Wypadek smiertelny 12.03.2020

Kitesurfing i wszystko z nim związane.
alewik
Posty: 67
Rejestracja: 22 mar 2016, 08:36
Deska: RLBoards,Firewire Hydroshort
Latawiec: Eleveight Ws/ OZONE
Lokalizacja: 3city
Postawił piwka: 3 razy
Dostał piwko: 3 razy
 
Post13 mar 2020, 09:27

Jak wiecie wiało grubo 50kn w piku 64kn,
to informacja medzialna, wiadomo tyle ze koleś nie przezył
https://kaszuby24.pl/bialogora-kitesurf ... y-o-zycie/

Rider3msto
Posty: 202
Rejestracja: 22 kwie 2014, 22:08
Postawił piwka: 2 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post13 mar 2020, 09:41

47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post14 mar 2020, 00:41

Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"

po co takie bzdety wypisywać? Nie masz jaj to przynajmniej zamilcz.

Awatar użytkownika
Kosa1337
Posty: 158
Rejestracja: 21 mar 2011, 14:00
Deska: su-2, spleene
Latawiec: ozone, NKB
Lokalizacja: Poznań
Postawił piwka: 2 razy
Dostał piwko: 2 razy
 
Post14 mar 2020, 11:32

apek pisze:
Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"

po co takie bzdety wypisywać? Nie masz jaj to przynajmniej zamilcz.


warunki nie były przyjazne. Jeśli ktoś wchodzi do wody przy takim warunku wszystko musi brać pod uwagę.

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post14 mar 2020, 12:01

i na pewno tak było. Było ich kilku i wiedzieli na co się decydują, zresztą w obliczu wzmagającego się wiatru podjęli słuszną decyzję o wcześniejszym zejściu na brzeg. I nie byli to ani pierwsi i nie będą ostatni, którzy zdecydują się na pływanie w podobnych warunkach.

Awatar użytkownika
kuicets
Posty: 1320
Rejestracja: 26 wrz 2016, 17:49
Deska: Laluz
Latawiec: Rebel 9
Lokalizacja: BIESZCZADY
Postawił piwka: 42 razy
Dostał piwko: 108 razy
 
Post14 mar 2020, 13:30

Trochę się zgadzam z Apkiem, że cały bałagan wynika z efektu końcowego. Gdyby wszyscy wrócili szczęśliwie, to by było gadanie "ale było grubo" "ale sesja" itp. itd. A tak, niestety jest inaczej. Nie ma co gdybać co się stało i dlaczego - może awaria sprzętu, może zasłabnięcie a może potwór z Loch Ness - nieistotne. Jest to sport ekstremalny a robi się ekstremalny do kwadratu w takich warunkach. Niektórzy na takie warunki czekają i w takich pływają, choć zapewne garstka.

Awatar użytkownika
Grzegorz KiteLife
Posty: 695
Rejestracja: 02 mar 2013, 22:10
Lokalizacja: JastarniaToruńUK
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 32 razy
Kontaktowanie:
 
Post14 mar 2020, 17:25

Przy 25 węzłach fale już są na tyle silne, że trzeba uważać by się nie utopić a co dopiero przy 50 węzłach. Wystarczy zgubić deskę czy dać się złapać załamującej fali i już jest się krok od utopienia. Lubię pływać na Bałtyku ale trzeba mieć świadomość, że z takich warunków można nie wrócić.

Awatar użytkownika
Tolek, Koszalin
Posty: 1275
Rejestracja: 14 gru 2006, 12:26
Lokalizacja: Koszalin
Dostał piwko: 14 razy
 
Post17 mar 2020, 21:02

Wyrazy współczucia Rodzinie i najbliższym...
Pamiętajmy: w przyszłości należy zrobić wszystko aby takie zdarzenia nie miały miejsca.
Czasami po prostu trzeba się zastanowić, przeanalizować sytuację, panujące warunki i podjąć właściwą, czasem trudną, bez ujmy na dumie ale właściwą decyzję i...odpuścić "to pływanie".
Jeśli decydujemy się jednak wyjść na wodę warto mieć przygotowane rozwiązania w przypadku gdy np:
- zgubiłem deskę - nie szukam jej tylko szybko zjeżdżam body dragiem do brzegu,
- spadł mi latawiec w przyboju, blisko brzegu - nie mogę go postawić i mocno mnie ciągnie też pod wodę - może jednak trzeba się wypiąć?
- spadł mi latawiec z dala od brzegu - nie jest sprawny, nie mogę go postawić - nie wypinam się jednak - z latawcem jestem możliwy do lokalizacji - tu odpowiedź nie jest prosta bo przy silnym wietrze przybój jest już na całym morzu i latawiec może ciągnąć mnie momentami pod wodę,
- czy jestem odpowiednio przygotowany na awaryjny długi pobyt w zimnej wodzie (kaptur, buty, rękawice i kamizelka antyudzerzeniowa-docieplająca),
Proszę Kolegów z doświadczeniem o podanie sprawdzonych w praktyce (tzw. dobre praktyki) odpowiedzi na powyższe i inne trudne sytuacje na morzu.

