Sytuacja awaryjna, a dopłynięcie do brzegu

Wszystko o bezpieczeństwie - dział prowadzony przez BraCuru
Awatar użytkownika
PanMarcepan
Posty: 99
Rejestracja: 06 wrz 2009, 15:49
Lokalizacja: Poznań
 
Post10 maja 2011, 11:43

Witam

Po ostatnich tragicznych wydarzeniach sam zaczalem sie zastanawiac co bym zrobil w przypadku niemozliwosci postawienia na nowo latawca. Ot by w temacie zrownowazyc szanse wezmy za przyklad latawiec komorowy, tudziez pompowany, w ktorym poszla tuba i zeszlo cale powietrze (wiec i nie ma szans na uzycie go jako ponton).

Co najlepiej wowczas zrobic? Czekac sobie z latawcem na koncu linek az powoli sie splynie do brzegu? Przy braku ruchu w zimnej wodzie to moze nie byc zbyt komfortowa sytuacja.
A moze wypiac sie i probowac doplynac samemu?
Jakim stylem najlepiej plynac w piance? Kraulem niby najszybciej acz ten styl mocno meczy, plus w piance moze byc troche ciezko.
Zabka kryta to moj ulubiony styl, ktorym moge plynac i plynac w przeciwienstwie do odkrytej przy ktorej jednak bardziej czlowiek sie meczy.

Czy pozbywac sie trapezu? Ktos wspominal, ze moze on stawiac opor... ale przeciez daje tez ciut wypornosci.

A moze po prostu polozyc sie na plecach i probowac plynac machajac nozkami jak od zabki i do tego rece jak od kraula? Osobiscie bym przy tym obstawial, bo raz, ze hak mam nad powierzchnia wody, to jeszcze ta dodatkowa wypornosc od trapezu dziala.

Moje plywanie ogranicza sie o wiedze basenowa i nie wiem jakby sie sprawdzalo na zafalowanym akwenie.... dlatego w sumie jestem ciekaw waszych opini, co by wiedziec na czym skupic sie na basenie.

Dzieki za kazda opinie.

__kater__
Posty: 1962
Rejestracja: 08 kwie 2006, 21:30
Postawił piwka: 6 razy
Dostał piwko: 1 raz
 
Post10 maja 2011, 11:53

>>>>Po ostatnich tragicznych wydarzeniach sam zaczalem sie zastanawiac co bym zrobil w przypadku niemozliwosci postawienia na nowo latawca. Ot by w temacie zrownowazyc szanse wezmy za przyklad latawiec komorowy, tudziez pompowany, w ktorym poszla tuba i zeszlo cale powietrze (wiec i nie ma szans na uzycie go jako ponton).

Wszystkie tuby ci nie padną, nawet jak walnie główna to na 3 czy 5 bocznych spokojnie możesz dryfować. Nawet zaleca się spuścić z głównej i wisieć na poprzecznych.

>>>>Jakim stylem najlepiej plynac w piance? Kraulem niby najszybciej acz ten styl mocno meczy, plus w piance moze byc troche ciezko.

Zależy kogo - jak umiesz pływać prof kraulem to nie męczy. Mimo wszystko nie polecam. To styl na równą taflę.

>>>>Czy pozbywac sie trapezu? Ktos wspominal, ze moze on stawiac opor... ale przeciez daje tez ciut wypornosci.

wyporność i opór to dwie sprawy. Ja bym się nie pozbywał, zawsze na tyle mam nożyk który może się przydać

>>>>A moze po prostu polozyc sie na plecach i probowac plynac machajac nozkami jak od zabki i do tego rece jak od kraula? Osobiscie bym przy tym obstawial, bo raz, ze hak mam nad powierzchnia wody, to jeszcze ta dodatkowa wypornosc od trapezu dziala.

ale to jak? Latawiec w założeniu ciągnie cie do brzegu a ty z nim walczysz w przeciwną stronę? Czy już jesteś wypięty?
Generalnie nie polecam takiej zabawy przy zafalowanej wodzie

Najlepszym wyjściem w większości sytuacji jest kamizelka! Na sobie, nie w bagażniku

pzdr

schodek
Posty: 121
Rejestracja: 14 maja 2009, 12:44
Lokalizacja: katowice
Postawił piwka: 2 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 12:01

podpinając się do tematu. co wtedy gdy zrobi nam się dziura w suchym bolku ?? działa jak kotwica i ciągnie nas na dno ??

" ... Wszystkie tuby ci nie padną, nawet jak walnie główna to na 3 czy 5 bocznych spokojnie możesz dryfować. Nawet zaleca się spuścić z głównej i wisieć na poprzecznych... "

dlatego to właśnie zaleca się zamykanie zacisków przy komorach poprzecznych w systemach one pomp. wtedy to już tylko straszny zbieg okoliczności może sprawić że pójdą wszystkie tuby.

co do stylu to pamiętaj, że oprócz latawca masz jeszcze deske, którą lepiej obserwować cały czas.

unhooked
Posty: 380
Rejestracja: 04 kwie 2011, 14:40
Postawił piwka: 6 razy
Dostał piwko: 23 razy
 
Post10 maja 2011, 12:12

Troche niescisle sa zalozenia. Skoro odpaliles komorowca, to znaczy, ze nie wieje na tyle mocno, by powstaly jakies gigantyczne fale - a wiec styl plyniecia zalezy od Twoich mozliwosci, tak samo jak w basenie... Ja tam wole zabka :thumb:

W takiej akcji nalezy sie obawiac skurcza - kciukiem wciskamy mocno w to miejsce. I wazne, aby nie panikowac!

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 13:15

Trochę wymoczyłem się w Bałtyku w różnych warunkach w ciągu ostatnich 15 lat.
Osobiście wytrzymałem spokojnie 45 minut w wodzie 2-3 stopnie (luty) i owszem było mi potwornie zimno ale daleko było mi do utraty przytomności. Cwiczenia z hipotermii zaliczyłem na WSM. Nie wierzę w śmierć z hipotermii w 30 minut będąc w neoprenie. Nie ma na to żadnych szans jak ktoś ma piankę zimową, buty, czapkę, rękawiczki.
Lądowałem w warunkach sztormowych na falochronie w Kołobrzegu.
Byłem wyławiany przez SAR ze 4 km w morzu.
Miałem splątane nogi linkami, które rozplątałem dopiero po 2 godzinach po szczęśliwym wylądowaniu na płytkim.
Itd...

Podstawa zachowania to doświadczenie, rozsądna ocena sytuacji i żadnej paniki.

Doświadczenie - ilu z was próbowało zrobić sobie mały trening i w warunkach np za słabego wiatru, zamiast narzekać na pogodę, wypłynąć w morze na głebokie, zrzucić latawiec, zwinąć go i dopłynąć do brzegu? :idea: Jak ktoś tak zrobi (najlepiej parę razy) to nie będzie musiał tutaj szukać odpowiedzi.

Rozsądna ocena - np jesteś za daleko, aby dopłynąć do brzegu przed zmierzchem - dzwoń po pomoc i nie marnuj energii. Naucz się określać swoją pozycję na wodzie. Gadanie do SARu że widzisz światła Łeby kompletnie nic im nie mówi.
Np widzisz że wiatr zmienił kierunek i nie dopłyniesz ze zwiniętym sprzetem do brzegu - wywal od razu w cholerę latawiec. Potem może go jakoś odzyskasz. Jeśli nie, to co? Wolisz utonąć wraz ze swoją drogocenną zabawką? Rodzina bardzo się z tego ucieszy :evil:

Panika - np dryfujesz na falochron i próbujesz za wszelką cennę odpłynać na wiatr. Nie masz szans - po co walczyć z naturą? Panikujesz. Opadasz z sił, które będą ci potrzebne przed pierwszym uderzeniem o falochron. Sekundy przed kontaktem wybierasz miejsce, które pozwoli ci wylądować w miejscu gdzie będziesz miał szansę na najłagodniejsze skutki uderzenia. Robisz to zaraz po przejsciu fali.

Generalnie nie da się opisać choćby ogólnych zasad na każdą okoliczność.
No chyba poza jednym - nigdy nie płyń w stronę latawca bez zwijania linek.

Awatar użytkownika
slawek
Posty: 932
Rejestracja: 22 sie 2005, 12:51
Lokalizacja: sopot/pisz
Postawił piwka: 18 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 13:44

Tylko komu sie to chce zrobic jak raczej zawsze nie ma asekuracji. Mysle, ze dobrym pomyslem by bylo zorganizowanie przez ktoras ze szkolek takiego szkolenia. 50pln za wyjscie w morze grupy 10 osob z asekuracja 2 motorowek to chyba koszty na ktore kazdy moze sobie pozwolic a szkolka tez by na tym byla do przodu. No moze nawet 100 plus teoria na ladzie.

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 13:51

slawek pisze:Tylko komu sie to chce zrobic jak raczej zawsze nie ma asekuracji.


Ale po co Ci asekuracja? Wiatr dopychający 10kts. Wypływasz z 300m w morze. Rzucasz latawiec do wody. Zwijasz linki. Płyniesz do brzegu. 20minut roboty (dla już doświadczonych).

