Sprostowanie dotyczące zaginionego na zatoce kitesurfera

Kitesurfing i wszystko z nim związane.
Awatar użytkownika
Domniemany.krakus
Posty: 1
Rejestracja: 10 wrz 2016, 20:57
Dostał piwko: 2 razy
 
Post10 wrz 2016, 21:03

To ja jestem pechowym kitesurferem, ktory w zeszlym tygodniu spędził ponad dobę w wodach Zatoki Puckiej. Postanowiłem skomentować publicznie całą sprawę ponieważ jestem zniesmaczony postawą mediów (oraz niektórych członków naszej społecznosci), które to z mojego osobistego dramatu usiłują wyciągnąć korzysci dla siebie. To co można znaleźć w prasie i telewizji oraz na portalach internetowych na temat mojego niewesołego doświadczenia to stek bzdur i kłamstw - pragnę je niniejszym sprostować. Zostawiam ten komentarz tutaj, na neutralnej platformie - celowo - po to by nie dorabiać pismaków goniących za sensacją gdyż w podły i oszukańczy sposób liczą oni na ekstra zyski oraz darmową reklamę. Bezskutecznie polowali na mnie już w szpitalu, przemierzyli cały półwysep, wtykali nos gdziekolwiek się dało. Na szczęście większość Braci Kitesurfingowej rozumie, że dla dobra naszej wspólnej pasji powinnismy się trzymać razem i nie udzielała żadnych komentarzy. Niestety od każdej reguły zdążają się wyjątki.

Na wstępie pragnę wyrazić skruchę, faktycznie mogłem przecenić swoje możliwości, kitesurfing jak każdy inny sport wymaga rozwagi jak rownież ciagłego rozwoju, zdobywania doświadczenia i nieustannej nauki. Szkoda, że dociera to do mnie w momencie kiedy moja głupota doprowadziła do srogich konsekwencji. Bezpieczeństwo ponad wszystko!

Piszę na kiteforum.pl, ponieważ to jedyne neutralne środowisko w którym mogę się swobodnie wypowiedzieć. Tak na marginesie jest mi bardzo miło, dziękuję części z Was , tej która bezinteresownie starała się mi pomóc. Tak trzymać!!! Surferzy powinni trzymać się razem :)

Jedyne prawdziwe informacje które ukazały się w mediach to zdjęcia odnalezionego sprzętu oraz informacje na temat przebiegu akcji ratunkowej. Pozostałe informacje to ślepe strzały, w dużej mierze kłamstwa bądź przeinaczenia, wywołane chęcią zysku lub darmowej reklamy kosztem osobistego dramatu czy też niedoszłej tragedii.

Cała akcja od momentu wejścia na wodę trwała ok. 27 godzin, wiec poniższe sprawozdanie jest mocno skrótowe, skupiłem się jedynie na kluczowych wydarzeniach.

1. Nie jestem uczniem, jak rownież nie jest instruktorem. Pływam dla siebie.
2. Jestem związany z kilkoma szkołami kitesurfingu. Pełne kursy przeszedłem co najmniej w dwóch szkołach na półwyspie. Szkoliłem się z wieloma instruktorami.
3. Wszelkie komentarze dotyczące mojej rodziny to pomówienia.
4. Głównym powodem szybkiego wyjścia ze szpitala pomijając ogólnie dobry stan zdrowia byli dziennikarze paparazzi, którzy podszywali siępod moich rodziców celem dostania się na oddział ratunkowy
5. Wszedłem na wodę w Jastarni i tam tez zamierzałem wrócić. Ile sie da z kajtem, resztę na nogach podobnie jak większość pływających tego dnia na zatoce.
6. W wyniku zerwania linki leashowej, konieczności improwizowanej naprawy oraz serii niekorzystnych zdarzeń wylądowałem na głebokiej wodzie. Ok. 15 wiatr zaczął ustawać a latawiec przepadać.
7. Ze względu na fakt iż byłem w głębi zatoki postanowiłem spłynąć do Juraty, złapałem hals bezpośrednio na molo w Juracie i wtedy w Jastarni widziano mnie po raz ostatni.
8. Niestety do brzegu zbliżyłem się na wysokości plaży prezydenckiej, która postanowiłem opłynąć.
9. Latawiec przepadł 2 razy, za 3 przewinęła sie linka. Zwinąłem bar i wykonałem tratwę.
10. Wiatr zaczął znosić mnie od brzegu więc postanowiłem pozbyć się latawca i dobić do brzegu wpław z deską ( drzwiami ) Byłem wtedy na wysokości 3 bojki od brzegu. Niestety dostałem skurczu, wiec postanowiłem zachować deskę.
11. Płynąłem pod wiatr, silny prąd znosił mnie w kierunku Helu oraz otwartego morza. Po kilku godzinach walki nadal znajdowałem się na tyle daleko od brzegu, że istniało ryzyko rozminięcie się z półwyspem i wylądowania na otwartym morzu.
12. Zdecydowałem się odwrót. Podjąłem próbę dopłynięcia z wiatrem wpław do Gdyni.
13. W międzyczasie trwała akcja ratunkowa, jeszcze za dnia dwukrotnie w odległości ok. kilku set metrów ode mnie przepłynęła łódź SAR, po zmierzchu helikopter przeleciał na tyle blisko, że niemal oświetlił mnie szperaczem. W nocy jeszcze kilkukrotnie łodzie ratunkowe znalazły się w pobliżu. Za każdym razem machałem deską, wyskakiwałem nad wodę itp. Niestety było bardzo ciemno, ubrany byłem w czarną piankę a deska jest biała i kolorem zlewała się z wodą.
14. Założyłem, że mogą mnie nie znaleźć więc cały czas płynąłem. W krótkich chwilach odpoczynku pomagałem sobie deską, którą obracałem na plecy, leżąc pod nią wpinałem się trapezem w rączkę i odpoczywałem kilka- kilkanaście minut. Brzmi wspaniałe jednak woda ma ok. 18 stopni wiec pomimo długiej pianki grubości 5.4 mój organizm momentalnie się wychładzał i zaczynało mną telepać, w końcu był środek nocy. Zdawałem sobie sprawę jak działa hipotermia, na bierząco starałem się monitorować i doszukiwać jej objawów. Przed wychłodzeniem ratował mnie nieustanne ruch, płynąłem w kierunku oświetlonego na czerwono komina w Gdyni.
15. Na środku zatoki zastałem silny prąd znoszący na morze, przeprawiłem się przez niego trzymając deskę pod pachą, ostrząc nią lekko pod prąd. Dodatkowo z całych pozostałych we mnie sił płynąłem używając drugiej ręki oraz nóg. Udało mi się przedostać.
16. Dotrwałem do świtu, promienie słońca dały mi nowy zastrzyk energii a helikopter na niebie oraz łodzie na horyzoncie nadzieję na rychłe wytchnienie oraz koniec walki.
17. Nauczony doświadczeniem dnia poprzedniego nie zważyłem na wszystko i przezornie płynąłem dalej.
18. Koło południa już dość dobrze widziałem linię brzegową oraz 2 szlaki wodne. Jeden z lewej ( kontenerowce oraz duże lodzie wypływające z Gdyni w pełne morze) oraz drugi, biegnący wzdłuż linii brzegowej, przecinający moją drogę do brzegu. Średnio co godzinę coś tamtędy przepływało. Planowałem dopłynąć do szlaku, chwile odpocząć i poczekać na jakiś przypadkowy statek lub motorówkę. W przypadku kiedy zaczął bym się wyziębiać zamierzałem porzuci deskę oraz trapez i popłynąć prosto do samego brzegu, ponieważ skurcze od wieczora nie pojawiły się ponownie.
19. Jest ok. Godziny 16, za wszelka cenę przed zmrokiem chciałem dostać się na brzeg, zbliżałem się do szlaku wodnego. W głębi zatoki portowej dostrzegłem kuter wypływający w głąb zatoki, prawdopodobnie przepłynął by jakiś kilometr po mojej lewej stronie.
20. Słońce miałem w twarz, kuter sprzed sobą, więc wykorzystałem sytuację i przy użyciu deski puściłem kilka zajączków prosto w kuter. Kuter odpowiedział światłem szperacza. Odpowiedziałem ponownie sygnałem odblaskowym po czym pomachałem krzyżując ręce nad głową. Kuter zrobił szybki zwrot, podjął mnie na pokład, a załoga otoczyła mnie profesjonalną opieka oraz wsparciem. Jeden z marynarzy użyczył mi telefonu, powiadomiłem najbliższych, że wszystko jest ok.

Reasumując:

Lepszy wróbel w garści niż sikorka na dachu.

W sytuacji zagrożenia myślę , że powinienem wpłynąć na plaże prezydencką.
Dobrą decyzją było by rownież udać się od razu tratwą w kierunku Trójmiasta.
W sytuacji kiedy na brzegu może szukać cię kilkudziesięciu policjantów, przyjaciół oraz postronnych osób w momencie ciszy głośno krzycz!!! Echo powinno zanieść twoje wołanie o pomoc po wodzie aż do brzegu.
Zawsze miej ze sobą telefon!!! Nawet jeśli idziesz do wody na chwilę los potrafi spłatać figla.

Ps. Czuje się bardzo dobrze zarówno psychicznie jak i fizycznie. Poza otarciami od pianki, nadkwasotą od słonej wody oraz łagodną hipotermią (31,5stopnia Celsjusza ) którą zniwelowano na oddziale ratunkowym w godzinę, nie doznałem żadnych innych obrażeń. W miarę możliwości osobiście składam podziękowania wszystkim zaangażowanym w akcje poszukiwawczą. Jeszcze raz tutaj publiczne DZIĘKUJE WAM WSZYSTKIM!! Mundurowym i nie tylko. Świadomość, ze ktoś mnie szuka, cały czas podnosiła mnie na duchu, wywołała u mnie poczucie szansy i cały czas motywowała do walki. Gdyby nie Wy, mogło by mnie tu nie być. Jesteście moimi bohaterami!

Ufam, że powyższy komentarz rozwiał wszelkie niedomowienia i watpliwości, i jeszcze raz przepraszam. Wszystkim hejterom życzę jak najlepiej jednak pozostaję bez odbioru.

Pozdrawiam!

Domniemany trzydziestolatek, krakus :)

Awatar użytkownika
Mikolpa
Posty: 3207
Rejestracja: 05 kwie 2013, 15:58
Deska: SU-2 Prorider 140, Trans 153
Latawiec: Rebel 10,12,14, Addiction 18
Lokalizacja: Wrocław
Postawił piwka: 126 razy
Dostał piwko: 142 razy
 
Post10 wrz 2016, 21:46

Chłopie czapki z głów, brawo :clap: DAŁEŚ RADĘ.
Szkoda że Cię nie odnaleźli i musiałeś od początku do końca liczyć tylko na siebie.
Ogromny szacunek za to że walczyłeś i to tu napisałeś. Pby to dało wielu do myślenia tym pływający jak i piszącym pochopne wnioski.

Awatar użytkownika
zaaaak
Posty: 1403
Rejestracja: 24 lip 2011, 17:51
Deska: SU2
Latawiec: FX
Postawił piwka: 60 razy
Dostał piwko: 90 razy
 
Post10 wrz 2016, 21:56

O tak, nie da się ukryć tego że masz jaja, nie wiem tylko czy z powodu tego że przetrwaleś czy z tego że opisałeś to wszystko na kf ~ szkoda że na koncie gościa, ale może masz rację :wink: To wszystko to nauczka dla Ciebie i dla nas... :|

Media są generalnie strasze od kiedy płacą za tego typu informacje. Był kiedyś u nas w zakładzie pracy wypadek śmiertelny, zdarzenie miało miejsce o 6.20 rano, o 7.3o do dyspozytora dzwonił tvn24(zanim przyjechał prokurator, lekarz, policja)...ot takie nasze wspólne piekiełko...

3m się ciepło i wracaj szybko na wodę :wink:
Pozdrawiam

Awatar użytkownika
color1
Posty: 448
Rejestracja: 19 paź 2010, 16:33
Deska: nkb
Latawiec: nkb
Lokalizacja: wawa
Dostał piwko: 19 razy
 
Post10 wrz 2016, 22:40

Jesteś kozak ! Gratulacje za opanowanie, silną wolę i trzeźwość umysłu ! Takie rzeczy mogą się zdarzyć każdemu.

Natomiast czekam na "ustosunkowanie się" Ziomka, który tak ochoczo komentował na Gazeta.pl ;) - tak się składa że akurat udało mi się przeczytać tamtą żałosną dyskusję...

p/s - muszę Cię zmartwić, kiteforum.pl to już nie jest "neutralne środowisko"
Ostatnio zmieniony 10 wrz 2016, 23:07 przez color1, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
boldek
Posty: 2072
Rejestracja: 17 sie 2010, 11:55
Deska: Shinn Ronson, Sling Celeritas
Latawiec: Eleveight RS 8, 10, 12
Lokalizacja: Swarzewo
Postawił piwka: 50 razy
Dostał piwko: 72 razy
 
Post10 wrz 2016, 22:46

color1 pisze:Natomiast czekam na "ustosunkowanie się" Ziomka, który tak ochoczo komentował na Gazeta.pl ;) - tak się składa że akurat udało mi się przeczytać tamtą żałosną dyskusję...

Jak zobaczyłem na FB zdjęcie jak król zatoki pozował do TVN24 na tle najlepszego jego zdaniem latawca i deski do wszystkiego, to mi się odechciało oglądać tego całego "wywiadu"... :doh:

Jacek olsztyn
Posty: 924
Rejestracja: 01 cze 2009, 15:35
Lokalizacja: olsztyn
Postawił piwka: 2 razy
Dostał piwko: 20 razy
 
Post10 wrz 2016, 22:56

Brawo za walkę :clap:
Brawo za relację :clap:

jabeck
Posty: 208
Rejestracja: 15 sie 2010, 10:31
Deska: firewire, zeeko
Latawiec: Enduro, reo
Lokalizacja: 3city
Dostał piwko: 15 razy
 
Post10 wrz 2016, 23:03

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co Ty przeżyłeś
Chylę czoła i pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 11 wrz 2016, 10:31 przez jabeck, łącznie zmieniany 1 raz.

gareon
Posty: 513
Rejestracja: 11 lis 2014, 14:04
Deska: SU-2 Prorider 136/41
Latawiec: FX9 / Radar10 / Switchblade12
Lokalizacja: Gdynia
Postawił piwka: 14 razy
Dostał piwko: 20 razy
Kontaktowanie:
 
Post10 wrz 2016, 23:10

:thumbsup: Super, że taki finał, ale opowieść... hm :)
Ostatnio zmieniony 12 wrz 2016, 10:34 przez gareon, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
AbsurdMasakr
Posty: 8
Rejestracja: 14 mar 2015, 00:52
 
Post10 wrz 2016, 23:24

Chodzą plotki że przez to ze miałeś ze sobą deske bedziesz musiał cos zaplacić za te akcje. To prawda czy też pomówienia?

Awatar użytkownika
apek
Posty: 859
Rejestracja: 03 cze 2012, 09:42
Deska: Naish
Latawiec: Naish
Postawił piwka: 48 razy
Dostał piwko: 64 razy
 
Post10 wrz 2016, 23:55

boldek pisze:
color1 pisze:Natomiast czekam na "ustosunkowanie się" Ziomka, który tak ochoczo komentował na Gazeta.pl ;) - tak się składa że akurat udało mi się przeczytać tamtą żałosną dyskusję...

Jak zobaczyłem na FB zdjęcie jak król zatoki pozował do TVN24 na tle najlepszego jego zdaniem latawca i deski do wszystkiego, to mi się odechciało oglądać tego całego "wywiadu"... :doh:

To co Ziomek powiedział w TV niemal, o prawdopodobnych przyczynach i konsekwencjach tego wydarzenia niemal w całości odpowiada tej relacji. Jedyna rzecz, której zaprzecza domniemany krakus, to kwestia Helu, w którym według relacji Ziomka czekała rodzina rozpytując o niego, on tu nic o Helu nie wspomina.
Dla tych co nie oglądali, Ziomek powiedział, że tego dnia bezpieczniej było pływać na morzu, ale też nie potępił pływania na zatoce. Skrytykował kierunek domniemanego spływu. Przypuścił, że kitesurfer świadomie pozbył się latawca, aby dopłynąć do brzegu na półwyspie wpław i to stanowczo potępił. Stwierdził, że przy tej temperaturze, kitesurfer w piance może przetrwać w wodzie wiele godzin i nie należy przerywać poszukiwań.
Opisana historia na pewno nie jest dobrym przykładem self rescue kitesurfera (tratwą pod wiatr, porzucenie latawca), ale już po decyzji dopłynięcia do brzegu w Gdyni, to prawdziwa szkoła przetrwania rozbitka.

Awatar użytkownika
boldek
Posty: 2072
Rejestracja: 17 sie 2010, 11:55
Deska: Shinn Ronson, Sling Celeritas
Latawiec: Eleveight RS 8, 10, 12
Lokalizacja: Swarzewo
Postawił piwka: 50 razy
Dostał piwko: 72 razy
 
Post11 wrz 2016, 00:19

apek pisze:To co Ziomek powiedział w TV (...)

bardziej chodziło mi o to, co napisał krakus:
Domniemany.krakus pisze:Postanowiłem skomentować publicznie całą sprawę ponieważ jestem zniesmaczony postawą mediów (oraz niektórych członków naszej społecznosci), które to z mojego osobistego dramatu usiłują wyciągnąć korzysci dla siebie (...)
Jedyne prawdziwe informacje które ukazały się w mediach to zdjęcia odnalezionego sprzętu oraz informacje na temat przebiegu akcji ratunkowej. Pozostałe informacje to ślepe strzały, w dużej mierze kłamstwa bądź przeinaczenia, wywołane chęcią zysku lub darmowej reklamy kosztem osobistego dramatu czy też niedoszłej tragedii.

Nie twierdzę, że Ziomek nie miał racji w tym co mówił (nie oglądałem jego występu w TV, ale 2 filmiki na FB i podejrzewam, że jeśli chodzi o treść, to są podobne), ale o wystąpienie i "przekaz" w TVN, który skojarzył mi się z zacytowanymi przeze mnie powyżej zdaniami krakusa...

jmendys
Posty: 62
Rejestracja: 06 gru 2013, 18:41
Deska: SU-2
Latawiec: FS Speed3
Lokalizacja: Warszawa
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 2 razy
 
Post11 wrz 2016, 11:33

Szacun ze to opisałeś. Cenna lekcja dla nas wszystkich.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Awatar użytkownika
mary.dk
Posty: 1918
Rejestracja: 17 cze 2009, 21:13
Deska: Aero, Airush - Compact, Slayer
Latawiec: Airush Wave
Lokalizacja: Bydgoszcz
Postawił piwka: 58 razy
Dostał piwko: 88 razy
 
Post11 wrz 2016, 11:44

apek pisze:
boldek pisze:
color1 pisze:Natomiast czekam na "ustosunkowanie się" Ziomka, który tak ochoczo komentował na Gazeta.pl ;) - tak się składa że akurat udało mi się przeczytać tamtą żałosną dyskusję...

Jak zobaczyłem na FB zdjęcie jak król zatoki pozował do TVN24 na tle najlepszego jego zdaniem latawca i deski do wszystkiego, to mi się odechciało oglądać tego całego "wywiadu"... :doh:

To co Ziomek powiedział w TV niemal, o prawdopodobnych przyczynach i konsekwencjach tego wydarzenia niemal w całości odpowiada tej relacji. Jedyna rzecz, której zaprzecza domniemany krakus, to kwestia Helu, w którym według relacji Ziomka czekała rodzina rozpytując o niego, on tu nic o Helu nie wspomina.
Dla tych co nie oglądali, Ziomek powiedział, że tego dnia bezpieczniej było pływać na morzu, ale też nie potępił pływania na zatoce. Skrytykował kierunek domniemanego spływu. Przypuścił, że kitesurfer świadomie pozbył się latawca, aby dopłynąć do brzegu na półwyspie wpław i to stanowczo potępił. Stwierdził, że przy tej temperaturze, kitesurfer w piance może przetrwać w wodzie wiele godzin i nie należy przerywać poszukiwań.
Opisana historia na pewno nie jest dobrym przykładem self rescue kitesurfera (tratwą pod wiatr, porzucenie latawca), ale już po decyzji dopłynięcia do brzegu w Gdyni, to prawdziwa szkoła przetrwania rozbitka.


Ziomek na prezydenta !!!

Pozdro...

microzone
Posty: 43
Rejestracja: 21 sie 2013, 20:15
Deska: nobile 50/fifty
Latawiec: core
Postawił piwka: 2 razy
Dostał piwko: 4 razy
 
Post11 wrz 2016, 11:59

Chłopie pięknie ze jesteś cały i zdrowy.

Dziękuje ze zdecydowałeś sie opisać swoje przeżycie. To cenna lekcja dla nas wszystkich. Oby nikt z nas nie musiał tej lekcji przerabiać na własnej skórze, i wiedza została tylko teoretyczna.

Oby wszystkie Twoje ( i nasze) kolejne sesje kończyły sie w tym samym miejscu na plazy w której sie zaczynaja ( chyba ze w planach mamy spływ )

Pozdrawiam

śnieży
Posty: 334
Rejestracja: 21 sie 2010, 17:20
Lokalizacja: Łódź
Postawił piwka: 8 razy
Dostał piwko: 10 razy
 
Post11 wrz 2016, 20:33

przeczytałem, nadal nie rozumiem. jeśli dobrze wnioskuję to:
1. kite jak ktoś gdzieś wcześniej pisał to był royal era 2009, za producentem: "Bridle: 4 line pulley free" czyli technicznie trudno o sytuację, żeby coś się przełożyło tak, aby dalsze pływanie zupełnie nie było możliwe
2. pkt 11. sugeruje, że wiać nie przestało
3. miał zerwanego lisza

i to czego nie rozumiem:
- motyw porzucenia latawca?
- czemu kierunek na juratę jak tam jest głęboko 50m od brzegu a nie z powrotem na jastarnię gdzie jest płytko pewnie i z kilometr od brzegu?
- jeśli płycizna w jastarni była poza zasięgiem to czemu nie hals w na W?

nie hejtuję, jestem ciekaw. fajnie jakby sam autor się do tego odniósł. chętnie też przeczytałbym dokładniejszy opis co się stało ze sprzętem, że został porzucony


Wróć do „Forum Główne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości

cron