Wczoraj wlazłem po raz pierwszy od 11 sierpnia 2013 na rejsówce i 18m latawcu.
Popękane łąkotki, bębenki, powykręcane kostki, wybity bark i biodro, pocięta pianka, zapryskana gęba, rozcięte dno deski - wszystko to w ramach przygotowań do rozpoczynającego się pucharu Polski racing - już w piątek w Szczecinie-Dąbiu. Podsumowując jak wejdę do top 10 to będzie sukces. Moja jedyna szansa, że będzie tylko 10 zawodników.
Zwroty - masakra.
Za to poregaciłem się 3km w morzu z jednym jachtem:

A prędkości były marniutkie. W podobnych warunkach na foilu robiłem 7kts więcej

Porównajcie z wykresem parę postów wyżej.
Kąty? Równie marnie. Około 6-8 mniej na wiatr i z wiatrem.

Zaraz na wodę - drugi trening.