Wybaczcie koledzy za te zaniedbania, ale to był bardzo napięty w zadaniach kite wypad. Ciężko było o przerwy na odpoczynek i sen a co dopiero na dłuższe relacje.
W końcu usiadłem w chwili spokoju więc skoro nalegacie to piszę

a że dawno się nie rozpisywałem a dwa dni były mega to się teraz rozpiszę
sobotni wieczór, przyzwoicie napromilowany bez entuzjazmu sprawdzam lokal prognozy i

a to zobaczę co na północy.... i

niedziela rano po aktualizacji

szybka decyzja, trzeba jechać bo bardzo potrzebowałem takiego wypadu, resetu w głowie bo muszę sobie poukładać kilka spraw.
Post na forum w celu znalezienia kompana na pływanie, Odzywa się Wełniacz z pod Olsztyna i umawiamy się w Jarosławcu
3:15 pobudka, 4:00 tankowanie na bielanach i dzida. 7:15 Szczeci, 9:50 Jarosławiec

Krótka narada z Wełniaczem, dojeżdża kolega z Sochaczewa (Byku to jeden z tych sympatycznych kolesi z którymi pływaliśmy w zeszłym roku we wrześniu w Swarzewie, Ci od tego namiotu z ogrzewaniem

, świat jest mały)
10:40 na wodę, wiatr 22 w podstawie, szkwaliło do 25 niestety WSW więc pod ostrym kątem do brzegu, nie tak miało być, miało być W z odkrętką na NW, miało być min 45 st do brzegu. Wyszedłem z 9m i było mi na niej mega, okazuje się że 9m też potrafi latać

a jak się doda wybicie z fali to

Sesje po 1h mak 1,5h i po 30 min przerwy, cały czas ok 24kt, fale coraz większe, koło 15 dalej od brzegu naprawdę były spore, niestety cały czas brak NW, cały czas WSW, więc na odejściu od brzegu było hardcorowo ale za to kilka razy zaliczyłem wybicie z naturalnego kickera

pływaliśmy do 17:20. Wełniacza zegarek z dokładnym GPS zmierzył 80km
Podczas pakowania analizujemy prognozy i podejmujemy decyzję że jedziemy do Kuźnicy i przy W płyniemy na Mewie, w Jarosławcu będzie słabiej a fale będą większe i może okazać się że siłowniki padną nam po godzinie. Mi ta decyzja była mega na rękę, a powodem była sytuacja z gdzieś koło 15. Fale były spore, wziąłem kamerkę żeby coś pokręcić. Zrobiłem kilka jak dla mnie mega zjazdów z fali z wiatrem i przy jednym zrobiłem błąd, ciężar na przedniej nodze, tylna wypada ze strapa, przednia zostaje i się wykręca

strzyknięcie i mega ból w kolanie, identyczny jak w 2001r jak zrywałem przednie więzadło

z bólem na deskę i do brzegu, adrenalina trzyma, chwila spokoju i ocena sytuacji, wyginanie, skręcanie, zginanie, niby wszystko ok, boli ale raczej nic nie pozrywane, więc przerwa i na wodę, bo zdałem sobie sprawę że na następny dzień mogę już nie zgiąć nogi. Kolano spuchło, ruchomość malała, zdałem sobie sprawę że to koniec z Bałtykiem, może jedynie prawo lewo po flacie w najlepszym wypadku. Więc nie miałem nic przeciwko żeby jechać do Kuźnicy.
Koło 20:30 byliśmy we Władku w Polo, zakupy i szukać miejsca na rozbicie namiotu na dziko. Na długo zapamiętam to rozbijanie namiotów

pogadaliśmy i koło 0;40 poszedłem w końcu spać, w między czasie przyjechało jeszcze dwóch, chyba z Żyrardowa.
O 6:30 obudził nas strażnik parku na pierdzącym skuterze, wstałem żeby z nim pogadać, uświadomił mi jak źle zrobiliśmy rozbijając namiot w tym miejscu i jakie są kary za to, pogadałem, na szczęście skończyło się na pouczeniu, ale nigdy więcej w takim miejscu i nie polecam nikomu. Zwinęliśmy się w 15min. Plus szybkiego przebudzenia był taki że co niektórzy byli już o 7:30 na wodzie

Ja walczyłem żeby rozruszać kolano, uświadomiłem sobie że to raczej tylko zwichnięcie, spuchnięte, kiepsko z ruchomością ale bardzo nie boli.
O 9:00 było już ze mną całkiem ok, przyjechał Marek M. z Jastarni i na wodę.
Od razu popłynęliśmy na Mewie. Przy W to jeden hals z wiatrem i jeden ostry na powrocie. Jak odkręca na WNW to na powrocie trzeba trochę halsować. Na mewich mega, wiało koło 20kt, wziąłem 12 zamiast 9 bo 12 delikatniej odstawia na wodę po skoku a to się może przydać z moim kolanem. Do 14:30 katowaliśmy Mewie z jedną przerwą i powrotem do Kuźnicy. Było mega, przy W można zaliczać kilometrowe halsy po flacie, zegarek Wełniacza naliczył 70km
15:30 wyjazd do Wrocka, 20:30 Wrocek.
Zwariowany Kite wypad

1380km, hardcor na wodzie i mega towarzystwo, takiego resetu trzeba mi było
Idę spać, padam, jutro foto relacja a na dniach videorelacja
