Jak zacząć... jesienią? :-)

Forum dla początkujących
Awatar użytkownika
kmk68
Posty: 7
Rejestracja: 17 wrz 2019, 14:28
 
Post17 wrz 2019, 15:45

Cześć.

Dwa słowa o sobie: rocznik 68 (jak w nicku), kiedyś żeglarz - od Maczka, przez Omegi, patent...
Lubię wodę. Żona też. Mam deskę, ale deska jest kłopotliwa w transporcie. Dwie deski bardziej.
A tak to jedna osoba pływa a druga leży i się nudzi. Kitesurfing... pierwszy raz zobaczyłem to na żywo
ze dwa lata temu na Bałtyku. Strasznie mi się podobał, zwłaszcza ze względu na mobilność, deseczki dwie
do bagażnika i w drogę. Ale przeszkadała... waga. 120+ :-( teraz schudłem 20 kilo, z myślą że może od
wiosny... Ale morze jak mówią szerokie i głębokie. :lol:

I tak sobie pomyślałem że może jednak da się zacząć jeszcze w tym roku, choć troszeczkę liznąć? Dwa pytania:

1.
Ktoś zna jakieś fajne miejsce z doświadczenia na kurs IKO 1 może 2 w październiku?
Tak na spokojnie i bez napiny żeby popróbować? Niegłupio by było z polskimi instruktorami,
bo nową wiedzę się łatwiej chłonie w ojczystym języku. Ale nie koniecznie.
Egipt? Grecja? Hiszpania? Że nie za gorąco to nawet dobrze. :lol:

2.
Ma sens kupować (jak nie wyjdzie wariant 1-szy) deskę na kółkach i kite'a? Mountain-cośtam? :lol:
Mam kilometr drogi gruntowej prostej, w miarę równej niedaleko domu, przyda się taki przed-trening?

Pozdrawiam,
Kajetan

matsor
Posty: 286
Rejestracja: 08 wrz 2016, 15:16
Deska: SU2, Shinn
Latawiec: XR4
Lokalizacja: Gdańsk
Postawił piwka: 28 razy
Dostał piwko: 15 razy
 
Post17 wrz 2019, 20:04

Cześć Kajetan:)

Fajnie, że się odezwałeś. Na kajta nigdy nie jest za późno i nie ma tutaj ograniczeń wiekowych (ani wagowych). Moim skromnym zdaniem najlepszym miejscem jesienią na pierwsze kroki będzie... Zatoka Pucka :) Wyśmienite statystyki wiatrowe, temperatura wody jeszcze ok (ale jako staremu żeglarzowi zimna woda pewnie Ci nie straszna). Jest jeszcze parę otwartych szkółek, dużo plycizny, koniec sezonu więc brak tłoku na wodzie. Wymarzone warunki, serio:)

Mountain board - nie wypowiem się, nie znam tematu

Awatar użytkownika
IQM1
Posty: 715
Rejestracja: 13 wrz 2009, 14:31
Deska: Nobile NHP Split
Latawiec: Core Riot XR / XR 2/ XR 4
Lokalizacja: Przemyśl
Postawił piwka: 3 razy
Dostał piwko: 7 razy
Kontaktowanie:
 
Post17 wrz 2019, 21:00

Kolega ma rację zatoka najlepsza lub któraś ze szkółek w Soma lub El Gounie w Red Sea Zone ( tam na pewno będzie polsko języczny instruktor).
Do zabawy na płaskim na pewno nie deska na kołach na początek raczej któraś z odmian śniegowych deska lub narty.

Awatar użytkownika
Grzegorz KiteLife
Posty: 695
Rejestracja: 02 mar 2013, 22:10
Lokalizacja: JastarniaToruńUK
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 32 razy
Kontaktowanie:
 
Post18 wrz 2019, 10:16

Całe szczęście, że myślisz o instruktorze a nie o samotnej drodze samouka. :clap:
Tak przypomniał mi się jeden windsurfer spotkany tego sierpnia na zatoce w Jastarni na wysokości lotniska nawalajacy nowym latawcem 2019 o wodę. Akurat podchodziłem pod wiatr więc podszedłem zagadać. Mówił, że będąc na windzie na Fuerteventura zobaczył jak ludzie latają na kajtach i od razu stwierdził, że idzie w to. Z obrazu sytuacji wynikało że zakupił nowe 2019 Moto 14m, nówka bar , deskę i dzida na zatokę. Oczywiście miał jeszcze chyba że trzy metrową taśmę dowiązaną z jednej strony do deski a z drugiej opasaną wokół pasa. Pytam się jak idzie - a on na to, że jak widać... trzeci dzień już stoi w wodzie i ogłusza ostatnie ryby w zatoce. Na brzegu spotkanych kajciarzy pytał co ma robić i łapał wskazówki... Sprzęt za ponad 6000 a żydził wydać kilka stówek na dobrego instruktora :roll:

Awatar użytkownika
kmk68
Posty: 7
Rejestracja: 17 wrz 2019, 14:28
 
Post18 wrz 2019, 10:35

Dzięki za miłe odpowiedzi...
Ja nawet sprzętu nie mam zamiaru kupować przed kursem. W moim wieku ma się za
sobą sporo nietrafionych zakupów i wiem że dobre szkolenie jest najtańsze... :lol:
Wiem też że na pierwszym szkoleniu to na płynięcie na desce nie ma szans,
ale bym chciał spróbować ż żoną IK1 zrobić jeszcze w tym roku. Jak damy
radę to ogarnąć będzie co planować na przyszły rok. Ale Zatoka Pucka
w październiku... Chyba jednak nie. :oops:

Pomysł z nartami też chyba fajny. Mam spory kawałek płaskiego pola za domem.
JEŚLI będzie śnieg, co ostatnio nie jest oczywiste, znów "miejscowi" będą mieli
o czym gadać. :D Ktoś próbował się ciągać na nartach/desce po śniegu i mi powie
jaki żagiel potrzebny ewentualnie z grubsza? Żebym Świętego Mikołaja nie udawał?

Pozdrawiam,
Kajetan

JanuszD
Posty: 676
Rejestracja: 15 paź 2013, 09:15
Deska: TS/Hadlow/Spike
Latawiec: Rebel/Dyno/XR4
Lokalizacja: MediolanPoznan
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post18 wrz 2019, 14:13

NIE, NIE i jeszcze raz NIE.
Żaden ląd, żaden śnieg. Zaczynasz od wody i jak opanujesz bezpieczne pływanie, w różnych warunkach i będziesz się czuł komfortowo na wodzie, możesz się przenieść na śnieg. Naprawdę nie warto ryzykować. Podczas pływania w wodzie przyjmiesz parę soczystych gleb to zrozumiesz co napisałem wyżej. Nie chcesz się połamać i zrobić krzywdy sobie i innym, nie zaczynaj od lądu.

Październik i zatoka to jest zdecydowanie dobry pomysł, musisz zainwestować w piankę 5/3, rękawiczki, buty i czapkę i śmiało możesz pływać nawet w listopadzie. Nie ma lepszego miejsca do nauki NIGDZIE w rozsądnej odległości od PL. Jedziesz na prognozę i możesz zrobić w 4-5 dni solidne podstawy. Potem sam już będziesz wiedział "jaki żagiel"... (jaki rozmiar latawca).

Serio, narty + latawiec, nawet o tym nie myśl. Nie w tym roku i raczej nie w przyszłym.

