unhooked pisze:BraCuru pisze:To tak jakby na zawietrznej w Rewie 300m od kosy dryfował gościu a całe Trójmiasto kajciarzy zwinęło się i poszło do domciu na kolacje.
W ostatnich latach w sezonie praktycznie kazde plywanie konczy sie wyciaganiem ludzi/sprzetu na zawietrznej w Rewie. I jest to ewidentna wina szkolek. Jakies 10 lat temu wpajali do glowy pojecia offshore/onshore i nigdy nie bylo szkolen offshore. Ale to sie szybko zmienilo i wszyscy bez wyjatku teraz szkola offshore w Rewie. Konczy sie ta historia tym, ze 99% kursantow nie zdaje sobie sprawy o zagrozeniach i z przyzwyczajenia pakuje sie offshore. Szkolenia praktyczne pt. "pomagam koledze odholowac deske", to chyba na jakiejs innej planecie znajdziecie.
Co do calej akcji Gunnara, to moim zdaniem gwiazdy sie tak ulozyly tego dnia, ze zadziala jakas psychogia stada, kiedy kazdy myslal, ze ktos inny sie udzieli pomocy. Ale tak samo jak na kursach pierwszej pomocy tak i w szkolkach powinni wpajac do glowy, zeby nie czekac na innych, tylko byc pierwszym obok poszkodowanego.
W rewie szkółki holują i ściągają poszkodowanych i to cholernie dużo. Nie dziwię się, że w Rewie jest znieczulica na wywianych osobników, bo zwyczajnie jest ich zbyt wiele i każdy traktuje to jako normę. Gdyby do każdego daleko od brzegu podpływać i pytać się, czy jest z nim wszystko ok to nic tylko to by się robiło. Na wywiewkę wchodzą ludzie, którzy tam wchodzić nie powinni i tak to się kończy.
I tu należy sobie powiedzieć jasno - w Rewie 90% wywiań wynika z pływania w zbyt słabym wietrze. Kolejna sprawa - przywiązanie do sprzętu i 'jakoś dowieje i jakoś wrócę' z dodatkowym nie patrzeniem się na wysokość (wiem, wiem w rewie jest ciasno
przy brzegu nie ma dla wszystkich miejsca - ale jest na nawiewce
). Ile to już osób w padającym wietrze walczyło z halsowaniem i trzymaniem wysokości 300-400m od brzegu? Po chwili metrów było 500 a póżniej 1000m. Nikt nie pomyśli by na tych 300m jak się ma problemy z wysokością wrócić piechotą (przy wietrze z zachodu jest często jeszcze płytko), zleashować się i złożyć i wrócić wpław puki jest jeszcze blisko do brzegu lub najzwyczajniej w świecie zaliczyć długiego body draga pod wiatr z deską. Samemu zdarzyło mi się to robić kilkukrotnie (bodydrag) nim oddaliłem się nadmiernie od brzegu, po 5 minutach byłem na płytkim.
To nie tak, że u nas nikt nie reaguje, po prostu powtarzające się czynności i wypadki przechodzą do normy.