Wiem, że troszeczkę opinii się już przewinęło na temat latawca, jednak nie widzę tutaj żadnej recenzji kogoś kto jest na średnio-zaawansowanym poziomie bez hp-ków, także stwierdziłem że skrobnę coś ze swoich doświadczeń.
Na Razorze zaliczyłem już parę dobrych godzin, moim poprzednim latawcem był Slingshot Fuel więc opiszę różnicę w stosunku do niego, pomimo tego że obydwa są C-shape'ami to różnią się od siebie kompletnie. Na Razorze pływam na tym barze dla "lamusów" czyli 2012, uważam że nie potrzebuję jeszcze takiego kopnięcia z krawędzi, że mi lacze spadną. Fuel'a miałem 2010 na barze 2012.
Po pierwsze kopnięcie: jak dla mnie moc na Fuelu była oddawana bardziej liniowo cały czas równo ciągnął do przodu (w obu ustawieniach) i wiedziałem dokładnie gdzie się znajduje, przekładało się to jednak na słabsze kopnięcie i większe ciśnienie na barze, Razor jest wyraźnie lżejszy na barze w obu ustawieniach za to bardziej narwany i często jeszcze nie kontroluję do końca co się dzieje, jednak na pewno pływa się na nim przyjemniej ze względu na oszczędność rąk podczas sesji, kopnięcie na nim jest bardzo mocne jednak od razu po kopnięciu latawiec robi się lżejszy na barze jakby tracił moc, po raz pierwszy byłem zaskoczony czymś takim, jednak po kilku razach instynktownie się do tego przyzwyczaja i jest naprawdę dobrze
Ostrzenie: Razor ostrzy dużo gorzej i czuć to od razu, jest to kwestia przyzwyczajenia jednak halsowanie na nim nie jest jakieś super łatwe, Fuel też nie jest ostrzącą maszyną jednak idzie mu to lepiej.
Skoki w haku: Tu absolutnie zgadzam się z przedmówcami Razor pozwala na kolosalne loty i dość przyjemne hangtime'y dodatkowo lądowania na nim są tak łatwe jak na hybrydach, kto nie wierzy nich spróbuje pierwsze moje skoki były ogromnym zaskoczeniem i zaowocowały bananem na twarzy jak mało kiedy, Fuel skacze dużo dużo gorzej i nie tak fajnie jak Razor dodatkowo loty są dość krótkie a lądowania twarde, także tu daje ogromny plus Airushowi.
Wstawanie z wody: No niestety ale Razor pomimo wszystkich swoich plusów wstaje z wody koszmarnie po prostu koszmarnie, to co robi ten latawiec podczas tej czynności przekracza ludzkie pojęcie, także dla ludzi którzy nie mają tego mega obcykane i poprzedzone latami praktyki nie polecam wypływać na głęboką sobie potrenować bo mogą wrócić bez latawca
Fuel w tej materii sprawdza się dużo lepiej i stawiałem go w marginalnych warunkach dużo łatwiej niż Razora w mocniejszych (pewnie to kwestia wpływania), jednak ostatnio się przekonałem dlaczego piąta linka jest słaba :/ no ale co zrobić...
Bar: No i tu uwaga bo może wywołać się jakaś spina że nie wiadomo co, ale bar Airusha jest po prostu lepszy! Można odkręcić w nim linki za pomocą krętlika , taśmy depowera chodzą gładziutko, stoper jest super, wydłużanie baru działa, póki co jednak wątpie żebym się tym bawił bo pływam na krótkim barze... Owijka na barze pomimo wypustek nie przeżera mi rączek do mięska tak jak to ktoś kiedyś określił wdzięcznie "sportowy" drążek Slingshota
, świetnym pomysłem są linki podzielone na części i propsuje dość mocno pomysł linki depowera w gumowej otulinie
naprawdę widać że pomyśleli
, jedyny plus Slingshota to prosta jak budowa cepa konstrukcja dosłownie wszystkiego, wymiana pętli w Smart barze zajeła mi prawie 1,5h żeby wszystko rozkręcić skręcić pozamieniać i wgl w Slingu to kwestia powiedzmy minuty ewentualnie 2 i jak się ma to obadane to można to rozłożyć na części pierwsze nawet po grubym melanżu...
Zakres: Na Razorze lepszy, dużo lepszy na 11 w 30knts bez dotykania depowera fakt, że jak spadłem z deski to ciężko było po nią wrócić ale na Fuelu nie miałbym jaj żeby coś takiego zrobić niestety ale 4 linkowiec pomimo tego że był mocno nabity to przy szkwalistym wietrze lubił sobie pomeduzować, dolny też na + dla Razora nie jakoś dużo bardziej jednak na plus
Jakości wykonania nie podsumuję ponieważ Razora mam nowego a Fuela miałem trochę (bardzo) dojechanego jednak na moje oko to Airush jest lepiej wykonany, wzmocniony ale to kwestia różnicy lat bo ja miałem Fuela 2010 a Razora 2013, także ten... trochę się pozmieniało w produkcji.
Postaram się to jakoś podsumować, także jeśli ktoś chciałby swojego pierwszego C który nie zniechęci go do wypinania się mocnym kopnięciem i radykalnością to poleciłbym mu Fuela bo pomimo tego, że ma kilka wad to jest mniejszym radykałem którego mniej się bałem, Razor pozwala otworzyć horyzonty na nowe rzeczy, po pierwszej sesji mało kto nie schodzi z bananem na twarzy
jednak żeby pobawić się tym latawcem trzeba się trochę opływać bo powiedzmy przejść z Crossbow na Razora to jak rewolucja neolityczna... wątpliwe że komuś się spodoba to pierdzielnięcie i dzikość bez wcześniejszego opływania na czymś lajtowym może na 2,3 sesje ale nie wiem czy na stałe bo pomimo tych skoków w zenicie i ogólnej (przepraszam za wyrażenie szanowną brać) zajebistości, to łatwo się lubi przewinąć i powyrywać nas z kapci