Wczoraj z krzaków po prawej stronie spotu wyszedł jegomość w woderach z wiaderkiem w ręku (???!!!)
Padły jakie uwagi o zakazie ruchu etc, całość w tonacji groźby. Jak się okazało był to lokator jednego ze stojących bliżej drogi kempingów.
Właściciel jednego z tych pojazdów.

Źle to widzę. Nie jest to sytuacja przypadkowego wjechania weekendowemu wędkarzowi w wędkę.
Jak wcześniej podejrzewałem wygląda na to, że psujemy interes mafii kłusowników.
Jeśli chcemy dalej cieszyć się pływaniem w tym miejscu bez uszkodzonych opon i ew innych gorszych jeszcze szkód to musimy przemyśleć strategię dalszego postępowania bo na pewno na jednorazowej akcji z gwoździami się nie skończy a w kopaniu się z koniem nie mamy szans.
Na pewno na początek trzeba pogadać z właścicielem działki i przekazać nasze stanowisko, że wiemy kto i co, że jest nas spora grupa, że jest determinacja i potencjał, że w przypadku powtórki nie będzie litości tylko zgłoszenie: policja, GPW, Rybaczówka, Związek Wedkarski etc.
Ktoś miał kontakt, ktoś przekazywał 1% na rzecz gospodarza tej działki...