WYPADEK ŚMIERTELNY - Rzucewo 23.04.2011

Wszystko o bezpieczeństwie - dział prowadzony przez BraCuru
Awatar użytkownika
darass
Posty: 171
Rejestracja: 15 kwie 2010, 22:13
Deska: Ronson Player
Latawiec: Naish Pivot
Lokalizacja: Władysławowo
 
Post26 kwie 2011, 13:50

nie jeśli masz latawiec komorowy......

Awatar użytkownika
sander
Posty: 1643
Rejestracja: 11 mar 2004, 13:24
Lokalizacja: Świebodzice
Postawił piwka: 5 razy
Dostał piwko: 11 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 13:50

Na latawcu komorowym jak w tym przypadku raczej trudno byłoby taką akcje wykonać.

Awatar użytkownika
darass
Posty: 171
Rejestracja: 15 kwie 2010, 22:13
Deska: Ronson Player
Latawiec: Naish Pivot
Lokalizacja: Władysławowo
 
Post26 kwie 2011, 13:51

trudno i niebezpiecznie to przecież kawał pływającego materiału z mnóstwem linek... można się ostro poplątać....

Awatar użytkownika
alektyb
Posty: 64
Rejestracja: 04 lip 2010, 13:23
Deska: roznie to bywa
Latawiec: jw
Lokalizacja: Wrocław
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 13:54

Zgadza się, zapomniałem że był to latawiec komorowy.

Awatar użytkownika
sander
Posty: 1643
Rejestracja: 11 mar 2004, 13:24
Lokalizacja: Świebodzice
Postawił piwka: 5 razy
Dostał piwko: 11 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 14:02

Większość z nas zdarzało się pływać samemu, jeżeli już tak się zdarzy to zawsze zabierajmy ze sobą na wode telefon, zresztą jak pływamy w grupie też może się przydać.

Awatar użytkownika
Shark70
Posty: 43
Rejestracja: 05 wrz 2007, 14:55
Deska: Nobile
Latawiec: Ozone
Lokalizacja: Gdynia
 
Post26 kwie 2011, 14:16

w takich warunkach nie ma mowy o hipotermii!!!!,a utopić można się bez trapezu,latawca i deski i to w wodzie po kolana (również w środku lata).....z całym szacunkiem,ale mamy tendencje do tzw.teorii spisku.......a przyczyna zapewne jest bardzo prozaiczna!

Awatar użytkownika
wojtekWROC
Posty: 55
Rejestracja: 24 wrz 2007, 00:08
Deska: ostatnio oheblowana 125cm
Latawiec: szyty w garazu 9m pomaranczowy
Lokalizacja: wroclaw
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 14:18

koledzy , kamizelka z gwizdkiem zawsze ze mna jezdzi w torbie , ale moge policzyc na palcach 1 reki ile razy ja nakladalem.
czesto plywam sam i to na morzu . zawsze wychodzac na akwen polegam na swoich sporych umiejetnosciach plywackich , jednak po przeczytaniu tego watku bede czesciej uzywal tego sprzetu .

niech kazdy sobie tez wyciagnie indywidualny wniosek.

dla rodziny i bliskich kondolencje .

yanosik
Posty: 3075
Rejestracja: 22 gru 2006, 22:16
Deska: DaMystery
Latawiec: Twister
Lokalizacja: HelZatokaŻnin
Postawił piwka: 10 razy
Dostał piwko: 13 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 14:21

alektyb pisze:Nie, nie jestem pewien ale jeżeli wiatr zupełnie siadł to chyba wystarczy po prostu przyciągnąć się do latawca.

Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i tylko gdybam co najprawdopodobniej starałbym się zrobić.


Myślę, że tok twojego rozumowania jest rozsądny. Nawet na latawcu komorowym jest możliwość dodryfowania do brzegu (pod warunkiem, że nie pływamy off-shore - to powino być karalne!!!) Stres jednak płata naszemu organizmowi różne figle i każdy z nas, patrząc z brzegu stwierdza, że zrobiłby "tak i tak...", a w sytuacji ekstremalnej zachowujemy się jak słoń w składzie porcelany - same nieprzemyslane reakcje!!!
Uważam więc, że zamiast wystawiać się na "próbę losu", lepiej pomyśleć zawczasu !!!
Zanim wyjdziemy w beztroskim halsie wgłąb akwenu, przeanalizujmy co by było, gdyby....????
- nagle siadł wiatr
- przyqrwiło by ostro
- dostałbym skurczu ...czegoś tam...
- dziewczyny na plaży nagle przestałyby wilgotnieć na widok twoich ewolucji i musisz się przenieść na inny spot...
I odpowiedzmy sobie, co byśmy zrobili w danej sytuacji???
Sytuacja wygląda podobnie, jak oglądanie teleturniejów: siedząc przed telewizorem wiemy jaka jest właściwa odpowiedź, ale będąc w sutuacji stresowej, podajemy odpowiedź zupełnie absurdalną :shock:

