Podróż
Początkowo planowałem lecieć samolotem i przylecieć tylko na weekend zawodów. Po dłuższym zastanowieniu wybrałem jednak drogę lądową – do samochodu mogłem zapakować sprzętu i żarcia bez limitów. Z tego powodu zdecydowałem się też spędzić na miejscu więcej czasu i trochę poznać warunki przed zawodami.
Najpierw dotarłem do Szwecji promem z Rostocku. Sama jazda przez Szwecję bardzo urokliwa:

Po kilku godzinach byliśmy już w Norwegii. Pierwszy przystanek na naszej trasie to Oslo, gdzie spędziliśmy deszczowy weekend:

W poniedziałek odwiozłem dziewczynę na lotnisko, a sam udałem się do Geilo, gdzie nocowałem podczas zawodów. Na miejscu poznałem mojego współlokatora Grześka, który załatwił nam najtańszy pokój w Geilo

Spot
Następnego dnia rano pojechaliśmy na spot, czyli płaskowyż Hardangervidda. Jest to największy płaskowyż w północnej Europie i doskonały spot snow-kite podczas okresu zimowego (październik-maj). Przestrzeń jest na prawdę ogromna. Wystarczy odjechać od parkingu i można samotnie jeździć po pagórkach i wzniesieniach nie spotykając nikogo innego.
Płaskowyż przecina tylko 1 droga, przy której można parkować (około 35km). Parkować można tylko w kilkunastu wyznaczonych miejscach, ale stamtąd można jechać gdzie oczy poniosą. Mapa wszystkich spotów wraz z kamerami oraz raportami pogodowymi dostępna jest tutaj:
https://www.haugastol.no/en/spot-map

Droga przez płaskowyż:


Z tą drogą jest 1 problem, o którym przekonaliśmy się już 1szego dnia – w wypadku słabej widoczności nie można jej pokonać samemu. Trzeba czekać na tzw. konwój. Na czele konwoju jedzie pług a za nim kilkanaście-kilkadziesiąt samochodów. Samochody riderów jadą na końcu, żeby mogły się swobodnie odczepiać od kolumny na wybranym spocie. Żeby wrócić również trzeba czekać na konwój jadący w dobrą stronę.
Droga zamknięta – trzeba czekać:

Pługi podłączane do samochodów obsługujących drogę:

Niestety na raz może jechać tylko 1 konwój na całym odcinku drogi. Trasa pługowi w 2 strony zajmuje około 2h i zabiera ograniczoną liczbę samochodów. Jeżeli nie załapiesz się na najbliższy konwój oznacza to min 2h oczekiwania na następny.
Dzień 1
Pierwszego dnia mieliśmy szczęście i czekaliśmy tylko 15 minut. W ogóle ten dzień okazał się jednym z lepszych. Na luzie zrobiłem na 8m prawie 70km i poczułem się pewniej przed zawodami.

https://www.endomondo.com/users/5434037 ... /695630754
Zaczęliśmy na jeziorze w Ørteren – naszym głównym miejscu treningowym. Stamtąd pozwiedzaliśmy trochę okolicę a Grzesiek zaliczył kilka poważnych lotów w dół zbocza jednej z gór.
Kilka fot z tego dnia:



Spacjalne podziękowania dla Majesty Skis, które wsparło mnie sprzętowo:

W następnych odcinkach kolejne dni i oczywiście same zawody.
CDN