kitewide pisze:Niestety to był moje pierwsze self rescue więc linki tak poplątałem, że później z dobre pół godziny zajęło mi odplątywanie tego bałaganu.
kitewide pisze:Dzięki, rozpłątanie, wystartowanie latawca i szybkie szukanie deski to chyba dobry pomysł. Coś czuję, ze jeszcze mi się przyda ta rada. Niestety to był moje pierwsze self rescue więc linki tak poplątałem, że później z dobre pół godziny zajęło mi odplątywanie tego bałaganu.
kitewide pisze:Takie pytanie jak sobie poradzić w momencie gdy zgubiłem deskę, a latawca nie da się wystartować, w tej sytacji akurat przypadkiem uruchomił mi się system bezpieczeństwa i na domiar złego latawiec się przekręcił? Miałem ostatnio taką przygodę i powiem szczerze zrobiłem self rescue, a deskę spisałem na straty, całe szczęście po pewnym czasie przywiózł mi ją inny pływający. Było to dość daleko od lądu. Próbowałem na początku płynąć po deskę z upiętym na leashu kitem, ale czułem, ze to nie jest dobry pomysł, a może jednak warto było próbować? Nie mam problemu z bodydragami i odzyskaniem deski gdy latawiec jest w powietrzu, czy też da się go odpalić, ale w takiej sytuacji byłem pierwszy raz. Probować walczyć z wiatrem i prądem czy jednak liczyć na szczęście i pomoc innych? Przez myśli przeszło odpięcie latawca i wrócenie się po deskę, wiatr był lekki onshore, ale to mogłoby się skończyć gorzej dla latawca chyba?
Tak, inaczej to bym chyba cały dzień stracił. Ogólnie pierwszy raz mi się tak wszystko poplątało, latawiec się też dziwnie obrócił, że przez pewien czas splątany unosił się lekko nad wodą i generował jakąś moc.Grzegorz KiteLife pisze:Rozplątywaleś przy odczepionych linkach od latawki?
apek pisze:w zależności od sytuacji na wodzie, czasem po utracie deski warto szybko się zliszować i popłynąć wpław do deski aby ją odzyskać, a potem zająć się latawcem.
JanuszD pisze:apek pisze:w zależności od sytuacji na wodzie, czasem po utracie deski warto szybko się zliszować i popłynąć wpław do deski aby ją odzyskać, a potem zająć się latawcem.
Nie wiem czy w tym konkretnym przypadku dało się dopłynąć do deski pod wiatr ze zliszowanym latawcem. Przy dobrej glebie decha może być 20-30 metrów od kajciarza.
Wiktorek pisze:Moje 3 grosze:
1. W życiu bym się nie leash'ował w silnym, szkwalistym wietrze, nie wspominając fal. ;-(
apek pisze:To nie jest mój wymysł, ale pare razy skorzystałem z tej nauki i wszystkie zgubione deski odzyskałem w czasie jednego pływania.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości