Wstaje rano, patrze za okno a tam wieje, wiec zjadłem szybko śniadanie, wrzuciłem pół garażu do auta i pojechałem pływać. Następnie jak już dojechałem to się rozłożyłem, popływałem potem złożyłem i wróciłem.
Fajnie wiało, fajnie było, tylko daty dokładnie nie pamiętam
ja pamietam moje poczatki, bylo to tak: pojechalem z rodzina na plaze i pozniej zobaczylem goscia ktory jezdzil na kajcie i mi sie to spodobalo i zaczolemkajtowac od tamtego czasu. nie jestem mistrzem ale jestem dobry w kajtowaniu.