WS wjechał w deskę po glebie kitesurfera

Wszystko o bezpieczeństwie - dział prowadzony przez BraCuru
Awatar użytkownika
Fin
Posty: 788
Rejestracja: 05 lip 2004, 18:11
Deska: F1 Trax HRD
Latawiec: Core Riot XR3 12/9/7
Lokalizacja: Poznań
Postawił piwka: 37 razy
Dostał piwko: 17 razy
 
Post07 wrz 2015, 13:47

apek pisze:WS ma widoczność wszystkiego co leży na jego kursie jeśli tylko jest na tym skoncentrowany. Żagiel może ograniczać mu widoczność jedynie z tył po zawietrznej. Zakładam, że deska ks nie halsowała się pod wiatr.


Zakładam, że celowo w nią nie wjechał jeżeli ją widział ... Może na kolizyjnym jej nie widział, może odpadał w tym momencie, może miał pod słońce, do tego fala, może faktycznie nie był maksymalnie skoncetrowany. Mówię tylko, że mają trudniej taką deskę zauważyć niż my. Po drugie nie mają wyrobionego odruchu tak jak my że jak widzimy kogoś kto robi bodydragi to albo zwalniamy i pomagamy odzyskać deskę albo jak widzimy że da sobie radę to usuwamy się z drogi.

masteryoda
Posty: 44
Rejestracja: 26 maja 2015, 15:00
Postawił piwka: 5 razy
Dostał piwko: 2 razy
 
Post07 wrz 2015, 14:36

Fin pisze:Po drugie nie mają wyrobionego odruchu tak jak my że jak widzimy kogoś kto robi bodydragi to albo zwalniamy i pomagamy odzyskać deskę albo jak widzimy że da sobie radę to usuwamy się z drogi.


Myślę, że tu trafiłeś w sedno problemu. Każdy widzi zagrożenia które sam rozumie, trudno od kogoś kto nigdy nie pływał na kite wymagać aby rozumiał jak porusza się startujący z wody latawiec, czy gdzie po upadku może być deska (tym bardziej, że jest mało widoczna na wodzie). Z opisu wynika że gość szedł w dobrym ślizgu, więc czasu na zauważenie deski nie miał zbyt wiele.

Miałem podobną sytuację w niedzielę na Zegrzu, próbowałem na głębokiej wodzie po upadku wystartować kite z wody (a ten kite stratuje trudno). Tymczasem Państwo na żaglówce spokojnie postanowili przepłynąć po zawietrznej mojego latawca (leżącego w powerzone) mijając go o dosłownie kilka metrów. Kompletnie nie rozumieli tej sytuacji a ja nie mogłem nic zrobić. Zakładam że nie była to ich ułańska fantazja ani zła wola, tylko po prostu brak wiedzy. I to nasuwa mi wniosek, że pływając na kite trzeba brać na siebie więcej odpowiedzialności i mieć więcej wyobraźni niż wynika to tylko z prawa drogi.

W rozpatrywanym przypadku właściciel deski nie miał co zrobić, surfer też pewnie niewiele. Jak dla mnie to po prostu nieszczęśliwy wypadek.

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post08 wrz 2015, 12:49

Piotrekb pisze:No dobra Bra. A gdyby mój kolega miał deskę przypiętą (czego nikomu nie polecam!!!) na długim liszu? To wtedy byłaby wina windsurfera? Odlegość ta sama tyle że deska na kablu.:think:

Dlaczego ktoś ma być winny za Twoje błędy? Jak można tego nie chcieć zrozumieć?

Picu pisze:Tu deska nie została specjalnie porzucona, żeby utrudnić komuś pływanie, raczej spadła wbrew woli ridera.
Zgadzam się, że gdyby spadającą deską ktoś dostał, albo fala by popchnęła deskę na kogoś, to odpowiadałby rider.
Ale tu nie było tak, że to deska wyrządziła szkodę, bo leżała sobie na wodzie i to WS na nią najechał.

Brak logiki.
Odpowiadasz za siebie i swój sprzęt niezależnie czy masz kontrolę nad nim lub nie. Czy to tak trudno pojąć? :doh:
KsPD:
1.2. Każdy kitesurfer musi być świadomy, jakim zagrożeniem dla niego samego i innych osób w jego otoczeniu jest kitesurfing. Kitesurfer ponosi odpowiedzialność za szkody spowodowane przez niego i jego sprzęt.
Komentarz:
Prawidło 1.2.
Każdy powinien zdawać sobie sprawę, że będzie odpowiadał za wszelkie szkody, jakie spowoduje. Ze smutnego doświadczenia wiemy, że dochodziło do wypadków śmiertelnych samych kitesurferów, jak również osób przypadkowych, które znalazły się w złym miejscu i czasie. Dlatego, każdy kitesurfer powinien posiadać specjalistyczne ubezpieczenia, które chronią nas przed odpowiedzialnością finansową. Zawsze jednak pamiętajmy, że nawet najlepsze ubezpieczenie nie uchroni nas przed moralnymi konsekwencjami!
Jak ktoś z nas przeczy temu to podważa prawo zwyczajowe - a to niebezpieczne zjawisko świadczące o nieświadomości i braku wiedzy części środowiska.

Nie jest też tak, że jak ktoś porzuci łódź na morzu, czy zostawi auto na autostradzie – to można je staranować. Przecież jak poruszasz się jakimkolwiek pojazdem musisz patrzeć przed siebie, obserwować czy masz wolną drogę. Jak ktoś zostawi auto na drodze nieprawidłowo zaparkowane a ty mając możliwość ominięcia go – wjedziesz w nie, to obie strony ponoszą odpowiedzialność.

I to jest logiczne myślenie. Jednak zawsze minimum 51% będzie po stronie tego co rozstał się ze swoim sprzętem (no chyba, że udowodnisz, że "poszkodowany" zrobił to celowo aby np wyłudzić odszkodowanie lub np przy okazji wyładować swoją niechęć do Ciebie.

Niezależnie od kwestii widoczności kite-deski na wodzie, ograniczenia widoczności WS przez żagiel – czy WS może iść w pełnym ślizgu nie widząc obszaru przed sobą?
Ja tak nie uważam, bo to by oznaczało, że może taranować wszystko na swej drodze

Ale czy ja uważam, że można bezkarnie taranować? Czytajcie z większym zaangażowaniem proszę.

Wrogu pisze:A jak ma sie KsPD do obowiązujących przepisów w PL? - toż to dokument 'dla nas' a nie jakaś ustawa/rozporzadzenie/kodeks czy jak zwał tak zwał. Rozumiem, ze w takich przypadkach spory w sądzi rozpatrywane są na podstawie innych przepisów.

KsPD jest prawem zwyczajowym:
Prawo zwyczajowe – normy prawne trwale i jednolicie wykonywane w przekonaniu, że są obowiązującym prawem. Prawo zwyczajowe nie pochodzi od żadnej instytucji, lecz zostaje wykształcone przez społeczeństwo w toku historii. Zwłaszcza w czasach najdawniejszych, było prawem niepisanym przekazywanym ustnie z pokolenia na pokolenie. Z czasem normy były utrwalane w formie pisemnej (np. dokumenty stwierdzające dojście do skutku czynności prawnej, przywileje, wyroki sądowe). Normy prawa zwyczajowego odegrały szczególną rolę w rozwoju prawa międzynarodowego. Prawo zwyczajowe z reguły przechodzi proces kodyfikacji (lub inkorporacji).

Szukając analogicznych przypadków to co, jeśli ktoś wpłynie swoją łodzią w tonącą łódź wysyłającą sygnały dzwiękowe?. Toż to absurd jakiś szukać takich analogii...
A jakbyś to zinterpretował? Nie widzę tutaj żadnego absurdu. W izbach morskich też nie.

Na przyszłość - więcej wyobraźni na wodzie - WS widząc KS płynącego po deskę pod wiatr mógłby zachować więcej ostrozności. Nie zachował, szkoda. Trudno wymagać by WS dostrzegł na wodzie taki przedmiot jak deska. Równie dobrze wpływając jachtem w pływającą klepkę od pomostu, oderwaną po sztormie, moglibyśmy szukać właściciela klepki lub odwrotnie właściciel klepki mógłby dochodzić jej uszkodzenia przez WS. A potem wychodzą takie roszczeniowe absurdy. Więcej uwagi na wodzie ,to części wypadów będzie można uniknąć.

Dlatego WS dostałby 10-20% winy bo nie zachował należytej ostrożności zbliżając się do bodydragującego kajciarza.
Jeśli właściciel zatopionego jachtu przez "klepkę" znajdzie jej właściciela to w izbie ma wygrane.
Nie kumam jak można nazywać to absurdem. Właściciel klepki nie zadbał aby pełniła rolę klepki. Z powodu jego zaniedbań stała się przyczyną zatopienia jachtu. Klepka była tam gdzie nie powinna być. Kropka.

adugadu pisze:BraCuru idąc twoim tokiem myślenia można wydedukować że jak windsurfer spadnie z dechy i będzie stał od niej kilka metrów 1~4 to śmiało można w niego wpadać bo to jego wina ?,

Najwyraźniej źle to sformułowałem. Nie twierdzę tego. W przypadku jak komuś udowodni się, że celowo uderzył w porzuconą deskę, jacht sprawy nabierają innego obrotu.
Ale w powyższym przypadku w życiu nie udowodnisz tego, więc izba czy sąd przyjmują, że WS zrobił to niecelowo.

nie ma czegoś takiego jak bezpieczna odległość?.

KsPD:
2.12. Odległość bezpieczna – odległość, którą należy zachować w celu uniknięcia sytuacji niebezpiecznej.
Odległość bezpieczna nie może być podana w konkretnych wartościach ze względu na specyficzne okoliczności każdego spotkania. Podczas spotkań idealnym rozwiązaniem byłoby utrzymywanie odległości większej niż długość linek. Niestety nie zawsze jest to realne na popularnych spotach, szczególnie w letni weekend. W takich sytuacjach bezpieczną odległością jest dystans, który nie będzie wzbudzał wątpliwości u żadnego z uczestników spotkania. Oczywiście jest to uzależnione od umiejętności kitesurferów, warunków wietrznych oraz rodzaju akwenu. Minięcie się w odległości dwóch metrów będzie zupełnie normalne dla zaawansowanych kitesurferów na płaskim akwenie przy słabym wietrze. W tych samych warunkach, przy spotkaniu początkujących, odległość ta powinna wynosić minimum 10 metrów. Przy sztormowym wietrze na rozkołysanym morzu i falach 3-4 metrowych odległość bezpieczna dla bardzo zaawansowanych będzie większa niż długość linek. Jednostką mierzącą bezpieczną odległość nie jest odległość podana w metrach, lecz poczucie bezpiecznego komfortu i zdrowy rozsądek wszystkich uczestników spotkania.


Co do OC to jeżeli kitesurfer miał to może sobie je w dupę wsadzić bo jak wiadomo OC to nic innego jak odpowiedzialność cywilna, może WS'owi oddać za żagiel. Do odszkodowania za dechę potrzebne mu będzie coś w stylu AC!.

Nie rozumiem.
Jesteś odpowiedzialna za siebie i swój sprzęt. Twój sprzęt wyczynił szkody trzeciej osobie. Trzecia osoba pokrywa szkody z Twojego OC.
AC nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia.

Jasnym wydaje się że jeżeli pozostawisz dechę w wodzie i ona wyrządzi komuś szkodę to powinieneś wykonać odpowiednie czynności aby zadośćuczynić wyrządzone szkody.

Jak określisz zadośćuczynienie jeśli pozostawiona deska zabije jakiegoś dzieciaka?

jmendys
Posty: 62
Rejestracja: 06 gru 2013, 18:41
Deska: SU-2
Latawiec: FS Speed3
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 2 razy
 
Post08 wrz 2015, 13:08

Dodam jeszcze jeden aspekt:

W przepisach regatowych przepis o "unikaniu kontaktu" jest nadrzędny nad innymi o prawie drogi, prawie do miejsca itd. Jeśli udowodnią Ci, że mogłeś uniknąć kolizji to dostajesz dyskwalifikację, niezależnie kto miał pierwszeństwo, a koszty naprawy w najlepszym wypadku dzielone są po połowie pomiędzy tego co wymusił pierwszeństwo i tego co taranował.

Na drodze podobnie - jeśli udowodnią Ci, że z premedytacją powodujesz kolizję, bo np. inny uczestnik ruchu wjechał na czerwonym, a ty miałeś zielone to bądź pewien, że za szkodę sam będziesz odpowiadał (a drugi dostanie tylko mandat za wjazd na czerwonym).

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post08 wrz 2015, 14:25

BraCuru pisze:
Piotrekb pisze:No dobra Bra. A gdyby mój kolega miał deskę przypiętą (czego nikomu nie polecam!!!) na długim liszu? To wtedy byłaby wina windsurfera? Odlegość ta sama tyle że deska na kablu.:think:

Dlaczego ktoś ma być winny za Twoje błędy? Jak można tego nie chcieć zrozumieć?

Picu pisze:Tu deska nie została specjalnie porzucona, żeby utrudnić komuś pływanie, raczej spadła wbrew woli ridera.
Zgadzam się, że gdyby spadającą deską ktoś dostał, albo fala by popchnęła deskę na kogoś, to odpowiadałby rider.
Ale tu nie było tak, że to deska wyrządziła szkodę, bo leżała sobie na wodzie i to WS na nią najechał.

Brak logiki.
Odpowiadasz za siebie i swój sprzęt niezależnie czy masz kontrolę nad nim lub nie. Czy to tak trudno pojąć? :doh:
KsPD:
1.2. Każdy kitesurfer musi być świadomy, jakim zagrożeniem dla niego samego i innych osób w jego otoczeniu jest kitesurfing. Kitesurfer ponosi odpowiedzialność za szkody spowodowane przez niego i jego sprzęt.
Komentarz:
Prawidło 1.2.
Każdy powinien zdawać sobie sprawę, że będzie odpowiadał za wszelkie szkody, jakie spowoduje. Ze smutnego doświadczenia wiemy, że dochodziło do wypadków śmiertelnych samych kitesurferów, jak również osób przypadkowych, które znalazły się w złym miejscu i czasie. Dlatego, każdy kitesurfer powinien posiadać specjalistyczne ubezpieczenia, które chronią nas przed odpowiedzialnością finansową. Zawsze jednak pamiętajmy, że nawet najlepsze ubezpieczenie nie uchroni nas przed moralnymi konsekwencjami!
Jak ktoś z nas przeczy temu to podważa prawo zwyczajowe - a to niebezpieczne zjawisko świadczące o nieświadomości i braku wiedzy części środowiska.

Nie jest też tak, że jak ktoś porzuci łódź na morzu, czy zostawi auto na autostradzie – to można je staranować. Przecież jak poruszasz się jakimkolwiek pojazdem musisz patrzeć przed siebie, obserwować czy masz wolną drogę. Jak ktoś zostawi auto na drodze nieprawidłowo zaparkowane a ty mając możliwość ominięcia go – wjedziesz w nie, to obie strony ponoszą odpowiedzialność.

I to jest logiczne myślenie. Jednak zawsze minimum 51% będzie po stronie tego co rozstał się ze swoim sprzętem (no chyba, że udowodnisz, że "poszkodowany" zrobił to celowo aby np wyłudzić odszkodowanie lub np przy okazji wyładować swoją niechęć do Ciebie.

Niezależnie od kwestii widoczności kite-deski na wodzie, ograniczenia widoczności WS przez żagiel – czy WS może iść w pełnym ślizgu nie widząc obszaru przed sobą?
Ja tak nie uważam, bo to by oznaczało, że może taranować wszystko na swej drodze

Ale czy ja uważam, że można bezkarnie taranować? Czytajcie z większym zaangażowaniem proszę.

Wrogu pisze:A jak ma sie KsPD do obowiązujących przepisów w PL? - toż to dokument 'dla nas' a nie jakaś ustawa/rozporzadzenie/kodeks czy jak zwał tak zwał. Rozumiem, ze w takich przypadkach spory w sądzi rozpatrywane są na podstawie innych przepisów.

KsPD jest prawem zwyczajowym:
Prawo zwyczajowe – normy prawne trwale i jednolicie wykonywane w przekonaniu, że są obowiązującym prawem. Prawo zwyczajowe nie pochodzi od żadnej instytucji, lecz zostaje wykształcone przez społeczeństwo w toku historii. Zwłaszcza w czasach najdawniejszych, było prawem niepisanym przekazywanym ustnie z pokolenia na pokolenie. Z czasem normy były utrwalane w formie pisemnej (np. dokumenty stwierdzające dojście do skutku czynności prawnej, przywileje, wyroki sądowe). Normy prawa zwyczajowego odegrały szczególną rolę w rozwoju prawa międzynarodowego. Prawo zwyczajowe z reguły przechodzi proces kodyfikacji (lub inkorporacji).

Szukając analogicznych przypadków to co, jeśli ktoś wpłynie swoją łodzią w tonącą łódź wysyłającą sygnały dzwiękowe?. Toż to absurd jakiś szukać takich analogii...
A jakbyś to zinterpretował? Nie widzę tutaj żadnego absurdu. W izbach morskich też nie.

Na przyszłość - więcej wyobraźni na wodzie - WS widząc KS płynącego po deskę pod wiatr mógłby zachować więcej ostrozności. Nie zachował, szkoda. Trudno wymagać by WS dostrzegł na wodzie taki przedmiot jak deska. Równie dobrze wpływając jachtem w pływającą klepkę od pomostu, oderwaną po sztormie, moglibyśmy szukać właściciela klepki lub odwrotnie właściciel klepki mógłby dochodzić jej uszkodzenia przez WS. A potem wychodzą takie roszczeniowe absurdy. Więcej uwagi na wodzie ,to części wypadów będzie można uniknąć.

Dlatego WS dostałby 10-20% winy bo nie zachował należytej ostrożności zbliżając się do bodydragującego kajciarza.
Jeśli właściciel zatopionego jachtu przez "klepkę" znajdzie jej właściciela to w izbie ma wygrane.
Nie kumam jak można nazywać to absurdem. Właściciel klepki nie zadbał aby pełniła rolę klepki. Z powodu jego zaniedbań stała się przyczyną zatopienia jachtu. Klepka była tam gdzie nie powinna być. Kropka.

adugadu pisze:BraCuru idąc twoim tokiem myślenia można wydedukować że jak windsurfer spadnie z dechy i będzie stał od niej kilka metrów 1~4 to śmiało można w niego wpadać bo to jego wina ?,

Najwyraźniej źle to sformułowałem. Nie twierdzę tego. W przypadku jak komuś udowodni się, że celowo uderzył w porzuconą deskę, jacht sprawy nabierają innego obrotu.
Ale w powyższym przypadku w życiu nie udowodnisz tego, więc izba czy sąd przyjmują, że WS zrobił to niecelowo.

nie ma czegoś takiego jak bezpieczna odległość?.

KsPD:
2.12. Odległość bezpieczna – odległość, którą należy zachować w celu uniknięcia sytuacji niebezpiecznej.
Odległość bezpieczna nie może być podana w konkretnych wartościach ze względu na specyficzne okoliczności każdego spotkania. Podczas spotkań idealnym rozwiązaniem byłoby utrzymywanie odległości większej niż długość linek. Niestety nie zawsze jest to realne na popularnych spotach, szczególnie w letni weekend. W takich sytuacjach bezpieczną odległością jest dystans, który nie będzie wzbudzał wątpliwości u żadnego z uczestników spotkania. Oczywiście jest to uzależnione od umiejętności kitesurferów, warunków wietrznych oraz rodzaju akwenu. Minięcie się w odległości dwóch metrów będzie zupełnie normalne dla zaawansowanych kitesurferów na płaskim akwenie przy słabym wietrze. W tych samych warunkach, przy spotkaniu początkujących, odległość ta powinna wynosić minimum 10 metrów. Przy sztormowym wietrze na rozkołysanym morzu i falach 3-4 metrowych odległość bezpieczna dla bardzo zaawansowanych będzie większa niż długość linek. Jednostką mierzącą bezpieczną odległość nie jest odległość podana w metrach, lecz poczucie bezpiecznego komfortu i zdrowy rozsądek wszystkich uczestników spotkania.


Co do OC to jeżeli kitesurfer miał to może sobie je w dupę wsadzić bo jak wiadomo OC to nic innego jak odpowiedzialność cywilna, może WS'owi oddać za żagiel. Do odszkodowania za dechę potrzebne mu będzie coś w stylu AC!.

Nie rozumiem.
Jesteś odpowiedzialna za siebie i swój sprzęt. Twój sprzęt wyczynił szkody trzeciej osobie. Trzecia osoba pokrywa szkody z Twojego OC.
AC nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia.

Jasnym wydaje się że jeżeli pozostawisz dechę w wodzie i ona wyrządzi komuś szkodę to powinieneś wykonać odpowiednie czynności aby zadośćuczynić wyrządzone szkody.

Jak określisz zadośćuczynienie jeśli pozostawiona deska zabije jakiegoś dzieciaka?

Przepraszam, ale według mnie, Twoje obfite wywody są tak absurdalne i oderwane o rzeczywistości, że aż żal to czytać i szkoda dla nich miejsca na serwerze KF.
Odłączanie się kite surfera od deski jest zjawiskiem bardzo częstym i normalnym dla tego sportu. Nikt nie ma obowiązku trzymania deski na nogach bądź w ręce lub dodatkowego oznaczenia deski. Deska nie wyrządziła szkody w wyniku oddania swojej energii kinetycznej, a wręcz odwrotnie. Najechanie na dryfującą deskę było spowodowane ewidentnym brakiem zachowaniem ostrożności przez WS, bo widoczność z pokładu deski WS jest równie dobra jak KS.

jmendys
Posty: 62
Rejestracja: 06 gru 2013, 18:41
Deska: SU-2
Latawiec: FS Speed3
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 2 razy
 
Post08 wrz 2015, 14:38

apek pisze:Odłączanie się kite surfera od deski jest zjawiskiem bardzo częstym i normalnym dla tego sportu.


Tak jak kolizje na drogach, wodzie itd. Nie zwalnia to nikogo z odpowiedzialności.

apek pisze:Nikt nie ma obowiązku trzymania deski na nogach bądź w ręce lub dodatkowego oznaczenia deski.


Nie ma obowiązku, nie oznacza, że zwalnia z odpowiedzialności za to co się z tą deską dzieje.

apek pisze:Deska nie wyrządziła szkody w wyniku oddania swojej energii kinetycznej, a wręcz odwrotnie.

Nie ma znaczenia.

apek pisze:Najechanie na dryfującą deskę było spowodowane ewidentnym brakiem zachowaniem ostrożności przez WS, bo widoczność z pokładu deski WS jest równie dobra jak KS.


Nie byłem na miejscu, nie widziałem, nie znam szczegółów więc nie wiem czy i kto zachował ostrożność czy nie. Zakładam, że w tym wypadku nie mówimy o celowym działaniu kogokolwiek. Przy takim założeniu:
* KS niechcący zgubił deskę.
* WS niechcący na nią najechał. Równie dobrze mógł najechać na kłodę pływającą tuż pod powierzchnią wody.
* Moim zdaniem trudno WS udowodnić winę, braku zachowania ostrożności jeśli deska była kilka metrów od KS.
* Łatwiej udowodnić nieumyślną szkodę spowodowaną przez KS w ramach odpowiedzialności za jego sprzęt. (np. jak Twój samochód samoczynnie się zapali i przy okazji spłonie coś w jego otoczeniu, jak dachówkę z Twojego dachu zerwie wichura itp)

Awatar użytkownika
adii
Posty: 265
Rejestracja: 22 sty 2012, 11:28
Deska: ACE
Latawiec: SB,Vector
Lokalizacja: Zegrze
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post08 wrz 2015, 14:49

Czyli wszystkie zagubione deski (mające swoich właścicieli) są potencjalnymi narzędziami do uzyskiwania odszkodowań :?: :idea:
A ich właściciele mogą czuć się niepewnie ogłaszając ich zaginięcie :?:

jmendys
Posty: 62
Rejestracja: 06 gru 2013, 18:41
Deska: SU-2
Latawiec: FS Speed3
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 2 razy
 
Post08 wrz 2015, 14:56

adii pisze:Czyli wszystkie zagubione deski (mające swoich właścicieli) są potencjalnymi narzędziami do uzyskiwania odszkodowań :?: :idea:
A ich właściciele mogą czuć się niepewnie ogłaszając ich zaginięcie :?:

Na szczęście w większości przypadków tylko potencjalnie. Pomyśl jakie jest ryzyko, że Twoja zgubiona deska wyrządzi komuś szkodę. A i w takim wypadku trzeba udowodnić, że poszkodowany 'zachował ostrożność', 'nie działał celowo' itp itd.
Jak widać jednak powyżej (znów zakładając dobrą wolę wszystkich) do wypadku może dojść. Do odszkodowania jeszcze daleka droga, ale OC warto mieć.

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post08 wrz 2015, 15:17

adii pisze: A ich właściciele mogą czuć się niepewnie ogłaszając ich zaginięcie :?:

Słuszny tok rozumowania - jak ktoś Ci udowodni, że odnaleziona deska spowodowała straty u osób trzecich.

apek pisze:Przepraszam, ale według mnie, Twoje obfite wywody są tak absurdalne i oderwane o rzeczywistości, że aż żal to czytać i szkoda dla nich miejsca na serwerze KF.

