Może komuś w przyszłości przyda się moja rada, a dokładnie to co zrobić jak latawka ciągnie w morze

pomijam opcję uwolnienia się od holownika, bo serce z żalu by pękło.
Całe szczęście, że kiedyś znajomy kombinował czysto teoretycznie co zrobić w takiej sytuacji, oczywiście ja powiedziałem, że nie ma sensu myśleć co w takiej sytuacji, bo przecież zawsze pływamy jak
wiatr wieje chociaż trochę do brzegu.
Dwa tygodnie później pływałem sam, w czasie pływania przyszła nagle burza, pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, że w ciągu zaledwie 5 minut wiatr zmienił kierunek i zaczął wiać od brzegu.
Ja na latawce 14m a przyszedł taki szkwał, że nie mogłem zatrzymać tego ustrojstwa, oczywiście wyglebałem się i latawka ciągnęła jak motorówka

Wtedy wyliszowałem latawiec, za środkowe linki przyciągnąłem się do niego i spuściłem powietrze, zostawiłem tylko tyle żeby flak unosił się na wodzie i tak holowałem szmatę przyklejoną do wody, najpierw
po deskę a później do brzegu, płynąc wydawało mi się, że stoję w miejscu ale jednak jakoś doczłapałem się do brzegu.
Jak już ktoś zdecyduje się na taki sposób rozwiązania problemu, to dobrze mieć przy trapezie nożyk do cięcia linek w razie zaplątania.