Tym razem będzie to wątek o hydroskrzydłach w kajcie. Mam nadzieję, że powoli odnajdywać się będą tutaj stali czytelnicy.
Temat nie jest nowy na świecie ale w Polsce jest mało popularny a na tym forum raczej nieznany.
Powodem odstraszającym jest cena skrzydła jak i wymóg pływania na wodzie o głebokości nie mniejszej niż 100-140cm - Zatoka raczej odpada

Powodem zachęcającym jest fenomenalne uczucie jakie nie jest nam znane.
Dzisiaj po raz pierwszy miałem to pod nogami. Przez 20 minut nie przepłynąłe dłuższych odcinków niż 1m. Gleba, gleba, gleba....
Po 1,5 godzinie zaliczałem halsy po 200-300m na na prawie pełnym uskrzydleniu. Dawno tak nie darłem pyska z radości

Mam w planach zrobić widło w stylu od zera do bohatera więc zobaczycie mój progres na własne oczy.
Dodam na koniec tego postu, że lata się na tym praktycznie na 2 latawcach a największy rozmiar to 12m.
Dzisiaj zacząłem pływać jak już nikogo nie było na wodzie. Wiało pod koniec sesji na 13m wiało może 7kts a mi ze skrzydła walił ogień. Wysokość i downwind lepszy niż w race

Podsumowanie w 2 słowach: kopara opada
