Zapomniane Cabarete

Zakaz umieszczania komercyjnych opisów wypraw.
Awatar użytkownika
jedi1
Posty: 2272
Rejestracja: 28 maja 2006, 17:37
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 132 razy
Dostał piwko: 83 razy
Kontaktowanie:
 
Post26 mar 2015, 15:53

Szukając miejsca do wyjazdu na zimę w tym roku chciałem zobaczyć Karaiby. Jako, że zwykle podróżuję samemu to bezpośredni lot ze względu na quiver był co najmniej mile widziany. Tutaj z pomocą przyszło TUI, które w zeszłym roku uruchomiło loty czarterowe w dobrej cenie na Dominikanę, więc wybór padł na słynne Cabarete. Pomyślałem, że skoro tyle proriderów jeździ tam co roku, bądź tam się wychowało to coś w tym miejscu musi być.

Według stron szkółek windsurfingowych w Cabarete są dwa sezony wietrzne zimowy (styczeń - marzec) i letni (czerwiec - sierpień). Podają, że w zimowym zwykle wiatr jest słabszy oscylujący wokół 13 węzłów. Nie była to najbardziej zachęcająca perspektywa, ale po zasięgnięciu rad od lokalnych dowiedziałem się, że z wiatrem jest jednak lepiej. Nie będąc pewnym swego kupiłem bilet, zakładając, że nawet jak nie będzie wiało to blisko jest spot surfingowy, a także masa innych rzeczy do roboty. Nie jest to pustynia, gdzie w przypadku braku wiatru pozostaje leżenie plackiem na plaży.

Nie jestem fanem hoteli, a także ze względu na budżet, zacząłem rozglądać się za tanim noclegiem na portalu airbnb. Niestety w Cabarete ceny nie należą do najniższych (najtańszy pokój w hotelu to koszt około 35-45$ bez wyżywienia), więc wielkiego wyboru nie było. Bardzo zależało mi na spaniu blisko spotu, bo przekonałem się nie raz, że dojazdy na pływanie na wakacjach nie są przyjemne z różnych względów i lepiej ich uniknąć. Zarezerwowałem, więc pokój w małym domku u estońskiej surferki, po drugiej strony ulicy od Kitebeach Cabarete.

Po ogarnięciu noclegu pozostał jeszcze jeden problem, a mianowicie dojazd z lotniska Punta Cana do Cabarete - jest to "tylko" około 400 km. W bliższej odległości kilkunastu km jest też lotnisko Puerto Plata, jednakże bezpośredni lot tam jest z Niemiec liniami Condor i kosztowo się to nie kalkulowało. Aby przebyć te 400 km opcji jest kilka: wynajem samochodu (odpuściłem z powodu stylu jazdy na wyspie), taksówka (koszt 300-400$ w jedną stronę - za drogo), dwa autobusy + kilka taksówek (koszt około 50$). Pozostała mi więc ostatnia opcja. Na szczęście autobusy są klimatyzowane i w dobrym stanie (lepsze niż popularny Polski Bus). Minusem tej opcji był przymusowy nocleg w Punta Cana oraz czas podróży (10 godzin).

Po dwóch dniach od wyjazdu z domu trafiłem w końcu do słynnego Cabarete przywitany przez wiatr wiejący z siłą około 20 węzłów. Po tak długiej podróży nie miałem już siły pływać, więc ruszyłem tylko plażą do restauracji. Mieszkając na Kitebeach, miałem do wyboru jeden z barów przy szkółkach lub lokalną restaurację. Zdecydowałem się jednak pójść do centrum Cabarete, co plażą zajmuje około 20 minut. Inną opcją dostania się do centrum jest motoconcho, czyli taksówka motor za 50 peso (przelicznik peso to okolo 0,09 PLN), gua-gua (minivany, które zbierają ludzi na zasadzie autostopu i upychają do środka ile wlezie) za 25 peso, bądź współdzielona taksówka również za 25 peso (ta sama zasada, co gua-gua tylko, że to zwykła osobówka).

Obrazek
Lokalna restauracja

Idąc wzdłuż plaży do Cabarete widzimy ciąg hoteli oraz szkółek kitesurfingowych. Rozmieszczone są one nie tylko przy Kitebeach, ale także wzdłuż Bozobeach, które znajduje się bliżej centrum. W ścisłym centrum Cabarete przy plaży znajduje się ciąg około 10 restauracji, z których część w nocy przeradza się w puby i kluby. Restauracje wielkiego wyboru w menu nie dają, ponieważ w większości prowadzone są przez włoskich emigrantów i takie też jedzenie serwują. Przy plaży ceny za obiad z napojem są rzędu 10$ (te same ceny na Kitebeach), od strony ulicy można zjeść coś ciut taniej (koło 8$). Ceny w supermarketach są podobne jak w Polsce, w zależności od towaru mogą być do 20% wyższe bądź niższe.

Obrazek
Ciąg restauracji w centrum

Obrazek

Kolejnego dnia przyszedł czas na pływanie. Po zarejestrowaniu się w szkółce KiteClub i opłaceniu członkowstwa (1000 peso za 2 tygodnie) mogłem korzystać z infrastruktury bazy takiej jak kompresor czy toalety. Na szczęście nie posiadają oni beach boyów jak w Egipcie. Z plaży korzystać można bezpłatnie, ponieważ gwarantuje to prawo Dominikany, ale uważam, że cena nie jest wysoka, więc warto zapłacić i korzystać z wygodnej bazy. Wiatr w Cabarete włącza się zwykle pomiędzy 12tą a 15tą, więc idealnie dla osób takich jak ja, które nie lubią się rano zrywać na pływanie. Pierwszego dnia wiatr wiał dobrze na moją 9tkę, czyli pewnie około 25 węzłów. Zwykle podczas pierwszej sesji zwiedzam spot i rozeznaję się co i jak na wodzie. Tak też zrobiłem i tym razem. Kitebeach okazało się spotem z wiatrem side-on, dużym czopem bądź mniejszym (coś ala Zatoka Pucka przy wysokim stanie wody i silnym wietrze) w zależności od poziomu wody. Woda głęboka w zasadzie od samego brzegu. Jakieś 300-400m od brzegu znajduje się rafa i płycizna, a za nią załamuje się niewielka fala do 2 metrów. Fala jest bardzo równa i przyjemna, generuje moc, ale nie zabija, więc początkujący waveriderzy powinni być zadowoleni. Ja pomimo, że pływałem na twin tipie to spędzałem na tej fali dużo czasu i żałowałem, że nie mam deski wave. Kitebeach pomimo, że jest spotem domowym czołówki freestyle Dominikany, włącznie z Arielem Cornielem, który dwukrotnie wygrał tam PKRA, jest miejscem dość trudnym do ćwiczenia tricków. Powodem tego jest zbyt duża ilość szkółek przez, co jest bardzo ciasno nawet poza sezonem. Czop potrafi być również nieprzyjemny, ale mi akurat jakoś mocno nie przeszkadzał. Za rafą na falach zwykle za to jest pusto.

Obrazek
Szkółka KiteClub

Obrazek
Kitebeach

Obrazek
Ariel Corniel podczas treningu

Na Bozobeach nie pływałem, pomimo tego, że spot znajduje się zaraz obok Kitebeach. Jest on oddzielony od Kitebeach przez długi pas rafy z płycizną, więc ciężko się tam wyhalsować pod wiatr. Spot różni się tym, że wiatr jest tam ciut słabszy przy brzegu, a przybój większy. Nie tworzy się tam nigdy flat, jaki czasem jest na Kitebeach. Na plus tego spotu na pewno zapisać można mniejszą ilość ludzi, powiedziałbym, że zwykle było tam wręcz pusto.

Obrazek
Lokales podczas zawodów D.R. Open na Bozobeach (tutaj odbywa się również PKRA)

Jako, że był to mój 3 wyjazd w miejsce z falami, chciałem w końcu spróbować surfingu. Niestety podczas innych nie było na to czasu, bądź warunki do nauki były kiepskie. Spot surfingowy znajduje się jakieś 3 km przed Kitebeach i nazywa się Playa Encuentro (dojazd 100 peso za pomocą motoconcho). Po przyjechaniu wita nas klimatyczna surferska wioska idealnie wkomponowana w tropikalny las. Od zeszłego roku jest to teren chroniony, ponieważ już były plany zniszczenia tego miejsca przez hotele. Niestety 100m wgłąb lasu straszy jeden niedokończony budynek. Podstawowy kurs surfingu kosztuje 50$ i składa się z lekcji trwającej około godziny oraz wypożyczenia sprzętu na cały dzień (bez lekcji koszt 15$ za dzień dla początkujących, 20$ za lepsze deski). Fale dla początkujących są tam zasadniczo codziennie, a jako że surfing jest sportem w którym wiatr przeszkadza, to jedzie się tam o 7-8 rano, kiedy jeszcze nie wieje. Playa Encuentro jest najładniejszą plażą jaką widziałem w życiu. Atmosfera w tym miejscu jest o wiele bardziej spokojna i wyluzowana niż na Kitebeach, które jest miejscem zdecydowanie bardziej głośnym i komercyjnym. W pobliżu Playa Encuentro także znajdują się noclegi, ale jest to spory kawałek od wszystkiego, więc nie polecam osobom bez własnego transportu (koszt wynajmu skutera na tydzień to około 90$). Na Playa Encuentro jest zakaz plywania na kite, strefa dla SUP też jest specjalnie wydzielona.

Obrazek
Szkółka surf

Obrazek
Playa Encuentro

Cabarete oferuje wiele atrakcji poza pływaniem. Moim planem było korzystanie z nich w bezwietrzne dni. Jednakże ku mojemu zdziwieniu w pierwszym tygodniu wiało codziennie, więc jak chciałem zobaczyć coś poza plażą to nie było na co czekać. Cabarete jest miejscowością nastawioną mocno na wind i kitesurfing, więc wycieczki także dostosowane są do tego trybu - większość kończy się około 14tej, tak aby wrócić akruat jak włączy się wiatr. Ja z licznej oferty wybrałem canyoning (zjeżdżanie na linach po wodospadach, skoki do wody, pływanie w górskiej rzecze) do wodospadu Magic Mashroom, wycieczkę konną w góry oraz zwiedzanie rezerwatu El Choco z jaskiniami Cabarete. Z bogatej oferty są także m.in. wycieczki kajtowe na odludne spoty (niestety przepadł mi termin), snorkeling w Sosua, rowery górskie czy też wycieczki na połów ryb.

Obrazek
Basen w jaskini żab w El Choco

Ostatnią rzeczą, którą opiszę w tej relacji jest słynny spot La Boca Yasika, czyli dosłownie ujście rzeki Yasika. Spot ten znany jest z licznych filmów Aarona Hadlowa, Susi Mai czy też Andre Philipa. Spot pomimo swojej idealnie płaskiej wody (dosłownie jak w Rewie) zwykle jest pusty. Wynika to z odległości od Cabarete, około 20 minut motoconcho za 150 peso. Jazda motorem z tyłu jest nieprzyjemna sama w sobie, a tam trzeba dojechać jeszcze z deską. Ja przez 18 dni pobytu byłem tam dwukrotnie. Wiatr wieje w górę rzeki, więc prąd pomaga ostrzyć, a pływa się od jednego brzegu do drugiego. Szerokość rzeki to około 100-150 metrów. Woda ma głębokość około 180 cm. Spot z racji drzew i krzaków na lewym halsie faworyzuje skakanie na prawym, co widać na filmach. Od miejsca, gdzie startuje się latawce do korzenia na zdjęciu trzeba podpłynąć jakieś 100m w górę i lepiej pływać właśnie od tego miejsca w górę wiatru, ponieważ przy miejscu startu są krzaki i woda jest jakieś 30cm poniżej lądu, co utrudnia restart latawca po glebie. Mi zdarzyło się wylądować przez to w krzakach. Poza tym małym felerem spot uważam za wspaniały, jeśli ktoś uwielbia płaską wodę. Natura w okół jest piękna, wiatr równy, na wodzie zwykle nie więcej jak 5 latawców, co przy około 500m odcinku rzeki pozwala na swobodne pływanie. Jest to idealne miejsce do kręcenia filmów i robienia zdjęć. Do nauki tricków z powodu restartu latawca i możliwości wlecenia latawcem w krzaki (na prawym halsie też niestety) to już trochę gorsze miejsce, ale dalej świetne.

Obrazek
La Boca
Obrazek
Słynny korzeń w La Boca

Podsumowując na 18 dni w Cabarete, wiało przez 16 dni, głównie na 9m2. Trafiłem z wiatrem bardzo dobrze, bo wcześniej przez 3 miesiące nie wiało, ale to raczej anomalia wynikająca z El Nino. Rok temu podobno cały sezon zimowy wiało tak jak podczas mojego pobytu. Brak wiatru oznacza, że wieje 10 węzłów, więc jak ktoś podróżuje z dużym latawcem, to powinien zaliczyć 100% pływania.

Ziomek.
Posty: 13223
Rejestracja: 04 maja 2004, 19:01
Deska: C L A S H / BEST Armada
Latawiec: BEST TS / Airrush Razor
Lokalizacja: EKOLAGUNAChałupy
Postawił piwka: 261 razy
Dostał piwko: 300 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 mar 2015, 08:55

jedi1 pisze:Wiatr wieje w górę rzeki, więc prąd pomaga ostrzyć.


..a jak ze zgubieniem deski w takich warunkach?

peace

Awatar użytkownika
jedi1
Posty: 2272
Rejestracja: 28 maja 2006, 17:37
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 132 razy
Dostał piwko: 83 razy
Kontaktowanie:
 
Post27 mar 2015, 09:06

Ziomek. pisze:
jedi1 pisze:Wiatr wieje w górę rzeki, więc prąd pomaga ostrzyć.


..a jak ze zgubieniem deski w takich warunkach?

peace


Rzeka ma niewielki prąd, więc na ocean nie wywala. Moja przez jakieś 10 minut wyciągania latawca z krzaków leżała cały czas w miejscu zgubienia na środku rzeki. Inną wyciągałem z błota w krzakach, więc raczej dobijają do któregoś brzegu zwykle.

Awatar użytkownika
jedi1
Posty: 2272
Rejestracja: 28 maja 2006, 17:37
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 132 razy
Dostał piwko: 83 razy
Kontaktowanie:
 
Post29 mar 2015, 21:18

phpBB [video]


Parę ujęć z lokalnych zawodów

Ziomek.
Posty: 13223
Rejestracja: 04 maja 2004, 19:01
Deska: C L A S H / BEST Armada
Latawiec: BEST TS / Airrush Razor
Lokalizacja: EKOLAGUNAChałupy
Postawił piwka: 261 razy
Dostał piwko: 300 razy
Kontaktowanie:
 
Post29 mar 2015, 23:10

jedi1 pisze:
phpBB [video]


Parę ujęć z lokalnych zawodów



..no ten co Go tu głównie w tym filmiku widać, co wygrał te zawody - wpadł również na naszego "lokalne" FORDa i pokazał wszystkim, włącznie z czołowym Brazylijczykiem gdzie raki zimują.. :thumb:

peace

Awatar użytkownika
jedi1
Posty: 2272
Rejestracja: 28 maja 2006, 17:37
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 132 razy
Dostał piwko: 83 razy
Kontaktowanie:
 
Post30 mar 2015, 08:53

Ziomek. pisze:
..no ten co Go tu głównie w tym filmiku widać, co wygrał te zawody - wpadł również na naszego "lokalne" FORDa i pokazał wszystkim, włącznie z czołowym Brazylijczykiem gdzie raki zimują.. :thumb:

peace


Posito owszem wygrał te zawody, ale głównie widać tutaj Adeuri Corniel, brat Ariela Corniela (zielone buty), Greidy Diaz oraz niezidentyfikowany rider w różowych portkach :wink: . Posito akurat na tym filmie nie ma.

klasowki
Posty: 11
Rejestracja: 21 sie 2013, 23:04
Latawiec: airush
Postawił piwka: 2 razy
Dostał piwko: 6 razy
 
Post01 kwie 2015, 17:41

Fajna relacja ,
Napisz jeszcze za ile udało Ci się złapać ten lot z TUI i czy to było z Polski ?
Byłem na Dominikanie 5 lat temu z TUI ale z Berlina , mieli wtedy taki fajny myk: "zug zum flug"
czyli do polskiej granicy autkiem, a potem już za damo pociągiem do Berlina.

Nie kajtowałem wtedy, To był luty, miejscówka niedaleko Punta Cana,
Raczej kiepski wiatr (myśle że miedzy 10-15), Ale to pewnie zależy od miejsca bo ani kitów ani surfingów nie widzieliśmy,

Pozdrawiam, Olaf

Awatar użytkownika
jedi1
Posty: 2272
Rejestracja: 28 maja 2006, 17:37
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 132 razy
Dostał piwko: 83 razy
Kontaktowanie:
 
Post02 kwie 2015, 09:05

klasowki pisze:Fajna relacja ,
Napisz jeszcze za ile udało Ci się złapać ten lot z TUI i czy to było z Polski ?
Byłem na Dominikanie 5 lat temu z TUI ale z Berlina , mieli wtedy taki fajny myk: "zug zum flug"
czyli do polskiej granicy autkiem, a potem już za damo pociągiem do Berlina.

Nie kajtowałem wtedy, To był luty, miejscówka niedaleko Punta Cana,
Raczej kiepski wiatr (myśle że miedzy 10-15), Ale to pewnie zależy od miejsca bo ani kitów ani surfingów nie widzieliśmy,

Pozdrawiam, Olaf


Loty Tui z Warszawy były w cenach od 1600 do 2800 (w zależności od terminu i kiedy się kupiło) + 35 euro za quiver w każdą stronę. W Punta Cana są szkółki kite i hektary płaskiej wody, ale jak tam jest z wiatrem to nie wiem, bo tam nie siedziałem.


Wróć do „Relacje z wypraw i pływania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości

cron