od kilku lat aktywnie praktykuję zabawę z latawcem, odkąd zszedłem z latawcem pierwszy raz do wody, a było to końcówką września, pamiętam, że wieczorem odczuwałem, jak to teraz nazywam roztrój termiczny, tzn czuję dziwny stan w którym niby jest mi zimno ale jest gorąco??? nie wiem nawet jak to określić słowami. i całą noc obficie się pocę. i tak jest do tej pory a objawy mają związek z temperaturami w jakich pływam im zimnej tym bardziej odczuwalne objawy.
przed weekendem w związku z chorobą mojego dziecka zakupiłem termometr/pirometr (taki bezdotykowy), po sobotnim dobrym pływaniu ok 3h na wodzie, wieczorem dopadł mnie tradycyjnie roztrój termiczny, a że mierzyłem dziecku temp to zmierzyłem i sobie ku mojemu zdziwieniu wyskoczyło u mnie 39,4stC. do rana temp się uregulowała i było OK. niedziela również wiatrowa wiec stawiłem się na spocie i zaliczyłem ok 1,5h na wodzie. a wieczorem powtórka z tematu,roztrój termiczny i 39stC. teraz zrobiłem więcej pomiarów i do północy temp spadła do 37.
czy ktoś z was się z czymś takim spotkał i tak samo miewa jak ja, czy to tylko jakaś moja osobista przypadłość?
na wodę ubieram się uważam odpowiednio: pianka 5/4/3 (tegoroczna półka średnia)plus docieplacz z kapturem, buty 7mm i rękawice 5mm. nie marznę, nawet powiem, że jest mi bardzo ciepło w porównaniu ze starą pianką. no i jeszcze przed pływaniem aspirynka - sposób polecony od bardziej doświadczonych pływaków tu na forum.
dodam, że żadnych dodatkowych objawów grypowych oprócz gorączki (tj. kaszel, katar nie mam) no czasem jak zaliczę kilka ostrych gleb w zimnej wodzie to na drugi dzień męczy mnie katar (taki zatokowy) ale to tylko nie cały dzień. odkąd pływam na kite nie byłem nigdy chory. tzn jakiś katar się zdarzy ale nic ponad to - żadnych interwencji antybiotyko-lekarskich
pzdr marek