Odzyskanie deski po upadku gdy nie można odpalić latawca

Forum dla początkujących
unhooked
Posty: 380
Rejestracja: 04 kwie 2011, 14:40
Postawił piwka: 6 razy
Dostał piwko: 23 razy
 
Post27 sty 2019, 02:16

apek pisze:w zależności od sytuacji na wodzie, czasem po utracie deski warto szybko się zliszować i popłynąć wpław do deski aby ją odzyskać, a potem zająć się latawcem. Taka sytuacja to na przykład szkwalisty nierówny wiatr przy jednoczesnym przeżaglowaniu, wyhalsowanie się body dragami po deskę bardzo trudne, a czasem nie możliwe. Odzyskawszy deskę możesz restartować latawiec, albo zwijać i płynąć z nim jako tratwą.
Takie decyzje najcześciej podejmować, kiedy pływa się samotnie. Ja mam zawsze co najmniej dwie deski ze sobą na spocie.
Przykład na filmie
phpBB [video]

Nie, nie, i jeszcze raz nie! Nie róbcie tak! Przede wszystkim Twój opis nijak się ma do załączonego filmu. Na filmie jest max. 13kts w szkwalach, a Ty piszesz o np. przeżaglowaniu i szkwałach. Bzdura na tym filmie została opisana tylko na potrzeby tego filmu. Rzeczywistość często jest inna.
Jeśli się zliszujesz, to musisz przyjąć ryzyko:
1. W przypadku offshore pożegnać się ze sprzętem.
2. W przypadku onshore, wystarczy mocniejszy szkwał i latawka leci w ludzi na plaży, czy inne przedmioty stwarzając niekontrolowane zagrożenie.
Moim zdaniem żadna deska nie jest warta, tego żeby godzić się na powyższe ryzyko. Chyba że w pkt 1 latawiec z barem masz tańszy niż deskę...

unhooked
Posty: 380
Rejestracja: 04 kwie 2011, 14:40
Postawił piwka: 6 razy
Dostał piwko: 23 razy
 
Post27 sty 2019, 02:21

kitewide pisze:Takie pytanie jak sobie poradzić w momencie gdy zgubiłem deskę, a latawca nie da się wystartować, w tej sytacji akurat przypadkiem uruchomił mi się system bezpieczeństwa i na domiar złego latawiec się przekręcił? Miałem ostatnio taką przygodę i powiem szczerze zrobiłem self rescue, a deskę spisałem na straty, całe szczęście po pewnym czasie przywiózł mi ją inny pływający. Było to dość daleko od lądu. Próbowałem na początku płynąć po deskę z upiętym na leashu kitem, ale czułem, ze to nie jest dobry pomysł, a może jednak warto było próbować? Nie mam problemu z bodydragami i odzyskaniem deski gdy latawiec jest w powietrzu, czy też da się go odpalić, ale w takiej sytuacji byłem pierwszy raz. Probować walczyć z wiatrem i prądem czy jednak liczyć na szczęście i pomoc innych? Przez myśli przeszło odpięcie latawca i wrócenie się po deskę, wiatr był lekki onshore, ale to mogłoby się skończyć gorzej dla latawca chyba?


Dobrze zrobiłeś. Zwijasz latawiec, bezpiecznie go parkujesz na lądzie. Wracasz po deske lub prosisz innych o pomoc. Ewentualnie piszesz w dzial "zaginione".

twigg
Posty: 33
Rejestracja: 14 sie 2013, 19:51
Postawił piwka: 9 razy
Dostał piwko: 3 razy
 
Post26 lut 2019, 16:20

apek pisze:w zależności od sytuacji na wodzie, czasem po utracie deski warto szybko się zliszować i popłynąć wpław do deski aby ją odzyskać, a potem zająć się latawcem. Taka sytuacja to na przykład szkwalisty nierówny wiatr przy jednoczesnym przeżaglowaniu, wyhalsowanie się body dragami po deskę bardzo trudne, a czasem nie możliwe. Odzyskawszy deskę możesz restartować latawiec, albo zwijać i płynąć z nim jako tratwą.
Takie decyzje najcześciej podejmować, kiedy pływa się samotnie. Ja mam zawsze co najmniej dwie deski ze sobą na spocie.
Przykład na filmie
phpBB [video]


Na filmiku pani mówi, że kiedy ściąga nas w stronę morza to powinniśmy być gotowi odczepić się od latawca i z samą deską wrócić na brzeg (https://youtu.be/EFnZTfmfnjk?t=350). Czy to na pewno jest dobra rada?
Pamiętam wątek z forum rok czy dwa lata temu, gdzie kolega pływał wieczorem offshore, wiatr osłabł na tyle że nie dało się już utrzymać wysokości.
Odpiął się od latawca (nie pamiętam czy mu wcześniej spadł do wody czy nie), po czym próbował wrócić do brzegu ale nie udawało mu się to nawet przy wietrze za słabym na ostrzenie. Więc co dopiero przy mocnym wietrze i zafalowanym akwenie.
Bez latawca w ogóle nie był widoczny i znaleźli go dopiero następnego dnia. Gdyby to nie była nasza zatoka, a otwarte morze to domyślam się że nikt by go już nigdy nie znalazł.

Chyba jednak wolałbym żeby mnie szybciej ściągało w kierunku morza razem z latawcem niż wolniej bez niego.

