Qrcze- jednak rozmiar ma znaczenie.
Najlepiej mieć małego i mieć dobrą technikę.
Małego latawca - oczywiście.
Ja małego nie mam i techniki tez mi brak - wiec dzisiejszy dzień przesiedziałem na brzegu ale, byli tacy co małe mają i technicznie dobrzy są.
Od 9.0 jak zaczęło się rozwiewać to okazało sie ze dla wielu jest za dużo.Wiatromierze w dłoń i jakies 22- 28( w szkwałach) na skali sie pojawiało.
Tych odwaznych co weszli na wodę- kręciła TV (był facet z kamera i z mikrofonem).
Oprócz tego było parę nieprzyjemnych sytuacji. Akcja ratowania życia została przeprowadzona perfekcyjnie. Wielki szacun dla ratowników za refleks i zdecydowanie- skok " na szczupaka" za "odlatujacym" jegomościem - "miszczowski". Naprawde mogło być grożnie- to efekt spotkania ~65kg raidera + 9m kite z autem zaparkowanym 60-80m od punktu startu:
Facet zaatakował auto klatka piersiowa- gdyby uderzył głową ..... aż strach pomyśleć.
Bodydragi po plaży i parkowanie kaita w trzcinach- tez lekko mroziły krew.
Poza tym wiało ostro i kopało nieźle, Złomiarze i nie tylko byli w swoim żywiole.
Reasumujac - poranek dla odważnych i "dobrych"- popołudnie dla reszty.
Byli nawet tacy co uprawiali kitesurfing podwodny
PS
W czerwcu 2006 roku gdy zaczynalem zabawe z latawcem, na Porebie - kaitow bylo z 4-5. Dzis z 4-5 razy wiecej.Popularny sport ten kitesurfing.
Tak na szybko:
FOTY
[kliknijcie na pokaz slajdow albo fota->pełen ekran= lepiej widać] - sorry,że takie monotematyczne ale nie wytrzymałem do końca.