Sprostowanie dotyczące zaginionego na zatoce kitesurfera

Kitesurfing i wszystko z nim związane.
ciechan
Posty: 147
Rejestracja: 22 lut 2014, 17:14
Latawiec: cabrinha
Postawił piwka: 1 raz
Dostał piwko: 7 razy
 
Post11 wrz 2016, 23:19

Self rescue co prawda nie 27 godzin tylko 11minut ale też jest grubo i sądząc po negocjacjach nie robił tego pierwszy raz :D


9:09
-HOW MUCH?
-COME ON. I TAKE TO THE BEACH. $30
-MAY BE $15?
-I’M NOT TOURIST. I LIVED HER 3 YEARS.
-OKEY, OKEY. $15. COM ON!

phpBB [video]

Awatar użytkownika
Pinio
Posty: 3647
Rejestracja: 02 wrz 2006, 03:46
Postawił piwka: 25 razy
Dostał piwko: 30 razy
 
Post12 wrz 2016, 08:09

Że mu linki nie strzeliły cabrinha ma fajne linki.

besttaste
Posty: 139
Rejestracja: 24 cze 2007, 16:11
Postawił piwka: 1 raz
 
Post12 wrz 2016, 09:53

Sledze troche rozwoj tej sytuacji bo kiedys sam bylem w podobnej jednak moja skonczyla sie o wiele krocej niz Twoja. Mi akurat udalo sie podjac odpowiednie decyzje. Zaczelo sie, ze chcielicmy poplywac z kolega przy slabnacym side-offie i z pieknego zachodu slonca na wodzie zrobila sie akcja ratunkowa. Sam doplynalem do brzegu, zadzwonilem do kolegi, ktory wiedzial, ze plywalismy we dwojke i po 3 min. przyjechal radiowoz gdzie moglem sie zglosic. Powiedzieli, ze dobrze, ze jestem bo 15min pozniej wzywaliby helikopter...mialem dwie deski, kolegi i swoja, napompowanego latawca 14m i ladnie zwiniete linki by sie nigdzie nie plataly. Plynalem z latawcem z 3-4 godziny na poczatku pod wiatr a pozniej z wiatrem na halsie i dotarlem do brzegu. W miedzyczasie jak wpadlismy z kolega nastal odplyw i walczylismy takze z pradem wody. Wtedy plywalem aktywnie okolo 1,5 roku....teraz to juz 12 lat.

Teraz takze skacze ze spadochronem i widze jak powaznie podchodzi sie do sytuacji awaryjnych, ktore od czasu do czasu sie zdazaja.

Co do Twojej sytuacji mam kilka pytan i dobrze byloby jezeli moglbys je naswietlic:

1. O ktorej wyszedles ba sesyjke?
2. Jaka byla prognoza wiatru i kierunku na nastepne 3-4 godziny?
3. Mowiszm, ze jestes powiazany z kilkoma szkolkami i szkolilo Cie kilka instruktorow. Czy nikt nie wiedzial o tym, ze wychodzisz na wode? I nikt Ciebie nie obserwowal? Nie ustawiles sie z jakas szkolka, ze gdyby Ciebie stracili z oka i wpadl Ci latawiec to maja wyplynac skuterem czy lodzia po Ciebie i za to zaplacisz?
4. Wyszedles sam czy z kims? To wedlug mnie jedna z podstawowych zasad by nie wychodzic samemu. Czegolnie na poczatku kariery z kitesurfingiem. Czy nie bylo innych ludzi na zatoce, ktorzy mogli Cie obserwowac? Bo to takze podstawa bysmy siebie nawzajem obserwowali bedzac na wodzie.
5. Jak dlugo plywasz? Ile masz doswiadczenia?
6. co do Twojego punkt 6. Gdy mowisz linka leashowa to masz na mysli "leash" ? Jezeli tak to on nie ma wplywu na sterowanie latawcem o czym dobrze wiesz. Jest smycza uzywana przy aktywacji zrywki wiec jezeli cos sie dzieje to w takim wypadku jak najszybciej do brzegu. Wedlug mnie, obojetnie gdzie wazne by jak najszybciej do brzegu. Dlatego takze nie rozumiem, czemu ominales ta plaze. Ale sam
Takze do Twojego punktu 6. Mozesz opisac te: "seria niekorzystnych zdarzen"? Troche to dziwne...strzela Ci leash (jezeli to sie stalo (jak bez napiecia?) lub odpina sie, prawdopodobne) a Ty plywasz dalej...bo tak to czytam pomiedzy linjami (moze to zle odbieram) do poki Ci przepada latawiec gdy probujesz sie dostac do brzegu.

Ciekawe bo oczywiscie dla wielu to takze moze byc lekcja z bledow kogos innego.
Dobrze, ze byles wytrwaly i Ci sie udalo! I mam nadzieje, ze sie czegos nauczyles po za tym, ze wyciagnales wnioski na temat podjetych decyzji.

Jednak nie gratuluje, nie chyle czola i nie wysylam szacunku bo uwazam, ze nie ma czego gratulowac. Mam takie wewnetrzene przeczucie, ze tej sytuacji mogles uniknac.

PS: i nie zgadzam sie, ze biorac komurke na wode to wszystko sie rozwiaze. Nie bez powodu w sporcie spadochroniarskim jest limit >200 skokow by brac telefon ze soba przy skoku. Jest to urzadzenie, ktore nas miedzy innymi bardzo mocna rozprasza.

Awatar użytkownika
Mikolpa
Posty: 3207
Rejestracja: 05 kwie 2013, 15:58
Deska: SU-2 Prorider 140, Trans 153
Latawiec: Rebel 10,12,14, Addiction 18
Lokalizacja: Wrocław
Postawił piwka: 126 razy
Dostał piwko: 142 razy
 
Post12 wrz 2016, 10:21

A może tak zamiast oceniania poszkodowanego Ci bardziej doświadczeni w bojach napiszą co można było zrobić inaczej/lepiej. Tak aby zapamiętać choć teoretycznie jak się zachowywać w takiej sytuacji.

besttaste
Posty: 139
Rejestracja: 24 cze 2007, 16:11
Postawił piwka: 1 raz
 
Post12 wrz 2016, 10:30

Mikolpa pisze:A może tak zamiast oceniania poszkodowanego Ci bardziej doświadczeni w bojach napiszą co można było zrobić inaczej/lepiej. Tak aby zapamiętać choć teoretycznie jak się zachowywać w takiej sytuacji.


Nikt nikogo nie ocenia tylko komentuje wedlug swojego doswiadczenia. Zeby to takze nie bylo zle odebrane, nie jestem hejterem, nie jestem powiazany z rzadna szkolka, nie faworyzuje jednego czy drugiego itd.!

Uwazam osobiscie, ze najwazniejsza ZLOTA podstawa to:

"Unikac by takie sytuacje powstaly"

Potrzebne jest wiecej wiedzy na temat jego decyzji nawet zanim wszedl na wode, czy sie wystarczajaco upewnil, ze jest to dobra pora na sesyjke i jezeli podjal sie ryzyka to czy sie wystarczajaco upewnil, ze bedzie jakas asekuracja w razie sytuacji awaryjnej. (tego ostatniego widocznie nie wzial pod uwage, a moze wzial tylko im sie nie udalo go odnalezc...)

Do tego pozostaje pytanie, kto zaalarmowal SAR?

gareon
Posty: 513
Rejestracja: 11 lis 2014, 14:04
Deska: SU-2 Prorider 136/41
Latawiec: FX9 / Radar10 / Switchblade12
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 14 razy
Dostał piwko: 20 razy
Kontaktowanie:
 
Post12 wrz 2016, 10:56

Jak to jest z tą plażą Prezydenta? Tam strzelają do ludzi? Wydaje mi się, że nie powinniśmy wybrzydzać gdzie wylądujemy w takiej sytuacji... :naughty:

Nawet gdyby ktoś nas tam złapał, są to tez ludzie i raczej by to zrozumieli...

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post12 wrz 2016, 10:58

Mikolpa pisze:A może tak zamiast oceniania poszkodowanego Ci bardziej doświadczeni w bojach napiszą co można było zrobić inaczej/lepiej. Tak aby zapamiętać choć teoretycznie jak się zachowywać w takiej sytuacji.

Przecież już pisali, więc tylko o powrocie,
w tym przypadku zamiast się halsować pod wiatr, pociągnąć półwiatrem do płycizn w rejonie Jastarni - Kużnicy, a w najgorszym przypadku do brzegu na władkowe łąki, albo Swarzewo. a gdyby jeszcze bardziej siadało to mocno odpadając ( utrzymanie ślizg przy mniejszej sile wiatru) Puck, Rzucewo, Osłonino, Rewa.
Gdyby nie udało się podnieść latawca, splątane, zerwane linki, płynąć z wiatrem tratwą z żaglem zrobioną z latawca i deski, do południowo-zachodniego brzegu zatoki.
Niewykonalne było dopłynięcie do brzegu tratwą pod wiatr. To by się mogło udać jedynie płynąc wpław, bez deski, a można byłby zaryzykować taki wariant będąc blisko brzegu. Do pokonania byłby tylko ewentualny prąd (fala i wiatr przy zalesionym brzegu znikome), z którym też nie można walczyć płynąc pod prąd, a jedynie pod kątem.
Ale najważniejsze, tak jak ktoś napisał, wychodząc na wodę należy mieć przemyślane scenariusze postępowania w razie możliwych krytycznych zdarzeń.
A mogło się tu na przykład przydarzyć przy leashowaniu, zerwanie linki, do której zaczepiony jest leash, a wtedy latawiec odfruwa pozostawiając kitera z leashem i z deską.

andrzejwodejszo
Posty: 3117
Rejestracja: 11 sie 2008, 08:29
Deska: SU-2, MOSES
Latawiec: komórkowe Ozony / SU-2 / Moses
Lokalizacja: Olsztyn
Postawił piwka: 77 razy
Dostał piwko: 46 razy
Kontaktowanie:
 
Post12 wrz 2016, 11:17

wielkie dzięki za relacje. Nie ukrywam, że czekałem na odpowiedź od informacji o zaginięciu jak dziecko na mikołaja. Prawdopodobnie zachowałbym się podobnie jak Ty w tej sytuacji, z wyjątkiem wpakowania się na plaże prezydenta. Raczej bym to olał i najwyżej by mnie w kajdankach wyprowadzili. Życie najważniejsze.
Miałeś przygodę życia i dobrze, że się tak skończyło. Widać teraz jak bardzo przydatna byłaby latareczka wodoodporna, ale z drugiej strony kto zakłada pływanie nocą po zatoce na wywiewce:) Prąd wody i wiatr to moce z którymi mało kto sobie poradzi (chyba, jacyś mistrzowie olimpijscy na długim dystansie) . Czy możesz jeszcze opisać w wolnej chwili jaki ciąg nieszczęśliwych wydarzeń spotkał Cię przed próbą dotarcia do Jastarni ? Aha i ile to są 3 bojki w metrach ? bo to dość istotne. Sam się zastanawiam powyżej jakiej odległości przerwałbym próbę wrócenia pod wiatr.
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2016, 11:51 przez andrzejwodejszo, łącznie zmieniany 1 raz.

Crazy Horse
Posty: 3571
Rejestracja: 07 paź 2003, 21:38
Deska: Cabrinha Spectrum
Latawiec: Cabrinha Drifter
Lokalizacja: CABRINHA
Postawił piwka: 29 razy
Dostał piwko: 117 razy
Kontaktowanie:
 
Post12 wrz 2016, 11:39

No i tu niestety głupota albo przepraszam panika/stres wzięły górę.
W takiej sytaucji, to bym się ułożył wygodnie na latwcu i najwyżej olał deskę, gdyby w jakiś sposób przeszkadzała...

Dalej leżąc na napowpowanym - DOSKONALE WIDOCZNYM z powietrza latawcu czekał na ratunek, nawet nie wyśilając się jakimikolwiek próbami płynięcia z nim w lewo, czy prawo.

To taka uwaga na przyszłość, co innego, gdyby latawiec wpadł w wir kiteloopów, aż zaczynasz się podtapiać pod wodą, to oczywiście, że wypianmy się, jak tylko zaczyna brakować oddechu/tchu. Pisałem o tym w poście "Kogo znowu szukamy"

Cóż dużo dobrego wiatru na następnychy sesjach.

P.S. Nie bój się drugiej strony i morza, bo nie gryzie ;)

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post12 wrz 2016, 11:44

Crazy Horse pisze:W takiej sytaucji, to bym się ułożył wygodnie na latwcu i najwyżej olał deskę, gdyby w jakiś sposób przeszkadzała...
;)

Ty jako dystrybutor olałbyś deskę, ja w takiej sytuacji przypinam ją leashem od latawca i nie przeszkadza :hand:

aronn
Posty: 119
Rejestracja: 09 paź 2013, 18:06
Deska: Nobile NHP 2016
Latawiec: Ozone Catalyst 10m2 2014
Lokalizacja: Gliwice
Postawił piwka: 4 razy
 
Post12 wrz 2016, 11:53

gareon pisze:Jak to jest z tą plażą Prezydenta? Tam strzelają do ludzi? Wydaje mi się, że nie powinniśmy wybrzydzać gdzie wylądujemy w takiej sytuacji... :naughty:

Nawet gdyby ktoś nas tam złapał, są to tez ludzie i raczej by to zrozumieli...


Po wpłynięciu na plażę prezydencją lub na wody należące do siedziby letniej głowy państwa dzieje się kilka rzeczy.

1) jeżeli akurat przebywa tam prezydent to zawsze na zatoce stoi łódka z borowikami, którzy z sekundę wysyłają coś à la pontonik i płyną tak szybko jak im silnik pozwala z celu przepędzenia intruza
2) jeżeli prezydenta nie ma to ktoś z plaży zapewne zacznie do nas krzyczeć, chcąc przekazać informację żebyśmy jak najszybciej opuścili pilnowany przez nich teren

Teraz sytuacje z życia:

1) Znajomy o ile dobrze pamiętam miał problem ze sprzętem i zniosło go na ich teren. Borowiki go zawinęły razem ze sprzętem na swoją łódź. Panika była straszna ze strony jego dziewczyny bo bała się, że go zastrzelą. A tu miłe zaskoczenie, oni poczęstowali go herbatką coby się nie wyziębił. :wink:

2) Kilka desek nam tam spłynęło. Podchodzi się wtedy do budki strażniczej od strony jedynej szosy na półwyspie i grzecznie prosi o sprawdzenie czy na ich plaży nie ma desek. I tutaj ciekawe info bo desek jest tam zawsze kilka. Do wyboru do koloru. Nie wiem czy panowie borowiki są zadowoleni z dodatkowych zajęć, lecz jak na razie zawsze udawało się odzyskać zagubioną deskę.

3) Kilkanaście razy byłem świadkiem naruszenia ich wód podczas postoju łódki. W większości przypadków naruszający od razu zawraca widząc "pontonik" płynący w jego kierunku. Po opuszczeniu ich terenu pościg się kończy.

Zapewne nie każdy wiedział jak to wygląda, dlatego się tak rozpisałem. :thumb:

fomicz
Posty: 275
Rejestracja: 12 lip 2012, 08:42
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 4 razy
 
Post12 wrz 2016, 14:20

aronn pisze:Po wpłynięciu na plażę prezydencją lub na wody należące do siedziby letniej głowy państwa

Tak tylko BTW: w takim przypadku chyba nic nie miało znaczenia, każdy ma obowiązek ratowania ludzkiego życia i nienarażania go. Jakakolwiek reakcja polegająca na odmówieniu pomocy w takim przypadku byłaby dla mnie narażeniem zdrowia i życia drugiej osoby!

gareon
Posty: 513
Rejestracja: 11 lis 2014, 14:04
Deska: SU-2 Prorider 136/41
Latawiec: FX9 / Radar10 / Switchblade12
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 14 razy
Dostał piwko: 20 razy
Kontaktowanie:
 
Post12 wrz 2016, 15:03

fomicz pisze:
aronn pisze:Po wpłynięciu na plażę prezydencją lub na wody należące do siedziby letniej głowy państwa

Tak tylko BTW: w takim przypadku chyba nic nie miało znaczenia, każdy ma obowiązek ratowania ludzkiego życia i nienarażania go. Jakakolwiek reakcja polegająca na odmówieniu pomocy w takim przypadku byłaby dla mnie narażeniem zdrowia i życia drugiej osoby!

Na 100% by pomogli. Dlatego totalnie nie rozumiem decyzji :) Dodam wiecej, gdyby mi sie cos stało to bym sie tam kierował. Najszybciej zwróciłbym na siebie uwagę i uzyskał pomoc.

Awatar użytkownika
specjal
Posty: 631
Rejestracja: 16 lip 2014, 21:30
Latawiec: różne 7;9;12;15;18
Lokalizacja: Elbląg
Postawił piwka: 29 razy
Dostał piwko: 38 razy
 
Post12 wrz 2016, 15:14

fomicz ma rację; na wodach morskich (w Juracie) obowiązują międzynarodowe konwencje podpisane przez dany kraj; w razie zagrożenia życia i zdrowia nie można karać kogoś, kto ma potrzebę się chronić i musi zawinąć do danego portu czy brzegu, a nie może spełnić warunków formalnych do takiego zawinięcia (wizy, pozwolenia itp.). Innymi słowy, jak mamy przekonanie o zagrożeniu życia i zdrowia, to nie należy się specjalnie przejmować lokalnymi zakazami, tylko ratować te życie i zdrowie.
Odnośnie pozbycia się latawca, to wydaje mi się sprawa nie do końca jednoznaczna, jak opisuje Crazy Horse. Nie znamy szczegółów, ale czasem rozsądniej jest odpiąć kita i popłynąć wpław do zawietrznego brzegu - zależy jaka odległość, jakie warunki i umiejętności/możliwości pływaka.
W takiej sytuacji uważam jest błędem położenie się na latawcu i bierne czekanie na pomoc; poprzez odpowiednie ustawienie wystającej części latawca możemy wpływać na kierunek dryfu, byłaby różnica, czy dryfujemy do Gdyni czy do Mikoszewa.
Odnośnie wcześniejszych decyzji kolegi "krakusa" to sam stwierdził, iż nie były, mówiąc delikatnie za trafne, i nie ma chyba sensu rozwijać tematu.

Ker-mit
Posty: 365
Rejestracja: 29 gru 2008, 16:19
Lokalizacja: Gdańsk
Postawił piwka: 1 raz
Dostał piwko: 2 razy
Kontaktowanie:
 
Post12 wrz 2016, 22:19

Krakus,
cieszę się że wszystko skończyło się dobrze.

Dla wielu to dobry temat do rozpisywania się i analizowania każdego szczegółu... (a dlaczego tak a nie tak itp)

Podejmowałeś decyzję jedne za drugimi... jeśli jedna nie przynosiła skutku... kolejna była jej konsekwencją.

Grunt, że wszystko się dobrze skończyło.

:thumbsup:


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości

cron