Senegal i Gambia na kite?
: 06 sty 2016, 19:20
W grudniu mieliśmy okazję zwiedzać Senegal i Gambię. Mimo że nie był to wyjazd kiteowy, a wyjazd z żoną na zwiedzanie, to nauczony poprzednimi wyjazdami z wieloma zmarnowanymi wietrznymi dniami
podczas których żona miała dosyć mojego narzekania, że "wieje a ja nie mam jak latać", zabrałem sprzęt.
Problem polegał na tym, że NIGDZIE nie można było znaleźć żadnego info na temat spotów i statystyk wiatru w Gambii i w Senegalu. Stąd też mój post, dla tych którzy szukaliby takich informacji w przyszłości. Niby region leży na przeciwko Wysp Zielonego Przylądka, poniżej Dakhli (no jeszcze Mauretania po drodze), więc generalnie powinno wiać.
Nie uśmiechało mi się targać przez Afrykę Zachodnią wielkiego quivera, więc potrzebowałem deskę split aby się spakować w walizkę. Nobile trochę chore ceny ma na splita, na szczęście słyszałem że Karaś robi testy swoich splitów SU2 i na szczęście była opcja wypożyczenia z możliwością ewentualnego odkupienia. Także deska, latawki 9 i 12m, pianka, buty, trapez, pompka itp. zmieściło się do walizki w 20kg. ...ciuchy w podręczny i gotowe
Czy warto tam jechać na kite'a?
W telegraficznym skrócie - nie, na wyjazd z deską są lepsze miejsca
Zjechaliśmy teren od granicy z Mauretanią do południowego krańca Gambii i jest kilka fajnych spotów, ale z wiatrem bywa słabo. Tak naprawdę szanse na latanie są od St Louis na północy Senegalu, do Dakaru. Prognoza pokazuje 18-20kn a faktycznie wiatr jest 12-16kn. Kierunki pokazuje cross shore a jest off shore. Do tego wiatr silniejszy jest ...po zachodzie słońca.
Poniżej Dakaru i w Gambii jest jeszcze gorzej, bo co prawda wiatr jest ale cały dzień wieje off shore i szarpie od 4-16 kn. Po 17:00 odkręca się na on shore, ale wieje po 4-6 węzła
Pytałem się lokalesów z deską surf lub wind (bo kite'a to tam nikt poza Dakarem nie widział) i mówią że wiatr jest ale w okresie lata, ale wtedy to okres mokry (no i rejon malaryczny więc większe zagrożenie w porze deszczowej).
Zatem gdzie jest szansa na latanie jeśli ktoś się uprze tak jak ja?
St Louis
Zdecydowanie najlepiej jest w St Louis. Byliśmy w hotelu Diamarek na półwyspie takim a'la Hel, gdzie po jednej stronie jest ocean (przepiękna szeroka na 200-300m plaża kilkukilomertowej długości z tonami śmieci) a po drugiej namorzyny (czyli teren bagnisty). Akurat wiał offshore więc idealnie na lagunę namorzynową przed hotelem, gdzie cała laguna była głębokości 20cm wody +60cm mułu
). Warunki jak na moje 12m C4 i moje 80kg, były bardzo graniczne (12-16kn), ale dzięki splitowi Karasia opartemu na desce SU2 Yeti, miałem przepiękną poranną sesję.
Wybrzeże na południe od St Louis wygląda podobnie - długie łachy lądu oddzielające brzeg od otwartego oceanu, więc nawet przy offshore można dość bezpiecznie pływać i jest szansa że nie skończymy w Brazylii
(trzeba natomiast uważać na silne prądy). W sumie na upartego były tu dwa dni pływania ale tylko rano i wieczorem.
Dakar
Drugą w miarę dobrą opcją był Dakar i okolice. Byliśmy w hotelu Chez Salim położonym między oceanem i Różowym Jeziorem (Lac Rose). Można popływać na obu tych lokalizacjach, z czego bardzo ciekawą opcją na słaby wiatr jest Różowe Jezioro, w którym to zasolenie jest mniej więcej jak w Morzy Martwym, więc i mega wyporność deski
Tu dałem ciała, bo wiało znowu 12-16kn i odpuściłem wieczorne pływanie, a następnego dnia z zapowiadanych 18-22kn było ...2-4kn.
Dobrą miejscówką jest też Yoff Beach w Dakarze i to jedyne miejsce, gdzie można spotkać kogoś na kajcie.

Południowy Senegal
Tam tym razem nie dotarłem, ale jeśli wierzyć jedynemu filmikowi w sieci jaki znalazłem to całkiem przyjemne pływanko powinno być także na południu Senegalu bliżej Gwinei Bissau - w Cap Skirring. Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej to też latają na 14m2
https://www.youtube.com/watch?v=y48XZyONBgU
Gambia
Kraj jest malutki i jego wybrzeże Atlantyku to jedynie 50km. Niestety W grudniu (i według lokalesów aż do maja) wieje cały dzień wieje od lądu, wiec jest skrajnie szarpany i slaby (4kn w szkwałach do 16kn). Byliśmy przy Kololi Beach i zjechaliśmy większość wybrzeża, gdzie wszędzie było to samo. Jedyna opcja pływania na kite JEŚLI wieje to plaża w stolicy Banjul przy hotelu Laico Atlantico, (obecnie zamknięty do remontu, więc plaża cała dla was) na samym ujściu rzeki Gambia (więc krokodyli tam już nie powinno być
).

Kololi Beach
Bezpieczeństwo
Północny Senegal (może poza granicą z Mauretanią) jest dość bezpieczny. Przy zachowaniu zdrowego rozsądku (nie łażenie samotnie po zmroku po szemranych dzielnicach), to jedynym zagrożeniem mogą być ewentualnie kieszonkowcy w miejscach gdzie zbiera się tłum. Ale raczej chyba każdy ma oczy szeroko otwarte także w metrze w Barcelonie czy Rzymie.
Gambia jest bardzo bezpieczna. Byłem naprawdę zaskoczony. Łaziliśmy nawet po lokalnych baletach po nocy, co lokalesów dość dziwiło, ale szybko się oswoili z nami i my z nimi
Ludzie są w Gambii bardziej otwarci na turystów niż Senegalczycy, jednak jest to później dość irytujące, bo jak setny się pyta jak tam rodzina i co myślimy o tym czy tamtym, to już człowieka krew zalewa.
Senegal i Gambia czy warto (nie licząc kite'a)?
Oczywiście. Kraj mało rozwinięty turystycznie, więc wolno wiele rzeczy, które gdzie indziej nie przejdą (połazić po parku narodowym z lwami, połazić z krokodylami, połazić z nosorożcami), ludzie są przyjaźni i nie ma jeszcze takiej typowej turystycznej cepelii. Przez to Afryka Zachodnia jest bardzo prawdziwa. Poza paliwem i rzeczami importowanymi, jest bardzo tanio. np 1L lokalnej whiskey 12 zł, wynajęcie "frienda" co was cały dzień będzie oprowadzał po okolicy 15-20 zł itp.
Jeśli ktoś ma wątpliwości czy warto się tam wybrać to zapraszam do obejrzenia mojego filmiku poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=6WQJvjUEkag
I parę fotek:













Problem polegał na tym, że NIGDZIE nie można było znaleźć żadnego info na temat spotów i statystyk wiatru w Gambii i w Senegalu. Stąd też mój post, dla tych którzy szukaliby takich informacji w przyszłości. Niby region leży na przeciwko Wysp Zielonego Przylądka, poniżej Dakhli (no jeszcze Mauretania po drodze), więc generalnie powinno wiać.
Nie uśmiechało mi się targać przez Afrykę Zachodnią wielkiego quivera, więc potrzebowałem deskę split aby się spakować w walizkę. Nobile trochę chore ceny ma na splita, na szczęście słyszałem że Karaś robi testy swoich splitów SU2 i na szczęście była opcja wypożyczenia z możliwością ewentualnego odkupienia. Także deska, latawki 9 i 12m, pianka, buty, trapez, pompka itp. zmieściło się do walizki w 20kg. ...ciuchy w podręczny i gotowe

Czy warto tam jechać na kite'a?
W telegraficznym skrócie - nie, na wyjazd z deską są lepsze miejsca

Zjechaliśmy teren od granicy z Mauretanią do południowego krańca Gambii i jest kilka fajnych spotów, ale z wiatrem bywa słabo. Tak naprawdę szanse na latanie są od St Louis na północy Senegalu, do Dakaru. Prognoza pokazuje 18-20kn a faktycznie wiatr jest 12-16kn. Kierunki pokazuje cross shore a jest off shore. Do tego wiatr silniejszy jest ...po zachodzie słońca.
Poniżej Dakaru i w Gambii jest jeszcze gorzej, bo co prawda wiatr jest ale cały dzień wieje off shore i szarpie od 4-16 kn. Po 17:00 odkręca się na on shore, ale wieje po 4-6 węzła

Pytałem się lokalesów z deską surf lub wind (bo kite'a to tam nikt poza Dakarem nie widział) i mówią że wiatr jest ale w okresie lata, ale wtedy to okres mokry (no i rejon malaryczny więc większe zagrożenie w porze deszczowej).
Zatem gdzie jest szansa na latanie jeśli ktoś się uprze tak jak ja?
St Louis
Zdecydowanie najlepiej jest w St Louis. Byliśmy w hotelu Diamarek na półwyspie takim a'la Hel, gdzie po jednej stronie jest ocean (przepiękna szeroka na 200-300m plaża kilkukilomertowej długości z tonami śmieci) a po drugiej namorzyny (czyli teren bagnisty). Akurat wiał offshore więc idealnie na lagunę namorzynową przed hotelem, gdzie cała laguna była głębokości 20cm wody +60cm mułu

Wybrzeże na południe od St Louis wygląda podobnie - długie łachy lądu oddzielające brzeg od otwartego oceanu, więc nawet przy offshore można dość bezpiecznie pływać i jest szansa że nie skończymy w Brazylii

Dakar
Drugą w miarę dobrą opcją był Dakar i okolice. Byliśmy w hotelu Chez Salim położonym między oceanem i Różowym Jeziorem (Lac Rose). Można popływać na obu tych lokalizacjach, z czego bardzo ciekawą opcją na słaby wiatr jest Różowe Jezioro, w którym to zasolenie jest mniej więcej jak w Morzy Martwym, więc i mega wyporność deski

Dobrą miejscówką jest też Yoff Beach w Dakarze i to jedyne miejsce, gdzie można spotkać kogoś na kajcie.

Południowy Senegal
Tam tym razem nie dotarłem, ale jeśli wierzyć jedynemu filmikowi w sieci jaki znalazłem to całkiem przyjemne pływanko powinno być także na południu Senegalu bliżej Gwinei Bissau - w Cap Skirring. Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej to też latają na 14m2

https://www.youtube.com/watch?v=y48XZyONBgU
Gambia
Kraj jest malutki i jego wybrzeże Atlantyku to jedynie 50km. Niestety W grudniu (i według lokalesów aż do maja) wieje cały dzień wieje od lądu, wiec jest skrajnie szarpany i slaby (4kn w szkwałach do 16kn). Byliśmy przy Kololi Beach i zjechaliśmy większość wybrzeża, gdzie wszędzie było to samo. Jedyna opcja pływania na kite JEŚLI wieje to plaża w stolicy Banjul przy hotelu Laico Atlantico, (obecnie zamknięty do remontu, więc plaża cała dla was) na samym ujściu rzeki Gambia (więc krokodyli tam już nie powinno być


Kololi Beach
Bezpieczeństwo
Północny Senegal (może poza granicą z Mauretanią) jest dość bezpieczny. Przy zachowaniu zdrowego rozsądku (nie łażenie samotnie po zmroku po szemranych dzielnicach), to jedynym zagrożeniem mogą być ewentualnie kieszonkowcy w miejscach gdzie zbiera się tłum. Ale raczej chyba każdy ma oczy szeroko otwarte także w metrze w Barcelonie czy Rzymie.
Gambia jest bardzo bezpieczna. Byłem naprawdę zaskoczony. Łaziliśmy nawet po lokalnych baletach po nocy, co lokalesów dość dziwiło, ale szybko się oswoili z nami i my z nimi

Senegal i Gambia czy warto (nie licząc kite'a)?
Oczywiście. Kraj mało rozwinięty turystycznie, więc wolno wiele rzeczy, które gdzie indziej nie przejdą (połazić po parku narodowym z lwami, połazić z krokodylami, połazić z nosorożcami), ludzie są przyjaźni i nie ma jeszcze takiej typowej turystycznej cepelii. Przez to Afryka Zachodnia jest bardzo prawdziwa. Poza paliwem i rzeczami importowanymi, jest bardzo tanio. np 1L lokalnej whiskey 12 zł, wynajęcie "frienda" co was cały dzień będzie oprowadzał po okolicy 15-20 zł itp.
Jeśli ktoś ma wątpliwości czy warto się tam wybrać to zapraszam do obejrzenia mojego filmiku poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=6WQJvjUEkag
I parę fotek:











