Maroko Essaouira [lipiec 2013]

Zakaz umieszczania komercyjnych opisów wypraw.
Pajda
Posty: 73
Rejestracja: 14 lut 2007, 17:15
Deska: Czapla kiteboard
Latawiec: Cabrinha
Lokalizacja: Łeba
Kontaktowanie:
 
Post01 gru 2013, 21:29

Ja tez jestem w Dakhli!!! Gdzie Cię szukać?

uriuk
Posty: 12
Rejestracja: 01 gru 2013, 15:42
Kontaktowanie:
 
Post01 gru 2013, 23:00

Na koncu laguny, kolo posterunku zandarmerii, tzw 25-ty kilometr, czyli po tutejszemu wę sęk. Masz jakis lokalny telefon?

Pajda
Posty: 73
Rejestracja: 14 lut 2007, 17:15
Deska: Czapla kiteboard
Latawiec: Cabrinha
Lokalizacja: Łeba
Kontaktowanie:
 
Post03 gru 2013, 11:58

Tak, +212655911383 pozdrawiam

Awatar użytkownika
Golla
Posty: 73
Rejestracja: 19 mar 2012, 10:03
Deska: su2
Latawiec: Cabrinha Convert
Postawił piwka: 1 raz
 
Post24 mar 2014, 09:32

smk pisze:Nie, nie jestem ekspertem od prawa międzynarodowego i lokalnego danych krajów. Znam natomiast kilka przypadków polskich turystów, którzy wypożyczając auta w Tunezji, Turcji, byli uczestnikami wypadków, w których były obrażenia powyżej 7 dni (dość poważne) z udziałem lokalsów. Turyści siedzieli w pierdlu długie miesiące do sprawy, mimo interwencji naszych służb konsularnych. W obu opisanych przypadkach, lokalsi twierdzili że to wina Polaka, a sytuacja była mocno wątpliwa.


Dobrze, że czytam takie rewelacje już po powrocie. My mieliśmy auto w Maroku i objechaliśmy nim cały kraj dookoła. Dostałam mandat chyba ze 3 czy 4 razy (wszystkie za przekroczenie prędkości) i szokiem była wysokość mandatu. Każdorazowo wychodziło od 400zł, ale zawsze tłumaczyliśmy się, że nie wiedzieliśmy... Ta, znaki jak byki, ale nie spodziewałam się, że na pustyni na autostradzie, którą jadą może 3 auta będzie stać policja i mierzyć. W mieście też mnie złapali i na takiej jakby krajówce haha. Do tego wleciałam autem w mega dziurę - wyleciałam z zakrętu i bach (nagle za zakrętem wielka dziura). Jak po stawku dziura na asfalcie (dookoła pustynia...). Poszły felgi, końcówki drążków - zero problemu, szybko nam naprawili gdzieś w wiosce, nie dopłacaliśmy nic, bo auto ubezpieczone. Jak wracaliśmy to dziura była już oznakowana (pewnie zgłosili ci, co nas wyprzedzili). Nie wiem czy po wypadku byśmy siedzieli w więzieniu, ale wydaje mi się, że nie. W Egipcie też miałam auto a tam to większa maniana niż w Maroku i nawet nie myślałam o takich zdarzeniach.

Uriuk ma rację. Zadziwiające to się wydaje dla Europejczyków, ale wypadków jest mniej i jeździ się o wiele fajniej niż w Polsce, gdzie decyzyjność kierowcy jest ograniczona do tego czy pojechać na czerwonym czy jednak nie (nawet na najmniejszym skrzyżowaniu, gdzie kiedyś problemem nie była samodzielna ocena sytuacji, teraz stoją światła i nawet o 2 w nocy nie pozwalają ci przejechać zupełnie pustej drogi). W Hurghadzie jest parę takich przejazdów, że na pierwszy raz to mrozi krew w żyłach, ale szybko okazuje się, że nie ma problemu. Trzeba się przyzwyczaić. Jeździ się naprawdę rewelacyjnie. Tylko właśnie drogówka w Maroku ostra.


Wróć do „Relacje z wypraw i pływania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości

cron