Moje doświadczenie kończą się na 40 knt i podartym w przyboju latawcem (nie zdążyłem go postawić).
Raz w wodzie znalazłem się w tzw. cofce, raz nie mogłem dojść do zgubionej deski (fala była długa i była szansa dojścia do deski) - pomogli na szczęście obserwujacy mnie z brzegu Kolega Ali i Syn Piotr, którym w tym miejscu gorąco jeszcze raz Dziękuję !
Tolek

andrzejwodejszo
Posty: 3117
Rejestracja: 11 sie 2008, 08:29
Deska: SU-2, MOSES
Latawiec: komórkowe Ozony / SU-2 / Moses
Lokalizacja: Olsztyn
Postawił piwka: 77 razy
Dostał piwko: 46 razy
Kontaktowanie:
 
Post19 mar 2020, 12:24

Wklejam na prośbę Janka Lisewskiego (jest zbanowany)
phpBB [video]

hekite
Posty: 12
Rejestracja: 03 paź 2011, 23:02
Deska: RRD Poisson
Latawiec: RRD Obsesion
Postawił piwka: 7 razy
Dostał piwko: 1 raz
 
Post22 mar 2020, 09:33

apek pisze:
Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"

po co takie bzdety wypisywać? Nie masz jaj to przynajmniej zamilcz.


tak odnośnie jaj i pływania w takich warunkach...

Jeżeli już ktoś niby ma takie jaja aby pływać w w.w. warunkach to może niech panowie z tzw "jajami" spojrzą sobie przed zejściem na wodę w oczy i powiedzą: 1. w razie afery musisz liczyć tylko na siebie, my nie mamy możliwości pomóc. 2 . umawiamy się że nikt nie dzwoni po ratowników....

No tak, ale przecież zawsze ktoś postronny może zadzwonić i wysłać ratowników ..... właśnie, na co, jak nazwać pobyt na łodzi w takich warunkach ? Inna sprawa jak muszą wypłynąć aby ratować kogoś kogo zastała sytuacja na morzu a inna jak ktoś sobie postanowił zorganizować mega sesyjkę.

I dalej w ramach tzw kampanii społecznościowej dla kolegów z tzw jajami takie ćwiczenie

1. Spacer na najbliższy Orlik, czekamy aż przyjdzie tata z synkiem około 10 lat pograć w piłeczkę, obserwujemy jak ćwiczą przez 20 min, a potem wystarczy wyobrazić scenkę rodzajową że tata to ratownik a my ponieważ mamy tzw jaja mówimy temu chłopcu po pogrzebie że tata zginął na akcji bo sobie postanowiliśmy zrobić super sesje na wodzie.....

2. Sesja realna dla facetów z jajami: umówcie się gdzieś w łebskim lesie, z ekipą ratowników którzy musieli wypłynąć tego dnia i powiedzcie im prosto w oczy, że jak się ma jaja i umiejętności to zabawa jest super w takich warunkach...


jest mi ogromnie przykro, jest to po prostu tragedia, nie tak miał się skończyć ten dzień i nikt Tu nie zawinił. Tak wiem, trenujemy dyscyplinę z grupy tzw ekstremalnych ale proszę pamiętajcie: oprócz jaj wymaga też wyobraźni i odpowiedzialności również za innych.

Akcje ratownicze są darmowe, ale myślę czy np. w przypadku rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa ( np pływanie pow 45 węzłów) służby ratownicze powinny mieć możliwość wystawienia rachunku
Bezpieczeństwa wszystkim życzę i obyśmy nigdy nie musieli czytać takich wiadomości

Awatar użytkownika
Tolek, Koszalin
Posty: 1275
Rejestracja: 14 gru 2006, 12:26
Lokalizacja: Koszalin
Dostał piwko: 14 razy
 
