Słyszałem powiedzenie, że kite jest jak warcaby podczas gdy WS jest jak szachy.
Oznacza to tylko tyle, że KS jest znacznie bardziej dostępny i aby osiągnąć poziom na prawdę przyzwoity na WS, potrzeba pół życia. Na KS kilka sezonów
Nie wiem jak z kite, bo pływam drugi sezon, ale wiem, że aby dobrze czuć temat na żagielku (który można wprost porównać do WS), trzeba to robić od dziecka.
A każdy sport daje prawdziwą satysfakcję dopiero wówczas, gdy czujesz, że na prawdę "idzie". Na KS jednym z takich momentów są pierwsze komfortowe halsy i swobodne robienie wysokości. To przychodzi zaskakująco szybko. W ogóle progres na kite idzie szybko i niemal codziennie można osiągnąć coś nowego.
Tylko uwaga na zbytnią pewność siebie. Latawiec uczy pokory dość szybko, a frycowe musi zapłacić każdy. Fakt, jest ryzyko - jest zabawa, jednak jedynie cieniutka linia dzieli ryzyko od brawury.
P.S. dla mnie fajnym momentem było także pierwsze odpalenie
mojego pierwszego lataka - i zobaczenie, że działa
Całkiem inaczej trzyma się w ręce swój bar od szkółkowego - nawet gdyby cały sprzęt miał być taki sam.