Wybacz, że 'odzieram' z marzeń :)

JanuszD
Posty: 676
Rejestracja: 15 paź 2013, 09:15
Deska: TS/Hadlow/Spike
Latawiec: Rebel/Dyno/XR4
Lokalizacja: MediolanPoznan
Postawił piwka: 31 razy
Dostał piwko: 44 razy
 
Post18 wrz 2019, 14:35

Grzegorz KiteLife pisze:Oczywiście miał jeszcze chyba że trzy metrową taśmę dowiązaną z jednej strony do deski a z drugiej opasaną wokół pasa. Pytam się jak idzie - a on na to, że jak widać... trzeci dzień już stoi w wodzie i ogłusza ostatnie ryby w zatoce. Na brzegu spotkanych kajciarzy pytał co ma robić i łapał wskazówki... Sprzęt za ponad 6000 a żydził wydać kilka stówek na dobrego instruktora :roll:


Ja widziałem na dradze gościa który się uczył startu z deską siedząc na brzegu z deską na nogach i latawcem w górze. Na brzegu na Dradze dokładnie mówiąc i przy wietrze do brzegu.
Na pytanie co robi, odpowiedział, że uczy się startów. Na podpowiedź, że to niebezpieczne i że może lepiej z instruktorem, odpowiedział, że nie będzie dawał zarabiać tym złodziejom.

Jedyny jego plus był taki, że uczył się z dala od innych więc jedynym potencjalnym poszkodowanym był on sam. Parę razy srogo przywalił latawcem o glebę. No cóż. Można i tak, ale jest to droga zdecydowanie przeze mnie nie popierana.

Awatar użytkownika
kmk68
Posty: 7
Rejestracja: 17 wrz 2019, 14:28
 
Post18 wrz 2019, 17:41

Ok, dzięki :D Poczekam, pooglądam filmiki. Poszukam pianek. Będę grzeczny. :D
Przyszedłem po radę, mam zwyczaj słuchać rad, zwłaszcza w dziedzinach o których nic nie wiem.

Pozdrawiam,
Kajetan

heja banana
Posty: 277
Rejestracja: 03 lis 2009, 17:28
Deska: Nobile T5
Latawiec: Best Kahoona
Lokalizacja: Poznań
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 4 razy
 
Post19 wrz 2019, 12:16

Koledzy dobrze radzą:) zatoka to najlepsze miejsce jak wieje a we wrześniu i październiku często wieje. Oczywiście z kimś kto pokaże co i jak:)

Ewentualnie zorganizowany wyjazd zagraniczny gdzie jest szansa na w miarę pewny wiatr:)

Kazda inna opcja to strata czasu i pieniedzy:)

Awatar użytkownika
Tadzik1977
Posty: 13
Rejestracja: 14 lut 2017, 11:13
Deska: NOBILE 50/50
Latawiec: TOXIC 12, VECTOR 9
Lokalizacja: Śląsk
 
Post19 wrz 2019, 13:32

Ja właśnie ogarnąłem starty i ostrzenie / łapanie krawędzi.
IKO 1 zrobiłem z instruktorem ale później tak wyszło, że uczyłem się już sam.
Zawsze startuję latawca będąc w wodzie i tak samo ląduję. Ćwiczę tylko z dala od brzegu. Przed pierwszymi próbami startu były godziny zabawy małym (1,5 m) latawcem a później większymi (w niedożaglowaniu), i oczywiście przy stabilnej prognozie wiatrowej.
Przećwiczone self-rescue, nawyk puszczania baru w określonych sytuacjach - choć wydaje się to oczywiste, to wiele wypadków zdarza się bo rider instynktownie ciągnie za bar!
DUŻO pokory i rad życzliwych kolegów.
I choć na szczęście nie zdarzyła mi się sytuacja w której by mną miotało (poza takimi zwykłymi wywrotkami) to jednak były sytuacje w których moc latawca budzi strach. Ryby ogłuszałem może z 5 razy :D - jednak nie o sprzęt chodzi a o to że zamiast w wodę możesz trafić w innego kite/wind surfera i to już nie będzie śmieszne.
Nie mówiąc już o tym, że w sezonie na wodzie jest mnóstwo dzieci uczących się na WS. Tak więc odpowiedzialność masz nie tylko za siebie ale również za innych.

Ostatnie pływanie z wielkimi postępami i radością przy bardzo mocnym wietrze (3 dni na zatoce 13-15 września), gdzie bywałem przeżaglowany na latawcu 7mkw (ważę 72kg)

Ogólnie wielka satysfakcja i frajda ale..... mimo tego nie polecam samodzielnej nauki, bo na prawdę z instruktorem ogarniesz szybciej i bezpieczniej.
Ja i tak planuję kilka razy wziąć instruktora aby zawczasu skorygował moje błędy.

A o wagę się nie martw, są kajciarze słusznej postury którzy świetnie pływają.
Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
kmk68
Posty: 7
Rejestracja: 17 wrz 2019, 14:28
 
Post19 wrz 2019, 14:51

Dzięki. :-) Poczytałem dział 'wypadki'. Obejrzałem filmik jak gościa przeciąga przez takie pole z głazami... :shock: Jak z lataniem... ląd twój wróg.
Filmik powinien być obowiązkowy. Swoją drogą filmik po angielsku. Czemu gość nie mógł zgasić (zdepowerować?) kite'a?

Awatar użytkownika
Grzegorz KiteLife
Posty: 695
Rejestracja: 02 mar 2013, 22:10
Lokalizacja: JastarniaToruńUK
Postawił piwka: 41 razy
Dostał piwko: 32 razy
Kontaktowanie:
 
Post19 wrz 2019, 17:21

kmk68 pisze:Dzięki. :-) Poczytałem dział 'wypadki'. Obejrzałem filmik jak gościa przeciąga przez takie pole z głazami... :shock: Jak z lataniem... ląd twój wróg.
Filmik powinien być obowiązkowy. Swoją drogą filmik po angielsku. Czemu gość nie mógł zgasić (zdepowerować?) kite'a?


Nie wiem o jakim filmie wspominasz ale zazwyczaj brak reakcji jest wynikiem zaskoczenia. Jak jesteś na wodzie to pół biedy, nawet jak zareagujesz jak już "coś się dzieje" to konsekwencje nie będą takie jak na lądzie. Tam jak nie zareagujesz przed szarpnięciem to praktycznie nie masz szans na aktywację systemu awaryjnego w trakcie przeciągania cię po przeszkodach bo horyzont oceny sytuacji bardzo się zawęża że względu na dynamikę zdarzenia. Nikt nie jest expertem w sytuacjach awaryjnych stąd wypadki mniej poważne jak i śmiertelne.

Awatar użytkownika
mattworm
Posty: 229
Rejestracja: 12 gru 2008, 00:28
Deska: NAISH THORN,wainman blunt
Latawiec: OZONE,BEST
Lokalizacja: Przemyśl
Postawił piwka: 1 raz
Dostał piwko: 6 razy
 
Post19 wrz 2019, 20:02

To i ja wtrącę swój grosz, tak najlepszą opcją bez zadnych złudzeń jest kurs na połwyspie naszym kochanym, co do tego nie ma wątpliwości, Ale,
Kolega co stworzył post plywa od dziecka na żaglach, pozniej był windsurfing teraz chce zacząć kajta,
Ja osobiście man identycznie od 3 roku życia na żaglach, regaty itd, windsurfing ponad 15 lat, w 2008 roku zacząłem kitesurfing baaa!!!! Zacząłem od snowkite na nartach obecnie na desce, sam kupilem latawiec pierwszy było duzo czytania wczesniej, książka, filmy na youtubie i samemu bezpiecznie do przodu, nigdy nie mialem jakiejs mega groznej sytuacji, dlaczego piszę o tym a dlatego ze ktos kto od dziecka plywa na żaglach i ma pojęcie o kierunkach, 'czyta wode' i ogólnie wie co z czym to sobie poradzi z nauką, nie mówię tu o osobach ktore zobaczyły kitesurfing i chcą nagle spribowac, taka osoba bez dwóch zdań na kurs, AHOJ!!!

heja banana
Posty: 277
Rejestracja: 03 lis 2009, 17:28
Deska: Nobile T5
Latawiec: Best Kahoona
Lokalizacja: Poznań
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 4 razy
 
Post19 wrz 2019, 22:48

Mimo wszystko warto wziąć instruktora żeby pokazał co i jak. To naprawdę w skali wydatków na sprzet nie jest jakiś ogromny koszt.

Na pewno warto interesować się tzn. czytać, oglądać filmiki instruktażowe bo najważniejsza pracę musimy wykonać sami. Nawet najlepszy instruktor nie zrobi tego za nas.

Awatar użytkownika
kmk68
Posty: 7
Rejestracja: 17 wrz 2019, 14:28
 
Post20 wrz 2019, 08:40

Ok,ok. Spokojnie. Jak pisałem, jestem rocznik 68. Owszem, nad wodą od dziecka. Może nie regatowo,
ale pływałem sporo, od małych do dużych żaglówek. Wodę i wiatr mam ogarniętą, wiem jak potrafią sie zmieniać
warunki i podchodzę z szacunkiem do wody. Zdaję sobie sprawę że 2/3 ożaglowania Omki przypięte TYLKO do mnie
musi mieć power.

Bez kursu na pewno nie będę próbował, samobójcą nie jestem. Natomiast wiem też z różnych doświadczeń
że szkoły też są różne, to raz. Dwa od własnego myślenie nic nie zwalnia. Trzy... filmik obejrzany z punktu
widzenia kamerki na kasku... do mnie w każdym razie przemawia bardziej. Jak oglądałem człowieka ciągniętego
przez żagiel po plaży (po piasku) na żywo to wyglądało z perspektywy dalekiej... śmiesznie (sorry). Jak obejrzałem
filmik też z ciągnięcia po piasku z perspektywy tejże kamerki. I widziałem jak ktoś walczy a dodatkowo ciągnie brzuchem
po kamyczkach, puszkach i muszelkach to już bolało wewnętrznie.

Jak obejrzałem taki sam filmik jak człowiek ląduje w ciągu 10 sekund z "bezpiecznej" plaży ma kamieniach zabezpieczających
nabrzeże a potem kite go ciągnie po nich jak szmatę... to już mi zjeżyło włoski na plecach. Na pewno zanim otworzę kite'a ma
plaży sprawdzę czy w polu widzenia nie ma kamieni, nawet jak instruktor będzie stał przy mnie. :wink:

Od razu bardziej zainteresował mnie temat działających i nie działających zrywek, szekli wicharda, i problemu potrzeby nagłej pozbycia się kite'a.
Po prostu z tej perspektywy rzecz oglądana na mnie działa BARDZIEJ. Ktoś mógłby mówić godzinę "oooo, nie rób tego bo będzie bolało" a na takim
filmiku czujesz ten ból. Byłem też kolarzem w młodości, a ogólnie niech policzę, wizyt w szpitalach po różnych kontuzjach było dotychczas ... 7 ?
Od pęknięcia czaszki w wieku 3 lat po ostatnio źle złożone załamanie małego palca połączone z łamaniem i składaniem na gwoździe :lol:)

Mała dygresja - jak zaczynałem w wieku 19 lat pracę w energetyce i miałem pracować na średnich i dużych napięciach - mieliśmy tygodniowy kurs BHP.
Siedzieliśmy przez pierwsze dwa dni i gadaliśmy nie bardzo słuchając wykładowcy. Potem puścili nam slajdy. Powypadkowe. Jeden gość się porzygał.
Blizny po poparzeniach na plecach i torsach... Upalona do nadgarstka ręka... Zwarcie na 110kV (człowiek ściągnął je razem z uziomem na siebie)
ma moc zasilania małego miasta. Zwłokom brakowało ręki i głowy. Obraz ma moc przekonywania. :-)

W szkole kitesurfingu pewnie ci tego filmiku z jazdy po głazach nie pokażą bo nie można straszyć klienta (może w niektórych pokazują?).
Do kitesurfingu dalej mnie ciągnie ale... ostrożniej. Będę uważniej słuchał. Będę węszył spisek głazów ukrywających się za horyzontem. :lol:

Pozdrawiam i zapewniam że bez porządnego szkolenia nie myślę o pływaniu.

K.


Wróć do „Pierwsze Kroki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości