apek pisze:w zależności od sytuacji na wodzie, czasem po utracie deski warto szybko się zliszować i popłynąć wpław do deski aby ją odzyskać, a potem zająć się latawcem. Taka sytuacja to na przykład szkwalisty nierówny wiatr przy jednoczesnym przeżaglowaniu, wyhalsowanie się body dragami po deskę bardzo trudne, a czasem nie możliwe. Odzyskawszy deskę możesz restartować latawiec, albo zwijać i płynąć z nim jako tratwą.
Takie decyzje najcześciej podejmować, kiedy pływa się samotnie. Ja mam zawsze co najmniej dwie deski ze sobą na spocie.
Przykład na filmie
Nie, nie, i jeszcze raz nie! Nie róbcie tak! Przede wszystkim Twój opis nijak się ma do załączonego filmu. Na filmie jest max. 13kts w szkwalach, a Ty piszesz o np. przeżaglowaniu i szkwałach. Bzdura na tym filmie została opisana tylko na potrzeby tego filmu. Rzeczywistość często jest inna.
Jeśli się zliszujesz, to musisz przyjąć ryzyko:
1. W przypadku offshore pożegnać się ze sprzętem.
2. W przypadku onshore, wystarczy mocniejszy szkwał i latawka leci w ludzi na plaży, czy inne przedmioty stwarzając niekontrolowane zagrożenie.
Moim zdaniem żadna deska nie jest warta, tego żeby godzić się na powyższe ryzyko. Chyba że w pkt 1 latawiec z barem masz tańszy niż deskę...