
Jestem kajtowym "greenhornem", neofitą; nie udzielałem się jeszcze tutaj acz jestem pilnym czytelnikiem Kiteforum.pl od początków swojego zainteresowania kajtingiem ( 2008 r., wcześniej 8 lat windsurfingu); w zasadzie znalazłem na łamach Forum odpowiedź na każde nurtujące mnie pytanie względem tego pięknego sportu; dzięki za to wszystkim którzy włożyli w KF tyle cennej wiedzy i wiadomości

Mieszkam na południu Polski gdzie nie ma dobrych warunków do kajtowania, w zimie za to ciekawiej ale to inny już dział tego Forum...
Zatoka, Bałtyk wydał mi sie na urlopie rajem w porównaniu z szuwarami jeziornymi; stały wiatr, płytko i pół km od brzegu, klimat ... długo by wymieniać.
Podczas kilkunastodniowego urlopu nad Zatoką uskuteczniłem pewien progres; udało mi się zminimalizować "spacery wstydu", robić zwroty na "toeside" i pierwsze chwile w powietrzu - air time- dzięki którym to zapomniałem już o WS

Przepraszam za ten przydługi wpis; najwyżej Admin przerzuci ten "temat" w wątek o nabijaniu postów

Fotki nie są rewelacyjne; nie ma na nich żadnych deadmanów, kiteloopów, na których myśl dostaję gęsiej skórki etc etc; może kiedyś...
Pozdrawiam fanów kitesurfingu ! Janek
Aloha !


Podskakuję; jak na złość nie wyszło żadne zdjęcie gdy znajdowałem się w Hmax


Jakiś "ollie", na tym słynnym w tym spocie, falogennym wypłyceniu;
widoczny "donkey dick" to pokłosie wielkiej improwizacji w postaci fragmentu wieszaka znalezionego na plaży gdy zgubiłem "oryginalnego"...

"sedesowy" setup


Wyczerpujące pływanie do samego zmierzchu...



Kilwater


z początku śmigły fuelek wyrywał mnie z kapci...

-//-
