Kite u piratów :-)
: 04 maja 2018, 22:28
W Somalii są super warunki wiatrowe przez cały rok. W niskim sezonie, (jak teraz) codziennie 10-15Knt. Od września do marca- codziennie 15-30knt.
Niestety inne (nie atmosferyczne) warunki mogą być "trudne"
Jestem bardzo początkującym kiterem. Pierwsze kroki, a raczej pluski, to kwiecień zeszłego roku w Dubaju. Tam z kolei wiatru jak na lekarstwo, ale za to spokój i bezpieczeństwo.
Po tym jak w Dubaju zacząłem jako tako samodzielnie się słizgać, znalazłem się w Somalii. Tam euforia wiatru - po pachy.
Dzień 1 - wiatr 18-20. Kite Obsession 12. Rezultat : spotkanie z nabrzeżnymi skałami i - połamana cała lewa strona: palce , bark, biodro, kolano i stopa
)
Niestety tam gdzie jest jako tako bezpiecznie (wokół bazy UN) wybrzeże jest tylko skaliste. Dalej gdzie są piękne plaże bardzo trudno o kontrolę sytuacji, bo nie wszyscy muszą być "przyjaźnie nastawieni"
. Więc paru kolegów z bronią może nie wystarczyć.
Dzień 2i 3- Po rekonwalescencji (i dodatkowych treningach w Dubaju) kolejna próba na tym samym skalistym spocie. Tym razem przesunąłem się nieco tam gdzie skały nieco mniejsze
No i było fajnie do czasu jak zorientowałem się, że mój latawiec znalazł się na ścieżce podejścia do pasa startowego wewnątrz bazy 
Na szczęście pilot zawczasu mnie zauważył i zdołał górą ominąć, ale gacie pełne!
Dni 5-.... postawiłem jednak na plażę i było super. Jednak tylko przez parę dni. Potem jak sie okazało czwartek i piątek w islamie to weekend. Skutkiem tego TŁUM. Moj kite wzbudził taką sensację, że nie bardzo jak miałem wyjść z wody. Po 25 latach wojny, niewiele jest tam atrakcji poza football'em na plaży. Tak, więc jak tylko pompuję kita zbierają wszyscy z okolicy. Co ciekawe, gdy latawiec startuje, zraz wokół niego zbierają się orły. Najwyraźniej uważają, że wleciał na ich terytorium!
Konkluzja jest taka, że ciągle starannie wybieramy miejscówkę i porę, ale kitujemy dalej
Niestety inne (nie atmosferyczne) warunki mogą być "trudne"

Jestem bardzo początkującym kiterem. Pierwsze kroki, a raczej pluski, to kwiecień zeszłego roku w Dubaju. Tam z kolei wiatru jak na lekarstwo, ale za to spokój i bezpieczeństwo.
Po tym jak w Dubaju zacząłem jako tako samodzielnie się słizgać, znalazłem się w Somalii. Tam euforia wiatru - po pachy.
Dzień 1 - wiatr 18-20. Kite Obsession 12. Rezultat : spotkanie z nabrzeżnymi skałami i - połamana cała lewa strona: palce , bark, biodro, kolano i stopa

Niestety tam gdzie jest jako tako bezpiecznie (wokół bazy UN) wybrzeże jest tylko skaliste. Dalej gdzie są piękne plaże bardzo trudno o kontrolę sytuacji, bo nie wszyscy muszą być "przyjaźnie nastawieni"

Dzień 2i 3- Po rekonwalescencji (i dodatkowych treningach w Dubaju) kolejna próba na tym samym skalistym spocie. Tym razem przesunąłem się nieco tam gdzie skały nieco mniejsze


Na szczęście pilot zawczasu mnie zauważył i zdołał górą ominąć, ale gacie pełne!
Dni 5-.... postawiłem jednak na plażę i było super. Jednak tylko przez parę dni. Potem jak sie okazało czwartek i piątek w islamie to weekend. Skutkiem tego TŁUM. Moj kite wzbudził taką sensację, że nie bardzo jak miałem wyjść z wody. Po 25 latach wojny, niewiele jest tam atrakcji poza football'em na plaży. Tak, więc jak tylko pompuję kita zbierają wszyscy z okolicy. Co ciekawe, gdy latawiec startuje, zraz wokół niego zbierają się orły. Najwyraźniej uważają, że wleciał na ich terytorium!
Konkluzja jest taka, że ciągle starannie wybieramy miejscówkę i porę, ale kitujemy dalej