Post22 mar 2020, 14:05

Cześć!
Z uwagi na temat posta - proszę o bardzo wyważone i odpowiedzialne wypowiedzi....
Z całym szacunkiem ale nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem Kolegi Hakite:
"..w razie afery musisz liczyć tylko na siebie, my nie mamy możliwości pomóc. 2 . umawiamy się że nikt nie dzwoni po ratowników...."
Moim zdaniem SIŁĄ GRUPY JEST WSPÓLNA MĄDROŚĆ I WZAJEMNA POMOC.
W trudnych warunkach nie ma miejsca na konkurowanie między sobą (jak to często bywa w sporcie) i swoje postępowanie trzeba podporządkować interesowi całej grupy:
WSPÓLNA MĄDROŚĆ powinna być już na początku, na brzegu - gdy WSPÓLNIE oceniamy sytuację i decydujemy się co robić np. na jakich latawcach wychodzimy, czy ktoś jednak nie wychodzi (bo np. ma słabszy dzień, ma za duży rozmiar kite czy po prostu... nie wziął z domu kaptura czy kasku). Wtedy taka osoba zostaje na brzegu w asekuracji. Nawet gdy ktoś kozakuje i chce wyjść trzeba mu wytłumaczyć, że będzie obciążeniem dla Grupy i dużo bardziej przyda się w asekuracji a to bardzo odpowiedzialna i ważna funkcja.
WZAJEMNA POMOC - to podstawa w każdym wspólnym przedsięwzięciu. Nawet gdy zasada wzajemnej pomocy nie została wypowiedziana przed pływaniem to jest to elementarna zasada życiowa i obowiązuje każdego z nas w każdej sytuacji życiowej. Inna sprawa, czy potrafimy jej udzielić, czy mamy odwagę i możliwości...ale zawsze powinniśmy próbować. Co można było zrobić w sztormie na morzu - przynajmniej starać się płynąć w grupie nie za daleko od brzegu i wzajemnie się obserwować. Czy w takich warunkach w razie potrzeby można kogoś odnaleźć w wodzie i zholować do brzegu...nie wiem ale wiem, że trzeba próbować.
Co do ceny za akcję ratowników...nawet kilkadziesiąt tysięcy za uratowane życie ..to niska cena.
Ratownicy sami wiedzą czy w takich warunkach jeszcze są bezpieczni i będą starali się pomóc czy jest już zbyt niebezpiecznie i... już tylko można szukać na brzegu.
Zbliża się kolejny sezon - życzę progresu, rozwagi i dbania o dobre relacje w każdej z naszych grup a, w ktorej od czasu do czasu pływamy, wtedy to o czym napisałem będzie dla wszystkich oczywiste a udane akcje pomocowe też będą powodem do dumy oprócz oczywiście wreszcie wylądowanych trików.
Tolek

hekite
Posty: 12
Rejestracja: 03 paź 2011, 23:02
Deska: RRD Poisson
Latawiec: RRD Obsesion
Postawił piwka: 7 razy
Dostał piwko: 1 raz
 
Post22 mar 2020, 17:18

Cześć Tolek
zgadzam się z Tobą prawie we wszystkim. Ale nie pomogłeś...,
Tam byli doświadczeni koledzy którzy pewnie to wszystko o czym napisałeś wiedzieli, efekt niestety znamy.

Mój post proszę potraktować jako specyficzną kampanię społeczną dla środowiska kite i prawdopodobnie powinienem to zaznaczyć, przepraszam.

I na koniec taka refleksja: ile potrzeba węzłów aby zapewnienia o wzajemnej asekuracji stały się po prostu nic nie warte? Jak sam mam problemy to jak mogę pomóc koledze który w tym samym momencie też popadł w problem, to ile są wtedy warte nasze uzgodnienia o wzajemnej asekuracji ?

taka jedna rada typu kawa na ławę : jak schodzimy na wodę to miejmy na uwadze: pewne to jest to, że możemy liczyć tylko na siebie, a warunki bezlitośnie zweryfikują nasz sprzęt i nas samych. I chyba nie trzeba pisać, że obserwujemy innych oraz pomagamy sobie wzajemnie czy jak trzeba to ratujemy naszych kolegów tak długo jak tylko możemy. No i pomyślmy czy aby na pewno nie trzeba będzie narażać ratowników.

no i zdrowia życzę

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post22 mar 2020, 19:05

hekite pisze:
apek pisze:
Rider3msto pisze:47 lat , 64 knt. woda 4'C . Silne fale prąd . Mam nadzieję że spisał testament przed tą "sesją życia"

po co takie bzdety wypisywać? Nie masz jaj to przynajmniej zamilcz.


tak odnośnie jaj i pływania w takich warunkach...

Jeżeli już ktoś niby ma takie jaja aby pływać w w.w. warunkach to może niech panowie z tzw "jajami" spojrzą sobie przed zejściem na wodę w oczy i powiedzą: 1. w razie afery musisz liczyć tylko na siebie, my nie mamy możliwości pomóc. 2 . umawiamy się że nikt nie dzwoni po ratowników....

No tak, ale przecież zawsze ktoś postronny może zadzwonić i wysłać ratowników ..... właśnie, na co, jak nazwać pobyt na łodzi w takich warunkach ? Inna sprawa jak muszą wypłynąć aby ratować kogoś kogo zastała sytuacja na morzu a inna jak ktoś sobie postanowił zorganizować mega sesyjkę.

I dalej w ramach tzw kampanii społecznościowej dla kolegów z tzw jajami takie ćwiczenie

1. Spacer na najbliższy Orlik, czekamy aż przyjdzie tata z synkiem około 10 lat pograć w piłeczkę, obserwujemy jak ćwiczą przez 20 min, a potem wystarczy wyobrazić scenkę rodzajową że tata to ratownik a my ponieważ mamy tzw jaja mówimy temu chłopcu po pogrzebie że tata zginął na akcji bo sobie postanowiliśmy zrobić super sesje na wodzie.....

2. Sesja realna dla facetów z jajami: umówcie się gdzieś w łebskim lesie, z ekipą ratowników którzy musieli wypłynąć tego dnia i powiedzcie im prosto w oczy, że jak się ma jaja i umiejętności to zabawa jest super w takich warunkach...


Akcje ratownicze są darmowe, ale myślę czy np. w przypadku rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa ( np pływanie pow 45 węzłów) służby ratownicze powinny mieć możliwość wystawienia rachunku
Bezpieczeństwa wszystkim życzę i obyśmy nigdy nie musieli czytać takich wiadomości

Jak nadal Ci się wydaje, że coś mądrego tu napisałeś, to lepiej zmierz sobie temperature

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post22 mar 2020, 19:13

Tolek, Koszalin pisze:Cześć!
Z uwagi na temat posta - proszę o bardzo wyważone i odpowiedzialne wypowiedzi....
Z całym szacunkiem ale nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem Kolegi Hakite:
"..w razie afery musisz liczyć tylko na siebie, my nie mamy możliwości pomóc. 2 . umawiamy się że nikt nie dzwoni po ratowników...."
Moim zdaniem SIŁĄ GRUPY JEST WSPÓLNA MĄDROŚĆ I WZAJEMNA POMOC.
W trudnych warunkach nie ma miejsca na konkurowanie między sobą (jak to często bywa w sporcie) i swoje postępowanie trzeba podporządkować interesowi całej grupy:
WSPÓLNA MĄDROŚĆ powinna być już na początku, na brzegu - gdy WSPÓLNIE oceniamy sytuację i decydujemy się co robić np. na jakich latawcach wychodzimy, czy ktoś jednak nie wychodzi (bo np. ma słabszy dzień, ma za duży rozmiar kite czy po prostu... nie wziął z domu kaptura czy kasku). Wtedy taka osoba zostaje na brzegu w asekuracji. Nawet gdy ktoś kozakuje i chce wyjść trzeba mu wytłumaczyć, że będzie obciążeniem dla Grupy i dużo bardziej przyda się w asekuracji a to bardzo odpowiedzialna i ważna funkcja.
WZAJEMNA POMOC - to podstawa w każdym wspólnym przedsięwzięciu. Nawet gdy zasada wzajemnej pomocy nie została wypowiedziana przed pływaniem to jest to elementarna zasada życiowa i obowiązuje każdego z nas w każdej sytuacji życiowej. Inna sprawa, czy potrafimy jej udzielić, czy mamy odwagę i możliwości...ale zawsze powinniśmy próbować. Co można było zrobić w sztormie na morzu - przynajmniej starać się płynąć w grupie nie za daleko od brzegu i wzajemnie się obserwować. Czy w takich warunkach w razie potrzeby można kogoś odnaleźć w wodzie i zholować do brzegu...nie wiem ale wiem, że trzeba próbować.
Co do ceny za akcję ratowników...nawet kilkadziesiąt tysięcy za uratowane życie ..to niska cena.
Ratownicy sami wiedzą czy w takich warunkach jeszcze są bezpieczni i będą starali się pomóc czy jest już zbyt niebezpiecznie i... już tylko można szukać na brzegu.
Zbliża się kolejny sezon - życzę progresu, rozwagi i dbania o dobre relacje w każdej z naszych grup a, w ktorej od czasu do czasu pływamy, wtedy to o czym napisałem będzie dla wszystkich oczywiste a udane akcje pomocowe też będą powodem do dumy oprócz oczywiście wreszcie wylądowanych trików.
Tolek

w opisanych warunkach na pewno nikt nie mógł liczyć na pomoc drugiego, a i SAR z wody by nic nie zrobił. W strefie przyboju możesz liczyć tylko na siebie. Przypomnij sobie relację jednego z naszych kolegów, który ujeżdżał inny orkan we Władku i co mógł zrobić wezwany prze kogoś SAR.
Co innego w sytuacji takiej http://www.gospodarkamorska.pl/MW,Sluzb ... XI0bnloCRw

Awatar użytkownika
Tolek, Koszalin
Posty: 1275
Rejestracja: 14 gru 2006, 12:26
Lokalizacja: Koszalin
Dostał piwko: 14 razy
 
Post22 mar 2020, 19:41

--
Ostatnio zmieniony 22 mar 2020, 20:29 przez Tolek, Koszalin, łącznie zmieniany 2 razy.


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości

cron