Czy jeśli czytając ten ten topic mam "teżewe", bo w zasadzie to samo czytałem w zeszłym roku, mogę się już uznać za wyjadacza forumowego?
Bo uznania się za wyjadacza na wodzie nie mam na razie aspiracji
.
P.S.1)
Widać, że szybkimi krokami zbliża się maj i początek sezonu...
P.S.2)
Czytając ten temat (i podobne), cieszę się, że nie jestem właścicielem żadnej szkółki...W ten sposób mi osobiście kite kojarzy się tylko z olbrzymią przyjemnością jaką jest pływanie, nie z pieniędzmi które trzeba zarobić, żeby nie pytać premiera "jak żyć".
Na pewno życie współczesnego nomada pół roku w przyczepie, drugie pół w Brazylii/Egipcie ma swoje uroki, ale wtedy to już jest biznes, a połączenie biznesu z przyjemnością nie zawsze się sprawdza.
Wracając do tematu głównego:
Szkółek jest sporo, ale moim zdaniem ważniejszy od szkółki jest instruktor i jego podejście. Mój nie patrzył na zegarek, swoje ciśnienie na pływanie realizował albo w godzinach kiedy ja jeszcze spałem w przyczepie (od 6 rano np...szacun), albo kiedy sam prosiłem o godzinę-dwie przerwy żeby odpocząć. IKO2 nie skończyło się przypadkowym stanięciem na desce i zrobieniem jednego czy dwóch halsów, ale 2-3 godzinami katowania na przemian halsu w lewo i w prawo. Pod koniec sam powiedziałem: "Słuchaj, to już chyba jest to - łapię".
Nie wiem jak często spotyka się tego typu podejście, ale jest ono cenne. Może też jest tak, że w środku sezonu (lipiec-sierpień) nie ma na to czasu - jest zbyt wielu chętnych, czas "sianokosów". Dlatego warto rozważyć maj i początek czerwca - ceny na 1/2wyspie jeszcze wtedy znośne, a i wiatru jakby więcej...