakieś tam ograniczenie ale nie oznacza końca życia!!!


to jak? lepiej poszalec na maxa, poczuc maxymalna adrenaline za cene niepelnosprawnosci?
no tak, wozek to nie koniec swiata przeciez... :wink: