Strona 1 z 2

Wyprawa do Col du Lautaret

: 28 gru 2004, 23:52
autor: kamilKITE
Witam,

Wymyśliłem sobie, ze fajnie byłoby wpaść do Col du Lautaret.
Kultowa miejscówka jeśli chodzi o snowkite. Wiekszosc filmow i zdjęć snowkitowych realizowana jest właśnie tam. Czyli tu:

http://www.ozonesnowkitemasters.com/where.asp

Termin: 8-15 stycznia

W tym czasie rozgrywac się bedzie pierwsza część tegorocznego Corona Winter Tour!!! Profi rajderzy zapewnieni.

pzdr

trzeba przemyslec

: 29 gru 2004, 15:10
autor: Mimi
Wyniku narastajacej desperacji sniegowej chyba musze przemyslec ta opcjie. 8)
Do Les2ales i LaGrave nie daleko wiec jak by byly problemy z wiatrem to i tak bedzie co robic.
Kto sie jeszcze pisze?

: 18 sty 2005, 09:55
autor: kamilKITE
Relacja z Col du Lautaret sie pisze.
Na dobry pocatek kilka zdjec:

tomek M.
Obrazek
kamilKITE
Obrazek
Obrazek
marrio
Obrazek
Obrazek

: 18 sty 2005, 12:01
autor: Neykon
Kamilos dawaj dawaj fotki, film, opis, wszystko co masz z wyjazdu :!:

ps. zajebiste te kamienie na ostatnim zdjeciu :evil:

: 18 sty 2005, 12:54
autor: kamilKITE
Col Du Lautaret (8-15 stycznia 2005)

Podróż

Pobudka 3:15 rano, o 4:00 pod domem Marria, o 4:20 pod domem Tomka. Pakujemy trzy komplety snowkajtowego sprzetu do Matiza. Ciężko, ale daje radę (czego to koreańczycy nie wymyślą!!!). O 9:00 dojeżdżamy do Krakowa gdzie spotykamy się z Konradem i Markiem i przepakowywujemy się do mercedesa. Trochę ciasno ale daje radę (niemcy też nieźle pokombinowali).

Po 24 godzinach docieramy do La Grave – ślicznej miejscowości położonej w zasięgu narciarskiego kurortu Les Deux Alpes. Szybko znajdujemy kwaterę, wrzucamy bety i lecimy na spot. 10 km. krętą drogą i patrzymy na miejsce obdarzone kultem (przynajmniej przeze mnie) – Col du Lautaret – absolutnie piękne, absolutnie hardkorowe, snowkitowy raj. Z początku wydaje nam się trzy razy mniejszy w stosunku do tego co znaliśmy z filmów, jednak z biegiem dni odkrywamy coraz to nowe miejsca gdzie można postawić latawiec i pochulać. Wyprawy z deską i latawcem w góry w poszukiwaniu nowych miejsc i wiatru, który wieje z różnych dziwnych kierunków (ale nie kręci!!!) stały się moją codziennością. Zapomnijcie o płaskim – jesteście w górach!!!

Po 30 h jazdy samochodem, właściwie bez snu, kilka ruchów latawcem powoduje kolosalne zmęczenie. Wracamy na kwaterę i padamy jak muchy.

Pobyt

Bagietki, rogaliki, sery + żarcie przywiezione z Polski = śniadanie. Jasno się robi późno bo ok. 8:30. Dookoła wysokie, skaliste szczyty Alp, słońce i przejrzyste niebo nie opuszczały nas aż do końca wyjazdu. Na spocie rozgrzewka już trwa na dobre, zamiast łapać za kajty, łapiemy za kamery i łapiemy te wszystkie cuda, które goście wyczyniają. Zasada jeżdżenia w Col du Lautaret jest prosta, podjeżdżasz pod górę, rozpędzasz się i skaaaaaaczesz. Łatwo brzmi, niełatwo wykonać. Okazuje się, że snowkiting to jednak mocno odrębna dyscyplina od kitesurfingu, zwłaszcza na tak trudnym spocie jak Col du Lautaret. Zresztą nie tylko nam ten spot przytarł nosa - spośród znanych snowkitowych mistrzów pojawia się „wodny” prorider F-ona Etienne Lhote. Nie powiem żeby mu jakoś rewelacyjnie szło, nie startował w zawodach.

Ucinamy sobie krótką pogawędkę z Guillaume Chastagnol – mistrzem snowkitingu w klasie snowboard, opowiada nam o górach, o wietrze, o kiteloopach, których używa do lądowania i o swoim nietypowym trapezie, na który dodatkowo ma założoną uprzęż wspinaczkową. Nie ma się co dziwić – jego najdłuższy lot to minuta czterdzieści sekund, nie można ufać jednemu hakowi wykonanemu przez „małego wietnamczyka” - jak mówi. Podczas gdy inni opijali się kolejną darmową Coroną, Chasta wziął sprzęt i poszedł w góry.

Semnoz (www.semnozkitesurfing.com) - organizator tych zawodów – wieczorem zaprosił wszystkich na małe piwo i poczęstunek do knajpy znajdującej się blisko spotu. Poznaliśmy wiele wspaniałych osób, wszyscy byli w szoku, że chciało się nam jechać taki kawał żeby polatać, Tomek załatwił akredytacje dla całej naszej piątki dzięki czemu mieliśmy zapewnione picie i poczęstunek na spocie. Szkoda tylko że ta Corona to takie kiepskie piwo...

Reszta dni upłynęła nam w podobny sposób. Trochę kręcenia, trochę latania, wieczory spędzaliśmy albo na Semnozowych spotkaniach albo w miłej kwaterze. Do ciekawszych wydarzeń na pewno można zaliczyć wizytę w ciepłych źródłach w Serre Chevaliere. Na dworzu minus cztery stopnie a my taplamy się pod gołym niebiem w ciepłym basenie – miodzio. Przez chwilę pojawiła się tam kamera więc jak było zobaczycie pewnie na filmie Snowkite #3.

Pewnego dnia nie wiało zupełnie więc kupiliśmy jednodniowy skipass i ruszyliśmy na najostrzejszą trasę Les Deux Alpes – czyli La Grave. Wsiedliśmy do wyciągu w La Grave, mając nadzieję, że przez góry będziemy się mogli dostać do do rozległych tras Les Deux Alpes. Niestety, zbyt mała pokrywa śnieżna (bagatela o 6 m śniegu za mało) spowodowała, że dwa ostatnie orczyki nie działały i pozostała nam do walki tylko trasa do La Grave . Pomimo, że do dyspozycji mieliśmy tylko jeden wyciąg a nie cały dobrobyt Les Deux Alpes - cena skipassu się nie zmieniła i wyniosła 28 euro. Ładnie przycinają nie ma co.

Kolejnego dnia wiało z północy i w Lautaret nie było wiatru. Organizatorzy pokazali nam wtedy inny spot – w Serre Chevaliere 1500, tuż przy ciepłych źródłach.
Niesamowite jest w tych górach to że nigdy nie wiesz skąd wieje wiatr i czy w ogóle wieje dopóki nie dojedziesz na spot. Można jechać godzinę w przeświadczeniu, że nic nie wieje, gdy dojeżdżasz na miejsce okazuje się, że jest inaczej. Tak było też tego dnia – zaledwie 10 km od Lautaret wiało aż miło. Spory płaski teren, jeżeli pamiętacie z filmów jak riderzy przeskakują przez drogę to kręcone to było właśnie tutaj. Na spot dotarliśmy niestety już przed zachodem słońca i pokrywa śnieżna stopniowo zamarzała. Wiatr kończy się tutaj prawie równocześnie ze słońcem zachodzącym za góry.

Sprzęt

Walczyliśmy na różnym sprzęcie, zawodnicy również. Dmuchane dobrze sobie radzą o ile są wyposażone w jakiś system do restartu. Lataliśmy na Ozonach a ja wykonałem kilka prób na Huskym 10m, który niestety zupełnie mi nie leżał. Ostatniego dnia dostaliśmy do testów Ozony Frenzy 2005 12m. Wszyscy byli pod dużym wrażeniem, niesamowicie szybkie, świetny system gaszenia, zaskakująca winda i noszenie. Udało mi się również porównać jazdę na snowboardzie i na nartach. Narty są o tyle lepsze że łatwiej się na nich rozpędzić co się wiąże z wyższymi skokami. Sam nie byłem zwolennikiem połączenia narty+kajt ale powoli zaczynam się przekonywać.

Budżet

Jeśli chodzi o budżet to mam nadzieję, że nasz księgowy Tomek wypowie się w tym temacie. Powiem tylko, że udało nam się zamknąć w kwocie 1100 na osobę ze wszystkim co uważam za mega wypas.

Pozdrawiam

P.S. Duża część zdjęć jest narażona na zatracenie gdyż padł dysk twardy, na który systematycznie fotki były zgrywane. Trzymajcie kciuki, może się uda. A jeśli nie to myślę, że Marrio nas poratuje.

: 18 sty 2005, 15:37
autor: onzo
Super :!: To ile byliście :?: Tydzień :?: 1100 to niezły wynik, może warto pojechać... :think: Musiałbym tylko zdobyć od Was jakieś mapki i te sprawy bo podejrzewam, że teraz jest tam dużo mniej ludzi, którzy wiedzą gdzie jechać żeby wiało...

: 18 sty 2005, 21:44
autor: Dr Eutanator
auuuuu!!! ale pięknie !!!!

a to kilka innych fotek z ich pobytu - mam nadzieje że sie nie narażam...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 18 sty 2005, 21:44
autor: Dr Eutanator
auuuuu!!! ale pięknie !!!!

a to kilka innych fotek z ich pobytu - mam nadzieje że sie nie narażam...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 18 sty 2005, 21:45
autor: Dr Eutanator
auuuuu!!! ale pięknie !!!!

a to kilka innych fotek z ich pobytu - mam nadzieje że sie nie narażam...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 19 sty 2005, 09:04
autor: kamilKITE
Dr Eutanator pisze:auuuuu!!! ale pięknie !!!!
a to kilka innych fotek z ich pobytu - mam nadzieje że sie nie narażam...

Eutanator jak zwykle przed wszystkimi :D. Ty to masz chody!!!

Na pierwszym zdjeciu doktora widzimy Tomka, Marria, Chastę i Konrada.

A teraz jeszcze kilka fotek:
Marek
Obrazek
Ekipa
Obrazek
Ozone Crew
Obrazek

relacjia

: 19 sty 2005, 10:42
autor: Mimi
Super doswiadczenia z gory... moze wrescie u nas bedzie wiecej sniegu...to bedzie mozna platac u nas...
Ja w kazdym razie pisal bym sie do Szwajcari lub Norwegi na nastepna edycjie... a moze i Finladnia wchodzi w gre.
Czekam na wiecej zdjec :wink:

Mimi

: 19 sty 2005, 17:49
autor: Ziomek.
Kamil: MINUTA CZTERDZIEŚCI???!!!! :?: :!:
:shock:
to już nie kite to paralotniarstwo :!:
..w pozytywnym znaczeniu

niestety - we Francji ubogo w śnieg teraz..
najlepsze freerideowe rejony świata, a Austria na dziś bije śniegoem Francję :(

: 19 sty 2005, 18:47
autor: kamilKITE
Ziomek. pisze:Kamil: MINUTA CZTERDZIEŚCI???!!!! :?: :!:
:shock:
to już nie kite to paralotniarstwo :!:
..w pozytywnym znaczeniu


Chasta stwierdzil, ze moglby nawet wykonac lot 5 minutowy - wszystko zalezy od wysokosci gory z jakiej skoczy. Opowiadając o tym pokazywał ręką otaczające nas 3-tysięczniki :). Nalezy pamietac, ze firma Ozone, ktora produkuje kajty, na ktorych lata Chasta, zanim zajęła się kajtami produkowała (i nadal produkuje) paraglajdy więc właściwości noszące tych kajtów są zrozumiałe i naprawdę zaskakujące.

Pozdrawiam

: 19 sty 2005, 19:32
autor: mareks
W rozmowie z nami Chasta wreszcie wyjaśnił po co wykręca podczas swoich lotów kiteloopy - służą mu do obniżenia wysokości
Bez nich leciałby duuużo dłużej i dalej, a czasami trzeba wylądować.
A na poważnie to żeczywiście warunki wiatrowe w górach są niesłychane. Z pozoru niewielki wiaterek który wspina się po zboczu daje niesamowite noszenie. Wiatr przy którym na równinie nie warto otwierać latawca tam pozwalał doświadczonym riderom szybować ponad naszymi głowami.

: 19 sty 2005, 19:33
autor: mareks
Właśnie dostałem od konstruktora latawców Ozone krótką instrukcję modyfikacji Frenzy 05 nazwaną Chasta super Tuning

Hey guys, if you wanna increase the performances of your FY05, here are a mod use by Chasta on its serial FY05 12m:
...
Here you are, ready to go!
Watch out cause might get some bigger air!

:lol: :lol:

Spróbuję poeksperymentować w sobotę na lotnisku w New Targu