Niedawno przesiadłem się ze SPEED 4 Deluxe 10m na CRONIX-a 10m
Także postanowiłem podzielić sie spostrzeżeniami w oparciu o doświadczenie jakie zdobyłem latając na Flysurferze.
Zacznę, że jestem zagorzałym fanem tej marki, jako że Flysurfer robi latawce komorowe, których czucie i prowadzenie daje niesamowite wrażenie (kto nie próbował, ten nie wie).
I właśnie skłaniając się ku CRONIX-owi liczyłem na odziedziczenie przez latawkę wielu cech ich komorowych braci.
Po paru pozytywnych sesjach na CRONIX-ie nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem.
Flysurferowi udało się przenieść lekkość prowadzenia latawca na pompkę, siły na barze są niewielkie, a wręcz znikome, przy neutralnym setupie.
Zawsze można zmieniając ustawienie trochę je zwiększyć, czy o dziwo jeszcze zmniejszyć!
Pare osób, które miały również okazję oblatać mojego CRONIX-a doceniły komfort braku zmęczenia rąk, koniec z wyczerpującą siłką.
Także w powietrzu latawiec szybuje z podobną SPEED-owi gracją, nie dając po sobie poznać, że to jednak nieco cięższa pompka.
Prawdziwym atutem kajta jest jego szybkość. Kręcenie loopów stało się banalne, kręci je bardzo ciasno i co ważniejsze płynnie przenosi moc.
Na SPEED-zie miałem mnóstwo kłopotów z loopami ze względu, że latawiec potrafił szarpnąć lub zaczynał je kręcić dość szerokim promieniem.
CRONIX podczas manewru skręca się lekko w osi utrzymując wysokość i zaczyna płynnego loopa, żadnych szarpnięć - płynny wzrost mocy.
Dzięki jego prędkości także łatwo nim podwachlować kiedy brakuje mocy. Ponadto jest bardziej reaktywny, ruchy barem stosunkowo szybciej przenoszone są na kajta, niżeli w SPEED-zie.
W dolnym zakresie wiatrowym jednak SPEED mimo, że tego samego rozmiaru miał lekką przewagę. Zdaje mi się, że potrzebował 1 węzełka mniej, żeby mnie rozbujać.
Nie wiem jak wypada CRONIX w górnym zakresie, ale przy 20 węzłach radził sobie doskonale i pokazywał prawdziwy pazur, nie wymagał majstrowania przy depowerze.
W końcu nie straszne mu już szkwały, nie trzeba z uwagą pilnować naprężenia linek, nie złoży się na tipach jak to potrafił nieraz SPEED.
Podczas ostrzenia latawiec równie głęboko, co SPEED siedzi w krawedzi okna,
przy zaciągnięciu bar-u na maksa i wyprofilowaniu krawędzi spływu można nim lecieć dosłownie pod wiatr.
Odczucia w upwind miałem bardzo zbliżone na obu modelach.
W lotach na CRONIX-ie daje się odczuć nieco mniej hang time, nie opuszcza mnie z równą SPEED-owi miękkością, ale daje identycznego lift-a do góry.
Zdaje się, że za sprawą ruchomej krawędzi spływu, podczas skoków przez zenit i maksymalnym zaciągnięciu bar-u czuć lekkie doładowanie w mocy.
Nie mam niestety porównania w skokach UH, na SPEEDzie nie praktykowałem.
Ale CRONIX zdaje się nie odstawać w możliwościach od typowych pompek i zdaniem producenta powinien wypadać lepiej w UH niż modele SPEED.
I muszę zdementować plotki, jako by bridle na krawędzi spływu miały zbierać glony. Parę razy miałem lądowanie w glonach i nic się tam nie uczepiło.
Propo startów z wody, startów odwróconych itp itd, na CRONIX-ie mam jedno słowo - BANAŁ.
Gdy działo się coś niedobrego, SPEED miał tendencję do auto zenitu, ale jak wiadomo czasem i ten system potrafił zawieść.
Latając na SPEED-zie zawsze wystrzegałem się bliżego kontaktu z wodą, a wręcz przerażała mnie wycieczka na duże fale.
Na lądzie, czy na śniegu nie było nigdy problemu, preferowałem ten latawiec nader pompki.
Wówczas można było komfortowo przyziemić, czy wystartować nawet z odwróconej pozycji jak każdą komórkę przez pociągnięcie za linki sterowe.
Na CRONIX-ie w końcu zrobię to samo bez lęku, że zatonie i pociągnie mnie za sobą. Przy startach z wody zachowuje się jak typowa komórka na lądzie.
Mogę go pociągając za sterówki wzbić w pozycji odwróconej lekko nad powierzchnię wody i obrócić wzbijając do zenitu.
Naprawdę wspomniany banał, zwłaszcza dla osoby obytej z komorowcami.
Nie muszę się z nim siłować szurając po wodzie, licząc że obróci się na bok i poszybuje przez krawędź okna, chociaż tak też można nim startować.
Jednak po paru sytuacjach z wodowaniem, a przyszło mi mocować się z nim na flaciku na Maszoperii, drobnej falce w Rewie i sporych falach niedawno w Jelitkowie.
Stwierdzam, że najwygodniejsze jest wzbicie przez start odwrócony.
Flysurfer, przy CRONIX-ie podtrzymał atut niezależności od osób trzecich, przy startowaniu latawki z lądu.
Kiedy jeździłem ze znajomymi nad wodę i widzieli, że mam warun na swojego 10m SPEED-a, tylko się radowali.
Wiedzieli, że mogą na mnie liczyć z wystartowaniem ich latawek.
Cóż z moją wielkodusznością po wystartowaniu znajomych w powietrzu byłem ostatni :p , ale startowałem samodzielnie.
Z CRONIX-em także nie muszę się martwić o osobę trzecią do pomocy przy starcie.
System self launchera dotychczas sprawdził się bez zarzutu. Miałem okazję testować go w warunkach od 15 knt do 20 knt.
Wszystko przebiegło gładko, żadnych niekontrolowanych zerwań latawki, czy splątań z uzdą. mechanizm zwalniany jest przez naprężenie linek nośnych.
Jedyne, na co moga sobie, co niektórzy pomarudzić to potrzeba napełnienia naszego "pomagiera" piaskiem
I co ważne odpowiednio nim dociążyć w odniesieniu do warunków.
I podobnie jak w przypadku SPEED-a i za rekomendacją flysurfera mogę rozpakowywać i pakować sprzęt bez potrzeby odczepiania bar-u od kajta.
Skomplikowana w przekonaniu wielu uzda, wcale nie jest taka skomplikowana, chociaż jestem przyzwyczajony do uzdy z mojego poprzedniego SPEED-a.
Nie ma już mixer-testu, który mimo prostoty (przesuwanie supełka centymetr w górę, czy w dół) potrafił niektórym spędzić sen z powiek.
Jest czysty i przejrzyście oznaczony system zmian ustawień latawca.
Przy tipach są trzy punkty zaczepienia bridli oraz trzy supełki na samych bridlach.
Jest też punkt do przepięcia uzdy przez środek tuby, ale narazie nie zabierałem się do tego tematu.
Także na bazie tych ustawień można sobie dowolnie zwiększać i redukować moc latawca, a także zmieniać siły na barze, reaktywność, zwrotność.
Chyba jak w większości pompek z górnej półki.
Bar w CRONIX-ie został ten sam, co w SPEED-zie, estetycznie wykonany Infinity bar 2.0
Odniosłem wrażenie, że ten z CRONIX-a miał jeszcze lepszą jakość wykonania. Przyjemna w dotyku otulina z oznaczeniem lewej i prawej strony baru kolorem,
dwa kolory dynem i pływaczków, aluminiowo-plastikowy system zrywki,
krętlik nad czikenem, depower na paskach, które trzymają się na rzep, aby nie fruwały przed nosem.
Parę rzeczy o elementach, których na pewno nie znalazłbym w SPEED-zie:
Pompka - w zestawie, prócz standardowo leasha jest pompka flaja. Niby nic nadzwyczajnego, ale nic bardziej mylnego.
Używałem już różnych pompek, dmuchałem slingshota, cabrinhę, ale w obu przypadkach nie odczułem takiego komfortu jak z pompką Flysurfera.
Przede wszystkim chodzi bardzo gładko. Pod wpływem ciśnieni w kajcie, na którymś etapie przełącza się między dwu, a jedno zakresowym trybem pracy.
Czasami potrafiłem się ostro zmachać pompując inne kajty, przy CRONIX-ie bez żadnego wysiłku, do tego w może 20 sekund jest w pełni napompowany.
Aha i co ważniejsze, przy etapie pompowania latawki - jest wrażliwa na niedopompowanie, ze względu na swój profil i wysokie AR. Co może być pewnym mankamentem.
Raz musiałem po starcie przyziemiać kajta , żeby dodać paroma ruchami nieco więcej powietrza do tuby.
Zaworki - w CRONIX-ie można ich znaleźć dwa. Jeden przystosowany na standardowe igły, drugi z kolei maksymalnie szeroki, jakie można spotkać w Cabrinhach. Oczywiście one pump z klamami na wężykach.
Podsumowując, jeśli dużo więcej czasu spędzasz kajtując na wodzie niż na lądzię, kręcą cię kiteloopy i chcesz spróbować trików UH, przy tym cenisz komfort, niezależność i lekkość w prowadzeniu to CRONIX jest dobrą opcją dla Ciebie.
Idealny all-rounder, którego możesz łatwo przerobić na kajta preferowanego stylu lotów.
Parę screenów z moich filmików: