COLLINS pisze:Marek,... coś nie tak, skoro w tym roku zamieniłeś deskę NORTHA 2010 na wyscigową CABRINHĘ. Dobrze wiesz jak było w zeszłym roku na MP. Deska NORTHA 2010 nijak się miała do deski AGUERY Błaszka, a nawet do wystruganej KSIĘCIA.Niestety jest to smutne , ale sprzęt robi tu myślę70% wyniku, oczywiście ciężka praca - szacunek.
Bo w zeszłym roku mało kto był opływany
a w szczególności ja. Dlatego uwierzyłem w teorie o posiadaniu najnowszego sprzętu i kupiłem Cabrinhe, na której nadal się bujałem jak nieprzytomny. Myślę ze dopiero po Tajlandii poczułem deskę i jednego jestem pewien - przez cały sezon nie wezmę innej deski pod nogi, ani nie wymienię stateczników. Chcę otrzaskać sie na niej na maksa i poprawić swoje umiejętności a nie sprzęt.
Własnie Yo pokazał mi, to co od paru miesięcy podskórnie przeczuwałem: sprzęt ma faktycznie 70% wyniku ale w głowach zawodników. To jest psychologia sportowa. Widzisz że rywal ma dłuższe stateczniki, zaczynasz je oglądać, zastanawiać się czemu nie masz podobnych, wychodzisz na wodę z mentlikiem w głowie bo nie wiesz kiedy dostaniesz takowe i juz Twoje psyche leży - jesteś co najwyżej drugi, itd. Sroka zjechał wszystkich w 2010 bo jeździł na jednym zestawie 59cm a cały świat trenował,testował,dopasowywał wynalazki 70cm.
Błaszko i Yo są na tym samym poziomie umiejętności, taktyki, techniki. Yo nie opduszczał na moment i deptał Błaszce mocno po piętach. Byliśmy wszyscy w szoku. Owszem Taj jest talentem nietuzinkowym. Teraz pytam sam siebie: co mi da sprzęt 2012? Zostanę Mistrzem Polski - NIE.
Trochę się chyba zagalopowałem i pogubiłem
Nie wiem czy mam rację. Na swoim etapie czuję że coś w tym jest.
Zmierzam do tego: jak nie ma się ambicji bycia Mistrzem Polski to trzeba cieszyć się racingiem a nie sprzętem. Godzinki, godzinki, silna psycha i betonowe nogi - zostaniesz vicemistrzem Polski na sprzęcie z 2010.
Kutfa jak mi się chce już pływać
Do zobaczyska na zawodach - pogadamy na miejscu