Mam prośbę do Moderatora, by pozwolił mi umieścić w moim podpisie motto, które powinno towarzyszyć każdemu dojrzałemu kitesurferowi: "WYCHODZĄC NA WODĘ - MYŚL !!! KTOŚ NA PEWNO NA CIEBIE TERAZ CZEKA!!!"
lub wkleić takie motto w grafikę Kiteforum.pl dla potomności

Awatar użytkownika
3msto
Posty: 534
Rejestracja: 04 paź 2009, 20:29
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 9 razy
Dostał piwko: 45 razy
 
Post26 kwie 2011, 15:44

w ciągu kilku dni pare razy tłumaczyłem rodzinie ,znajomym że to sport bezpieczny , że są zasady jakie trzeba przestrzegać i nie powinno się nic wydarzyć ,
nie powinno a jednak się zdarzyło i to jest tragedia [*]
wątek nasuwa przemyślenia co robię żeby ten sport był bezpieczny dla mnie i innych.?

zgadzam się z Tobą Yanosik .... nie pływać przy off shore :!:

to jest moja zasada bezpieczeństwa numer 1.
wzajemna asekuracja to 2 zasada .

Awatar użytkownika
primo04
Posty: 880
Rejestracja: 25 lis 2006, 00:05
Lokalizacja: Gdańsk
Postawił piwka: 2 razy
Dostał piwko: 2 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 17:30

__kater__ pisze:
Samotne pływanie na kite jest fascynującym przeżyciem. Polecam każdemu ale obowiązkowo kamizelka wypornościowa. I nie jest to powód do wstydu.


Święte słowa.

Często zdarza mi się pływać solo i zawsze, ale to zawsze mam na sobie kamizelkę i proponuje to każdemu bo to na prawdę dużo zmienia choćby w psychice.

Ja poszedłem po rozum do głowy dopiero gdy miałem przykrą sytuację w Rewie i wracałem w pław jedyne 500 metrów ale z latawcem na leashu i deską przed sobą bo mi szkoda sprzętu było!

Nie ryzykujcie tak NIGDY proszę was bo NIE WARTO !!! Gdybym ja miał z 50 metrów więcej do przepłynięcia to nie wiem jak by się to skończyło.

Sam straciłem bardzo mi bliską osobę zabraną przez wodę i mam WIELKI respekt i szacunek do tego żywiołu.

Najszczersze wyrazy współczucia dla rodziny

[*]

Awatar użytkownika
MatDe
Posty: 692
Rejestracja: 24 wrz 2006, 20:45
Deska: Su-2
Dostał piwko: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 19:21

nie miałem na kursie akcji ratunkowej, albo miałem i zapomniałem.

generalnie miałem parę nieciekawych sytuacji. dwie z maroka z essauiry, woda jest tam raczej zimna, pływałem w piance długiej 5/3.

Pierwszy raz popłynąłem pomóc osobie, która nie mogła wystartować latawca, a on odciągał ją od brzegu. Było rano przy słabym wietrze. Nie mogliśmy go wystartować, więc powiedziałem, żeby zostawiła kajta i że dopłynę z nim do brzegu. Niestety po chwili siadł wiatr i mój latawiec również spadł do wody. Po paru próbach restartu wiedziałem że nie dam rady go postawić. Zwinąłem pierwszy latawiec zostawiając napompowane tuby poprzeczne, przyciągnąłem do siebie swój i zrobiłem z nim to samo. Niestety nie zwinąłem żadnego baru. W tym czasie zniosło mnie już daleko od brzegu. Gdy zacząłem machać nogami, wspierając się na latawcach, linki stopniowo zaplątywały mi się o nogi, znacznie krępując ruchy. Po pewnym czasie machałem już praktycznie tylko rękoma, mając dwa 5 linkowe bary zawinięte na stopach. Po jakimś czasie udało się zawołać pomoc i do brzegu wróciłem na motorówce. Bardzo dużo czasu zajęło 3 osobom wyplątanie mnie z linek, po tym linki były poskręcane tak mocno że się poskracały i generalnie nadawały się już tylko do wymiany.

Druga sytuacja na tym samym wyjeździe, pływając w trochę innym miejscu już przy silnym wietrze ( na 7 m kajcie) byłem dosyć daleko od brzegu gdy oderwała się końcówka baru do której przyczepiona jest jedna sterówka. Po kilkunastu bardo 'ciasnych' kiteloop'ach latawiec w końcu wpadł do wody, linki były już mocno poplątane, bar zniszczony, nie miałem jak go zwinąć. Znowu przyciągnąłem się do latawca i tym razem już bez pomocy motorówki wracałem przez przybój do brzegu. Znowu coraz więcej linek miałem nawiniętych na nogi. Najgorzej było gdy przykrywały mnie fale wtedy linki plątały się wszędzie i szybko trzeba było je z siebie ściągać.

także generalnie kiedy decydujecie się zwinąć latawiec na głębokiej wodzie i płynąć z nim do brzegu pamiętajcie żeby zwinąć linki.

patron
Posty: 1908
Rejestracja: 18 maja 2005, 18:10
Postawił piwka: 6 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 20:22

Najlepiej jest zacząć od zwijania linek.

Najpierw kilka metrów na bar na okrętkę, żeby latawiec wyłożył się wzdłuż wiatru, a potem już dalej normalnie na ósemkę.
Raz, że nie zaplączesz się tak jak opisuje Mat,
Dwa, tak zwinięty bar rozwija się w mniej niż 5 minut ;-)

Awatar użytkownika
szed
Posty: 3853
Rejestracja: 09 lip 2005, 19:34
Deska: CF, North, Shin
Latawiec: Naish
Lokalizacja: Katowice
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 31 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 20:25

Wiem, że tu jest przypadek 'materaca' ale wiekszość z nas pływa jednak na pompowańcach. Nie kumam w ogóle jak można nawet rozważać odpięcie się od latawca czyli naszej jedynej tratwy ratunkowej w tego typu sytuacji! I to o czym Kater pisał [kite wali KL jeden za drugim i nie wiesz gdzie jest woda, a gdzie niebo nie mówiac już o zrywce].. przerabiałem ten temat kiedyś w październiku na środku jedziora przy mini 'białym szkwale' i Bogu dziękuję, że nie pdjąłem wtedy decyzji o wypinaniu się całkowitym. Prawdopodobnie bym utonął bo byłem wyczerpany kolenymi glebami o wodę. Natomiast zawsze znajdziemy jeszcze resztki sił aby złapać za jedną sterówkę i mimo pociętych do krwi rąk dociągnąć się te 20-25 m po lince do kajta. Potem już może się walić, sypać piorunami i co tam jeszcze chce.. ale jesteśmy bezpieczni!!.. nawet gdybyśmy mieli dryfować godzinę czy dwie.. ktoś nas w końcu zauważy. Można też przecież dawać znaki ratunkowe.
Natomiast puszczenie się wpław w inną stronę niż dryfuje latawiec to jest masakra i nieporozumienie wg mnie. W czarnej piance czy bolku prawie nas nie widać, uwagę przyciąga raczej dryfujący latawiec niż my. Jeśli sami nie dopłyniemy to mamy przesrane. Są oczywiście sytuacje gdzie na luziku można olać latawiec. Ale zazwyczaj w naszym kraju pływamy w innych warunkach niż mam tu na myśli :wink: Dlatego zastanówcie się 10 razy zanim całkowicie odłączycie się od latawca :!: Bądźcie pewni, że np. ktoś was sholuje lub pomoże w razie czego, podwiezie kamizelkę lub koło itp.

Awatar użytkownika
Krzysztof-L
Posty: 1061
Rejestracja: 23 lip 2009, 20:17
Deska: NHP
Latawiec: Ozone
Lokalizacja: Wisła Wielka
Postawił piwka: 47 razy
Dostał piwko: 37 razy
 
Post26 kwie 2011, 21:05

wszystkie powyższe uwagi są cenne i warte zapamiętania... jednak sytuacja nie była wyjątkowa, wiatr średni - prawie onsore, temperatura woda/pow też w krajowej normie, towarzystwo na brzegu i wodzie w zasięgu wzroku, pływanie 200 m od brzegu... a jednak...
smutno nam wszystkim, współczujemy zrozpaczonym bliskim...

Awatar użytkownika
Iwan
Posty: 390
Rejestracja: 12 cze 2008, 15:25
Deska: Nobile NHP
Latawiec: Cabrinha Crossbow
Lokalizacja: Wroc
Postawił piwka: 4 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 kwie 2011, 21:41

MatDe pisze:także generalnie kiedy decydujecie się zwinąć latawiec na głębokiej wodzie i płynąć z nim do brzegu pamiętajcie żeby zwinąć linki.


Miałem podobną przygodę, i to na Rzucewie właśnie. Dwa lata temu, na c-shape. Wypłynąłem dość daleko, za cyplem latawiec spadł jak ścięty i musiałem zwijać cały majdan. Trapezu nie ściągałem, bo stwierdziałem, że dodaje trochę wyporności. Zawinąłem latawiec wokół deski, nie spuszczałem powietrza z tub poprzecznych. Bar zwinąłem ile się dalo, nie odczepiałem od tipów, co było błędem bo linki ciągle wplątywały mi się w nogi, oplatały ręce, generalnie był problem. Pchałem cały majdan do brzegu około godziny, zalewany przez fale. Mimo że miałem wówczas doskonałą kondycję, właściwie wypełzłem na brzeg i nie byłem w stanie ustać na nogach. Nigdy wcześnie, ani później nie byłem tak wycieńczony. A to był środek lata i warunki bajka...


Wróć do „Bezpieczeństwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości

cron