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post26 lut 2019, 18:01

twigg pisze:
apek pisze:w zależności od sytuacji na wodzie, czasem po utracie deski warto szybko się zliszować i popłynąć wpław do deski aby ją odzyskać, a potem zająć się latawcem. Taka sytuacja to na przykład szkwalisty nierówny wiatr przy jednoczesnym przeżaglowaniu, wyhalsowanie się body dragami po deskę bardzo trudne, a czasem nie możliwe. Odzyskawszy deskę możesz restartować latawiec, albo zwijać i płynąć z nim jako tratwą.
Takie decyzje najcześciej podejmować, kiedy pływa się samotnie. Ja mam zawsze co najmniej dwie deski ze sobą na spocie.
Przykład na filmie
phpBB [video]


Na filmiku pani mówi, że kiedy ściąga nas w stronę morza to powinniśmy być gotowi odczepić się od latawca i z samą deską wrócić na brzeg (https://youtu.be/EFnZTfmfnjk?t=350). Czy to na pewno jest dobra rada?
Pamiętam wątek z forum rok czy dwa lata temu, gdzie kolega pływał wieczorem offshore, wiatr osłabł na tyle że nie dało się już utrzymać wysokości.
Odpiął się od latawca (nie pamiętam czy mu wcześniej spadł do wody czy nie), po czym próbował wrócić do brzegu ale nie udawało mu się to nawet przy wietrze za słabym na ostrzenie. Więc co dopiero przy mocnym wietrze i zafalowanym akwenie.
Bez latawca w ogóle nie był widoczny i znaleźli go dopiero następnego dnia. Gdyby to nie była nasza zatoka, a otwarte morze to domyślam się że nikt by go już nigdy nie znalazł.

Chyba jednak wolałbym żeby mnie szybciej ściągało w kierunku morza razem z latawcem niż wolniej bez niego.

źle interpretujesz ten film, zdejmujesz w ten czy inny sposób chicken loopa z haka, ale ciągle masz latawiec zapięty na leashu, po to abyś mógł podpłynąć do deski, a latawiec nie stawiał Ci oporu. Potem już z deską jak Ci się uda, czy bez deski wracasz do latawca i baru i robisz klar z linkami.
Nigdy nie odpinasz się od latawca, to jest Twoja tratwa ratunkowa, chociaż zdarzają się sytuacje kiedy latawiec sam się może się zerwać z leasha.
Czasem należy upuścić powietrza z tuby głównej, aby latawiec nie generował niekorzystnej siły powodującej dryft off shore.
Tamten kolega za bardzo chciał wrócić w miejsce, z którego wypłynął i dlatego popełnił błędy, które mu ten powrót uniemożliwiły, chociaż na początku miał wiele możliwości, aby wrócić na brzeg i zakończyć pływanie bez sensacji.

twigg
Posty: 33
Rejestracja: 14 sie 2013, 19:51
Postawił piwka: 9 razy
Dostał piwko: 3 razy
 
Post26 lut 2019, 22:59

Ok, chodziło mi tylko o ten fragment który podlinkowałem, a nie cały filmik. 'Ditch the kite' to jak dla mnie totalne porzucenie latawca, a nie trzymanie na leashu. I chciałem zwrócić uwagę/zapytać czy ciągnięcie w stronę morza jest wystarczającym powodem do całkowitego odpięcia się. Nie miałem takiej sytuacji, ale wydaje mi się że też nie dałbym rady dopłynąć do brzegu wpław pod wiatr jeśli odległość to więcej niż 500m głębokiej wody. Póki latawiec nie wciąga mnie pod wodę to starałbym się zatrzymać death loopy czy co tam mnie ciągnie w morze.

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post27 lut 2019, 00:12

Nie na pewno nie chodziło o całkowite porzucenie kita.
Musisz doprowadzić do sytuacji, kiedy latawiec będzie zaczepiony do Ciebie tylko jedną naprężoną linką, jeśli tak się nie stanie po zliszowaniu, musisz jedną skrócić wybierając ją rękami, wtedy wytraci ciąg i przestanie kręcić loopy, a Ty go przyciągasz do siebie i łapiesz za tubę klarujesz linki i upuszczasz powietrze, aby zbudować tratwę adekwatną do sytuacji. Jeśli wiatr w stronę brzegu, spuszczasz mniej i robisz z niego żagiel. Jeśli od brzegu spuszczasz z tuby głównej i zwijasz tak aby napompowane tuby poprzeczne, ułożone blisko siebie tworzyły tratwę, na której się kładziesz i rękami wiosłujesz w stronę brzegu

przemass
Posty: 3798
Rejestracja: 06 maja 2006, 22:01
Deska: Encore Nirvana
Latawiec: Airush Razor
Lokalizacja: ChalupyCumbuco
Postawił piwka: 26 razy
Dostał piwko: 25 razy
Kontaktowanie:
 
Post08 mar 2019, 22:29

kitewide pisze:
Grzegorz KiteLife pisze:Rozplątywaleś przy odczepionych linkach od latawki? :wink:
Tak, inaczej to bym chyba cały dzień stracił. Ogólnie pierwszy raz mi się tak wszystko poplątało, latawiec się też dziwnie obrócił, że przez pewien czas splątany unosił się lekko nad wodą i generował jakąś moc.


Jeszcze jedno - po akcji selfrescue, a nawet splątania starajcie się NIE odczepiać linek tylko naprawić znowu systemy bezpieczenstwa w ten sposób że linka bezpieczenstwa jest wsunięta w całości. Wtedy nie robi się makaron a odplątywanie trwa dosłownie 5minut :idea: :arrow:


Wróć do „Pierwsze Kroki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości

cron