UUUfffff - nareszcie się zalogowałem (nigdy nie lubiłem ETO)
Bardzo się cieszę, że przybywa nam kajterów po foilu. W końcu będzie z kim popływać. (Jeśli BraCuru w całości dotrwa do końca pobytu)
Zostałem już dokładnie rozszyfrowany więc chyba nie muszę się przedstawiać. Zresztą, z wieloma forumowiczami widzieliśmy się w Rewie.
Zainteresowanych wystruganiem mogę zachęcić cytatem "Polski lotnik to nawet na drzwiach od stodoły poleci" Tak samo dotyczy to kitefoilera.
Oczywiście, do race'u trzeba węgla i hydrodynamiki, ale dla posmakowania jazdy na "prywatnym lustrze" wystarczą dwa dębowe płaty z grubsza przypominające
profile lotnicze, długi maszt i jazda będzie może nie 20knot, ale 12 i 15 poleci, dużo lepiej na wiatr niż TT. Zachowajcie tylko symetrię względem osi wzdłużnej.
Najważniejszy do regulacji jest tzw. kąt zaklinowania (decalage). O tą wartość jest mniejszy kąt natarcia tylnego płata.
Gdzieś w okolicach 3-6 stopni zwykle mam największą stateczność. Większy kąt = większa żwawość, mniejszy = mułowatość. To ustawienie trzeba "dopieścić"!!!
[quote="BraCuru"]
Największą trudnością dla mnie było przejść na deskę race. Ależ to różnica. O TT nie wspominam
Za każdym razem jak wchodzę na foilera, przez 2-3 halsy dostrajam się z częstotliwością reakcji do akwenu, zafalowania, ustawień oraz wielkości śniadania.
Komfort, swoboda i dużo mniejsze zapotrzebowanie na kondycję powodują, że rzadko przesiadam się na TT. Chyba że atomowo duje i jakieś mega air można zaliczyć.
ALe pływam teraz dwa razy częściej niż 2 lata temu, bo starczy, by kite trzymał się w górze, a już jest jazda.
Pozdrawiam wszystkich, również postarzających mnie ziomali, którzy za rzadko bywają na Siemianach.