Brak mi słów i teraz rozumiem czemu wielu szanowanych użytkowników z tego forum odeszło na amen.

Nie chce mi się pisać o obowiązującym prawie cywilnym, kodeksie morskim i prawie zwyczajowym skoro fakty odbierane są jako mrzonki a czytelnicy nie są w stanie tego pojąć.

Picu
Posty: 205
Rejestracja: 19 wrz 2004, 12:55
Lokalizacja: Szczecin
Postawił piwka: 1 raz
Dostał piwko: 1 raz
 
Post08 wrz 2015, 15:18

BraCuru pisze:
Picu pisze:Tu deska nie została specjalnie porzucona, żeby utrudnić komuś pływanie, raczej spadła wbrew woli ridera.
Zgadzam się, że gdyby spadającą deską ktoś dostał, albo fala by popchnęła deskę na kogoś, to odpowiadałby rider.
Ale tu nie było tak, że to deska wyrządziła szkodę, bo leżała sobie na wodzie i to WS na nią najechał.

Brak logiki.
Odpowiadasz za siebie i swój sprzęt niezależnie czy masz kontrolę nad nim lub nie. Czy to tak trudno pojąć? :doh:
KsPD:

To nie brak logiki
tylko nietrafione porównanie przez Ciebie zagrożenia wynikającego z porzucenia jachtu i zgubienia deski kite przy skoku

nie kwestionuję odpowiedzialności kiciarza za szkody wyrządzone przez sprzęt
tylko widzę ogromną różnicę w sytuacji np. porwania niewłaściwie zabezpieczonej deski/kita z plaży i uderzenia kogoś (złe zabezpieczenie – wina kiciarza)
od sytuacji gdy po skoku gubi deska, która leży na wodzie i ktoś na nią wjeżdża (rozumiem, że na zatoce a nie na zafalowanym morzu)

uważam, że przytaczając obowiązki kiciarza z KsPD nie bierzesz pod uwagę tego, że również WS ma obowiązek patrzenia gdzie płynie i co jest przed nim
WS tak samo odpowiada gdy wpłynie w przeszkodę, jeśli mógł ją zobaczyć i zareagować tzn. zmienić kurs

Awatar użytkownika
adii
Posty: 265
Rejestracja: 22 sty 2012, 11:28
Deska: ACE
Latawiec: SB,Vector
Lokalizacja: Zegrze
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 7 razy
 
Post08 wrz 2015, 15:32

Pomijając wszystkie aspekty tego zdarzenia myślę że chłopakowi chodzi o coś innego.
Rozmawiałem z nim na brzegu zaraz po całym zdarzeniu i najbardziej poirytowany był chamskim zachowaniem WS. :!:
Myślę że spokojna i rzeczowa rozmowa(inne podejście WS) zakończyła by całą tę sprawę :?: :idea:

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post08 wrz 2015, 16:32

BraCuru pisze:
adii pisze: A ich właściciele mogą czuć się niepewnie ogłaszając ich zaginięcie :?:

Słuszny tok rozumowania - jak ktoś Ci udowodni, że odnaleziona deska spowodowała straty u osób trzecich.

apek pisze:Przepraszam, ale według mnie, Twoje obfite wywody są tak absurdalne i oderwane o rzeczywistości, że aż żal to czytać i szkoda dla nich miejsca na serwerze KF.

Brak mi słów i teraz rozumiem czemu wielu szanowanych użytkowników z tego forum odeszło na amen.

Nie chce mi się pisać o obowiązującym prawie cywilnym, kodeksie morskim i prawie zwyczajowym skoro fakty odbierane są jako mrzonki a czytelnicy nie są w stanie tego pojąć.

Najwyraźniej dzisiaj nadużywasz swoich zasług dla funkcjonowania tego forum.
Fakty są takie, że na leżącą w wodzie deskę najechał z duża prędkością nieostrożny WS. A ty próbujesz to przedstawić tak jak gdyby to na stojącego w wodzie, bądź nawet płynącego WS, uderzyła deska napędzana falą, wiatrem, czy upuszczona przez KS i to jej energia dokonała uszkodzeń.
Nie ma żadnego prawa, które nakazuje być przywiązanym trwale do swojego sprzętu, a opisywanie tej sytuacji jako jego porzucenie jest co najmniej niewłaściwe. To się może zdarzyć każdemu, a akwen na którym się to wydarzyło jest pełen uczących się, podobnych sytuacji i ślizgający się między KS WS powinien o tym wiedzieć i zachować ostrożność.
Deska w wodzie, w takim miejscu, to nie wystające lusterko na pas ruchu autostrady przeznaczonym jedynie do ruchu i to szybko poruszających się pojazdów. To raczej jak pojazd zatrzymany w miejscu gdzie dozwolony jest również ruch, należy się tego spodziewać i zachować ostrożność aby móc ominąć.
Jednocześnie nie uważam, aby którykolwiek z uczestników zdarzenia miał prawo do roszczeń wobec drugiego.
Jako szanujący innych i siebie forumowicz wypadam z tego wątku.

Piotrekb
Posty: 574
Rejestracja: 27 sie 2007, 18:46
Deska: Squad 5,9/SU2 Prorider
Latawiec: LF NRG 12/ SB 8
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 3 razy
Dostał piwko: 2 razy
 
Post08 wrz 2015, 23:27

Dziękuję Wam wszystkim za poświęcenie czasu na subiektywną ocenę a często i zajęcie stanowiska w powyższym temacie. Myślę że większość z Was, ja, no i sam zainteresowany doszliśmy jednak do wniosku, że ten precedens był splotem nieszczęśliwych w swym finale zdarzeń. Taki "efekt motyla". :lol: Mimo że niemożliwym jest wskazanie jednoznacznie czyja w tym konkretnym przypadku jest wina, to myślę że jest to świetna lekcja dla wszystkich pływających aby mieć oczy dookoła rozumu i aby nie przepływać zbyt blisko innych użytkowników akwenu. :idea:

PS: A chamstwo należy tępić jak zarazę przebrzydłą!!! :twisted:

Awatar użytkownika
BraCuru
Posty: 5967
Rejestracja: 13 mar 2006, 20:56
Deska: BraCuru Hover, SABfoil
Latawiec: Flysurfer Sonics
Postawił piwka: 185 razy
Dostał piwko: 374 razy
Kontaktowanie:
 
Post09 wrz 2015, 08:23

Piotrekb pisze:Dziękuję Wam wszystkim za poświęcenie czasu na subiektywną ocenę a często i zajęcie stanowiska w powyższym temacie. Myślę że większość z Was, ja, no i sam zainteresowany doszliśmy jednak do wniosku, że ten precedens był splotem nieszczęśliwych w swym finale zdarzeń. Taki "efekt motyla". :lol: Mimo że niemożliwym jest wskazanie jednoznacznie czyja w tym konkretnym przypadku jest wina, to myślę że jest to świetna lekcja dla wszystkich pływających aby mieć oczy dookoła rozumu i aby nie przepływać zbyt blisko innych użytkowników akwenu. :idea:

Bardzo mylna ocena. Samosąd. To nie średniowiecze!
Wina w zdecydowanej większości jest Twoja
Jeśli nie chcesz przyjąć tego do wiadomości to to trudno ale nie pisz fałszywych "podsumowań".
Wprowadzasz innych w poważny błąd.

Awatar użytkownika
boldek
Posty: 2072
Rejestracja: 17 sie 2010, 11:55
Deska: Shinn Ronson, Sling Celeritas
Latawiec: Eleveight RS 8, 10, 12
Lokalizacja: Swarzewo
Postawił piwka: 50 razy
Dostał piwko: 72 razy
 
Post09 wrz 2015, 09:35

BraCuru pisze:Bardzo mylna ocena. Samosąd. To nie średniowiecze! Wina w zdecydowanej większości jest Twoja

- jaka jego, jak to nie on był bezpośrednim uczestnikiem zdarzenia, a jedynie świadkiem?
Piotrekb pisze:Staram się być jak najbardziej obiektywny w mojej diagnozie, bo jak już pisałem to nie ja byłem uczestnikiem zdarzenia.

Coś Bra jakoś nadzwyczaj (jak na Ciebie) nerwowo podchodzisz od samego początku to całego tematu...I przez to - mam wrażenie - nie czytasz nawet dokładnie niektórych ważnych wypowiedzi...


Wróć do „Bezpieczeństwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości