Też widziałem to z brzegu, jeszcze w ciepłych galotkach, kurteczce i czapeczce na głowie.
Do kolegi, który miał latawiec w wodzie podpłynął drugi, z kajtem, dłuższą chwilę byli tuż przy sobie. Jakby jeden pomagał drugiemu. Trzeciego brakowało ... chyba do splątania się.
Każdy obserwujący z daleka wiedział, że kolega ma pomoc (jeden kajt w wodzie, drugi w powietrzu). Później dwa były w wodzie (o ile pamięć mnie nie myli).
Byliście tak daleko, że nikt, nawet największy pros wam by nie pomógł, za daleko by wypuszczać się w listopadzie w zatokę. Na kajcie pływam nie od wczoraj, ale z czystym sumieniem nie czułbym się na siłach płynąć na środek zatoki w listopadzie. O holowaniu latawca nie wspominając.
I tak koledzy mieli wiele szczęścia. Wiatr może był off, ale wywiewał relatywnie blisko - drugi brzeg raptem 2500m dalej.
W lewo był cień wiatrowy (co prawda nikt z pomocą tam nie dopłynie, ale wraca się łatwiej) i brzeg relatywnie blisko.
Na przyszłość trzeba się w takich sytuacjach szybko decydować co robić, nie przeciągać, bo to off- szybko wywiewa. Albo zwijać momentalnie kajta i wracać pod wiatr/w bok, albo zwinąć latawiec w żagielek - w 5 min byście byli w Osłoninie. Taxa i do Rewy.
Na przyszłość polecam przy offie, nim zejdzie się na wodę:
-zastanowić się jak daleko chce się pływać od brzegu
-zastanowić się kiedy, czyli jak daleko od brzegu (bo np. padł wiatr, strzeliła zrywka i kajt się zwinął itd.) leashujemy się, pakujemy, wracamy w pław i w którą stronę, lub gdy po prostu wiatr siądzie a latawiec jeszcze wisi, kiedy zaczynamy wracać body dragiem
-zastanowić się kiedy wywalamy sprzęt w pizdu i wracamy już tylko wpław
-w którą stronę płyniemy, jeśli jest wybór
-złota zasada kite: nie wypływaj dalej niż chcesz wracać wpław
Grzegorz KiteLife pisze:jedi1 pisze:A ja się zapytam dlaczego kolega mający latawiec w powietrzu nie pomógł koledze, który odpiął się od sprzętu?
Powodów mogło być kilka. Jednym z nich mógł być fakt, że był niżej od niego np o 200m...
Tu raczej należało w pierwszej kolejności odzyskać własną deskę by móc działać dalej.
Dłuższą chwilę byli razem, a przynajmniej tak to z brzegu wyglądało.