Siema. Siedzę już tydzień na Sri Lance, więc postanowiłem skrobnąć co nieco o sytuacji. Przyjechałem tu z nastawieniem
na surfa na południu wyspy, ale po przylocie zobaczyłem, że jest niezła prognoza na Kalpitiya, więc postanowiłem wpaść tam w pierwszej kolejności.
Niby jest to gorszy sezon, ale ku memu zdziwieniu wieje prawie codziennie przez kilka godzin. Do pólnocno-zachodniego monsunu dokłada się termika i w rezultacie dostajemy 15-20 supełków trochę bardziej z północy, co zresztą widać na prognozach. Laguna jest całkiem spora, głeboka maks do szyi. Jednocześnie na wodzie jest maksymalnie 30 kajtów (w tym kursanci) i zmiesci się się spokojnie jeszcze 4 razy więcej. Flacik jest w 2 miejscach, każdy na 3-4 zawodników na raz. Ten lepszy widać na tych fotach:
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 932&type=1 lub bezpośrednio na fb stronie srilankakite.
Oprócz tego jest oczywiście pływanie na morzu z mini falkami. Tam miejsca jest pod dostatkiem.
Niestety kiepsko jest tu z kwaterami. Noc w kampach z wyzywieniem to min.45 EUR, są jeszcze jakieś resorty, ale jeszcze droższe. Ja ogarnąłem spanie u lokalesów(dzięki Onzo) za 50 zetów we własnym domku.
Na śniadanie jem papaje, banany i roti. Obiad mam zapewniony u szefowej ośrodka. Na "mieście" raczej bez atrakcji. Rybacy przypłyną z nowymi rybami, ktoś zabije kurczaka itd. Dzień jak co dzień.
Teraz uderzam na południe, ale pewnie jeszce wrócę do Kalpi, to trzasnę jakieś fotki.