Awatar użytkownika
slawek
Posty: 932
Rejestracja: 22 sie 2005, 12:51
Lokalizacja: sopot/pisz
Postawił piwka: 18 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 13:57

Nigdy nic nie wiadomo, skurcz, panika, linka zaplatana. Samemu bym sie nie zdecydowal na takie eksperymenty.

unhooked
Posty: 380
Rejestracja: 04 kwie 2011, 14:40
Postawił piwka: 6 razy
Dostał piwko: 23 razy
 
Post10 maja 2011, 14:07

Ja tam moze sie nie znam, ale jak przy dopychajacym wietrze 10kts w 20min mozna odplynac w glab morza na odleglosc 300m, zrzucic latawke, zwinac sie i doplynac na brzeg???

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 14:24

slawek pisze: Samemu bym sie nie zdecydowal na takie eksperymenty.


Ludzie nie demonizujcie proszę. Zdarzyło mi się to chyba z milion razy. Celowo robiłem to parenaście razy (np ćwicząc IDS). Nawet jak nie było to celowe to starałem się zapamiętać co się działo i wyciągnąc z tego wnioski właśnie na te czarne scenariusze.

No bez jaj - kto tego nie zrobi ten dupek, forumwoy bajkopisarz i nieskończony żóltodziób :wink: Taka tam mała prowokacja. Nie bądźmy bardziej papiescy niż papież.

unhooked pisze:Ja tam moze sie nie znam, ale jak przy dopychajacym wietrze 10kts w 20min mozna odplynac w glab morza na odleglosc 300m, zrzucic latawke, zwinac sie i doplynac na brzeg???

Jak jest side-onshore to zrobisz to w 19 minut za trzecim razem :wink:

Famay
Posty: 1154
Rejestracja: 04 paź 2010, 14:46
Latawiec: Cabrinha
Postawił piwka: 18 razy
Dostał piwko: 17 razy
 
Post10 maja 2011, 14:31

Ostatnio po tragicznych wypadkach pytałem się mojego instruktora pływania co on by zrobił gdyby wracał bez sprzętu do brzegu
i zaczął "łapać" go skurcz ? (nie mając kamizeli tylko samą piankę).
Odpowiedział mi , że starał by się przewrócić na plecy(wiadomo ,że w wodzie) i starać się swobodnie dryfować i wracać do brzegu!

Dla niektórych może to się zdawać dziwne lecz może uratować nam to życie. Więc w ostateczności i w takiej sytuacji postarajcie się zapamiętać te słowa :!:

Awatar użytkownika
peg
Posty: 1440
Rejestracja: 27 wrz 2006, 23:23
Deska: C.L.A.S.H
Latawiec: EVO, Rebel, Vegas
Lokalizacja: Białystok
Postawił piwka: 11 razy
Dostał piwko: 9 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 14:38

Z czasów ratownictwa wodnego pamiętam "patent" na agrafkę: część pływających miało ze sobą agrafkę (wpiętą w kąpielówki) by w momencie skurczu wbić ją sobie w mięsień - podobno skurcz puszcza. Nigdy nie próbowałem tej metody, nie wiem czy działa ale każdy może sprawdzić ją na sobie. Jeśli działa nie zaszkodzi mieć ze sobą taki drobiazg.

ALOHA!

Awatar użytkownika
slawek
Posty: 932
Rejestracja: 22 sie 2005, 12:51
Lokalizacja: sopot/pisz
Postawił piwka: 18 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 14:47

jeszcze zaczarowany ołówek by sie przydał :lol:

unhooked
Posty: 380
Rejestracja: 04 kwie 2011, 14:40
Postawił piwka: 6 razy
Dostał piwko: 23 razy
 
Post10 maja 2011, 14:50

peg pisze:Z czasów ratownictwa wodnego pamiętam "patent" na agrafkę: część pływających miało ze sobą agrafkę (wpiętą w kąpielówki) by w momencie skurczu wbić ją sobie w mięsień - podobno skurcz puszcza. Nigdy nie próbowałem tej metody, nie wiem czy działa ale każdy może sprawdzić ją na sobie. Jeśli działa nie zaszkodzi mieć ze sobą taki drobiazg.

ALOHA!

Potwierdzam, sluszna metoda, wszystko dziala! ALE agrafka kajciarzowi predzej zaszkodzi niz pomoze.

Awatar użytkownika
peg
Posty: 1440
Rejestracja: 27 wrz 2006, 23:23
Deska: C.L.A.S.H
Latawiec: EVO, Rebel, Vegas
Lokalizacja: Białystok
Postawił piwka: 11 razy
Dostał piwko: 9 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 maja 2011, 15:16

Zależy, gdzie ją wepniesz :wink:


Wróć do „Bezpieczeństwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości