Kenia, Diani Beach

Miejscówki Kitesurfingowe
Awatar użytkownika
bolo272
Posty: 94
Rejestracja: 26 sty 2009, 10:17
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post15 lip 2017, 15:22

Intro
Diani Beach to ciągnąca się na 25 kilometrów, osłonięta rafą plaża na południe od Mombasy. Z racji bliskości równika jest tam gorąco przez cały rok (zarówno powietrze jak i woda) a wieje przez około 9 miesięcy w roku (martwy wiatrowo sezon jest od października do grudnia). Byłem na Diani dwa tygodnie w czerwcu i osobiście był to jeden z moich najlepszych kajtowych wyjazdów. Do tego wyjazd z TUI był mega tani (4200 PLN za dwa tygodnie all inclusive z dobrym alkoholem i koktajlami), byłem z dziewczyną którą uczyłem kajtować. Myślę, że miejsce będzie dobre też dla rodzin, w których tylko jedna osoba pływa i szuka spotu gdzie wszystko będzie na miejscu.

Wiatr
Informacje o warunkach wiatrowych są od Jamiego, który od 2013 prowadzi tam szkołę Quest Kiteboarding.

STYCZEŃ - MARZEC - sezon kaskazi, wiatr z północy o sile średnio 18-22 węzły. Jest to kenijskie lato więc temperatury są bardzo wysokie, zarówno woda jak i powietrze mają powyżej 30 C, do tego dochodzi wysoka wilgotność. Czysto niebo, spokojne morze.

MARZEC - WRZESIEŃ - wiatr z południa o sile od 12 do 25 węzłów, zdarzają się też dni 30+. Od maja do lipca pojawiają się fale do wave'a, w tym samym okresie występują też deszcze. Są to max 30 min. prysznice najczęściej w nocy lub rano. Temperatura 25+ (zarówno wody jak i powietrza) ale zdarzają się też chłodniejsze dni, ok 20 C - murzyni chodzą w kurtkach i chuchają w ręce.

PAŹDZIERNIK - GRUDZIEŃ - bez wiatru.

Podczas dwutygodniowego pobytu pływałem przez 12 dni (głównie na Wainman Boss czyli 12 m, przy 90 kg, ale zdarzały się też momenty na 9 m). Wiatr zaczynał zazwyczaj wiać koło godz. 10-11 i wiał do zmierzchu (18-19).

Spot

Plaża - Diani beach to piaszczysta plaża z piaskiem jak u nas na helu, czyli dla mnie to najlepsza rekomendacja. Przy odpływie może mieć nawet 100 m szerokośći, przy przypływie nawet mniej niż 1 m. Chodzi opinia, że wszystko co zostanie zostawione na plaży bez nadzoru od razu ginie, ale mi nigdy się nic takiego nie przytrafiło, chociaż sprzętu nie zostawiałem samego dłużej niż było to potrzebne.

Woda - bardzo ciepła, pływałem bez pianki i momentami było mi gorąco. Przy odpływie spot jest bardzo płaski. Przy przypływie robi się dość spory czop i wchodzą fale 1-2 m. Dno podczas przypływu i przy brzegu jest piaszczyste. Dalej są kamienie i martwa rafa. Jest też sporo jeżowców, więc nauka przy bardzo niskim stanie wody raczej odpada. Pływy są dwa razy dziennie.

Atrakcje - rafa, na której można pływać wave, fale jednak nie są super wysokie (1-3 m na oko), sandbary i wysepki z magrowcami (trzeba do nich dojechać).

Hotel i szkoła kite
Byłem w hotelu Diani Sea Lodge, po obejrzeniu innych hoteli w okolicy ten jest wg mnie najlepszy do kajta. Po pierwsze jest bardzo rozległy i ma dogodne zejście na plażę. Inne są ogrodzone murami albo mają strome betonowe zejścia (jak siostrzany Diani Sea Resort, ważne żeby ich nie pomylić), do tego w hotelu działa szkoła Quest Kiteboarding, która oferuje przechowalnie i serwis. Za 7 euro dziennie przechowają sprzęt, przygotują latawiec, wystartują, potem umyją i złożą. Ja trzymałem swój w pokoju (bungalowie), do którego miałem tak ze 100 metrów i nie płaciłem. Rozłożony sprzęt często zostawiałem bez nadzoru na trawie na terenie hotelu i przy leżakach i nigdy nic nie zginęło.

Kilka nie kajtowych informacji o hotelu. Ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne. Nie jest to luksusowy hotel ale jest zadbany i pracownicy się starają. Jest bardzo rozłożysty, pokoje w szeregach po kilka są otoczone ogrodem, po drzewach skaczą małpy, po ziemi popierdalają jeże, czasem z wizytą wpadną pawiany ale te skurwiele to są przerażające. Po terenie chodzi ochrona z pałkami i procami i strzela do małp bo potrafią zwędzić jedzenie z talerza. Z racji tego, że hotel jest tak naprawdę ogromnym ogrodem to łatwo natknąć się też na chrząszcze, stonogi i inne robactwo więc może nie być dla każdego. Do pokojów raczej się nie dostają.

Jedzenie jest smaczne ale mało zróżnicowane. Śniadania typowo europejskie: jajka, sery, wędliny, kiełbaski, pieczywo. Na kolację zawsze jest jakaś smażona ryba, mięcho, ziemniaki itp. Czasem są jakieś lokalne potrawy, ale nic czego nasze delikatne polskie żołądki by nie przyjęły.

Na mega plus zasługują napoje i alkohol. Piwo i drinki leją do normalnych szklanek a nie białych plastikowych kubeczków i w takich ilościach, że nie trzeba wracać do baru co 5 minut. Z nalewaka lali Sierrę, a czasem Tuskera. Mocniejsze alkohole wszystkie marki Safari. Jedno i drugie naprawdę dobre. No i największa zaleta to koktajle. Zarówno bezalkoholowe jak i te z procentami były zajebsite. Nigdy wcześniej się nie spotkałem żeby w all-inclusive dawali coś więcej niż cola z wódką. Tam codziennie piłem po kilkanaście caprinhi (odmiana mojito) rumu z sokiem mango (i to ze świeżym!) czy innych bajerów.

Jeśli chodzi o atrakcje w hotelu to tutaj szału nie ma. Jest basen i zwykłe rozrywki "na wczasach": siatkówka, piłka wodna, aerobik, rzutki, billard, wieczorne animacje. Może być nudno, warto zabrać zapas filmów i planszówek na wieczory które są tam długie (zachód słońca ok. godz. 19)

Ogólnie hotel dawał poczucie lokalnej atmosfery, o ile można ją w ogóle poczuć mieszkając w hotelu. Wisienką na torcie był Proffesor Coconut, czyli ogrodnik, który wdrapywał się afrykańskim sposobem (lina na stopy) na palmy, strącał kokosy i przynosił je, ze słomką i przystrojone kwiatkiem, do leżaków smażącym się białasom.

Minusem był bar plażowy, w którym na jedzenie trzeba było czekać 40 minut. Później zamawialiśmy z wyprzedzeniem.

Atrakcje w okolicy
Największym minusem jest mała ilość atrakcji poza hotelem. Wyjść "połazić" prawie w ogóle nie ma sensu. Nie ma nic do zobaczenia i zrobienia, a do kupienia wszędzie są te same figurki, wisiorki i szmatki. Jeśli chodzi o wycieczki fakultatywne to zdecydowanie największym zainteresowaniem cieszą się safari (2-3 dniowe za 300-400 USD). My akurat nie byliśmy ale podobno jest super. Wycieczek do Mombasy i Wasini (to najpopularniejsze wycieczki z hotelu) nie polecam. Syf, bieda i naciąganie na hajs.

Obok hotelu Diani Sea Lodge jest lotnisko spadochronowe, więc jeśli ktoś skacze to będzie dla niego to idealne miejsce (ląduje się na plaży).

Wycieczka, przelot, sprzęt, komary, słońce, ceny
Wycieczkę z ubezpieczeniem obejmującym wypadki na kite (nazywa się bezsensownie "standard" w odróżnieniu od "podstawowego" które nie obejmuje wypadków) za 4200 PLN na 2 tygodnie. Do tego doszła cena wizy 50 USD na miejscu i 250 PLN za przewóż quivera z deską, 2 kajtami, 2 trapezami (25 kg) w dwie strony. Za dodatkowy sprzęt warto zapłacić od razu w Warszawie w dwie strony bo na miejscu to nigdy nie wiadomo czy ogarną samą ideę i czy nie będą chcieli w łapę.

Przelot do Mombasy to horror. Lecieliśmy Boeingiem 737 linii Enter Air upakowanym po kurek. Miejsca na nogi tyle co nic. W cenie jest tylko broszura i cennik. Wszystko dodatkowo płatne, ceny tak 2-3 razy wyższe niż normalnie. Jako, że ten samolot nie ma wystarczającego zasięgu żeby na raz dolecieć do Mombasy to mieliśmy międzylądowanie w Hurgadzie. Tam godzinny postój na płycie lotniska na tankowanie. Oczywiście nie można wyjść. Lot trwa 10-11h. W Mombasie uderza temperatura i wysoka wilogć. Po 5 minutach wszyscy są mokrzy od potu. Transfer do hotelu autobusem to ok 3h po dziurawych drogach. Już w hotelu i nad morzem jest przyjemnie.

Do Kenii zalecane są szczepienia na malarię i/lub branie Malarone albo Lariamu. My się nie szczepiliśmy ani nie łykaliśmy pigułek. Komary gryzą wieczorami, przydała się Muga i elektryczny odstraszacz do gniazdka w pokoju. Tam mają inne kontakty więc warto wziąć przedłużacz a jedną przejściówkę wziąć z recepcji za kaucją.

Słońce pali na równiku mocniej. Dla białasów po 11 miesiącach w biurze zalecam filtry od 30 w górę, dwa razy dziennie.

Poza hotelem trzeba targować się o wszystko i zbijać cenę minimum o połowę.

Kenia
Jeśli chodzi o samą Kenię to jest to kraj bardzo biedny i strasznie brudny (jest jeszcze gorzej niż w Egipcie). Łapówkarstwo jest normalnym zwyczajem załatwiania spraw. Drogi są zrujnowane (dojazd z lotniska to 3h w tym podróż promem), kultura jazdy jak w Egipcie (free-for-all). Mimo to Kenijczycy są raczej przyjaźni, mówią też po angielsku co jest plusem.

Druga strona medalu
Chociaż ja miałem w większośći pozytywne doświadczenia to znajoma ma dużo gorsze wspomnienia. Mieszkała w okolicach Diani Beach w guest house w "mieście". Z jej opowieści wynika, że jest tam bardzo niebezepiczenie (wjazdy z maczetami do hosteli) lokalni są bardzo agresywni, nie można wyjść po zmroku. Jej też nie podobały się warunki kitesurfingowe na Diani, jak pisze: "wg mnie mega słabo, czop, tylko przy dobrym pływie w miesiącu jest troche płasko na sandbarze". Widocznie mamy różne standardy :)

Foty:
https://photos.app.goo.gl/MpsLitjHvSV1cvw22

Osobiście polecam. Pozdro

Awatar użytkownika
Tomek.ka
Posty: 9
Rejestracja: 25 lut 2017, 22:47
Deska: Su2
Latawiec: swbld 12, contra 17, radar 9
 
Post17 lip 2017, 08:59

W jakim okresie byles? Ja bylem na sylwestra i kazdego dnia wialo na 12m od ok 12-13 do 18ej. Wrazenia z lotu enter air identyczne :)) acz my lecielismy z postojem na Cyprze.

Awatar użytkownika
bolo272
Posty: 94
Rejestracja: 26 sty 2009, 10:17
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 1 raz
Kontaktowanie:
 
Post16 paź 2017, 13:18

Byłem w maju


Wróć do „Spoty”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości