Klasyka. Doświadczony gościu zwlekał z położeniem latawca do ostatniej chwili przed uderzeniem szkwału spod czarnej chmury. Wiatr średni 15kts w ciągu sekund wzrósł do 35kts. Gościa przetargało po plaży, uderzył głową w skałę, stracił przytomność i skończył przeciąganie zawisając na drzewie. Brak kasku.
Efekt końcowy: poważny wylew i uszkodzenie mózgu. Dwa dni w śpiączce, połamane giry. Złamaniami lekarze zajęli się po dwóch dniach bo nie było sensu tego ruszać podczas walki o życie
Gościu przeżył ale chyba juz nie wróci do pełni sił (intelektualnych). Część twarzy zmiażdżona od uderzenia w skałę.
Więcej po angielsku: http://www.kiteforum.com/viewtopic.php?f=1&t=2366337