Sent: 07 May 2005 01:45
To: Grabarczyk, Marek
Subject: Out of order oraz swist, pizd...
Siemanko again!
Sie, kuzwa, narobilo! Taki dobry statek! Zbudowany w najlepszej na swiecie, niemieckiej stoczni! A tak go pogielo podczas niedawnego sztormu! CNN podalo (zgodnie z prawda, zreszta): dwoch pasazerow rannych, ponad 60 kabin zlokalizowanych w dziobowej czesci, na pokladach 9 oraz 10, podlanych woda, ktora wdarla sie przez dwa panoramiczne okna wybite przez huge wave. Nigdy wczesniej nie widzialem statku, ktory na fali zachowywal by sie podobnie jak ten. Po uderzeniu fali (wcale nie najwiekszej) w dziob czuje sie (szczegolnie w dziobowej czesci) glosne bum polaczone z duzym wstrzasem, a nastepnie statek wpada w serie drgan o duzej czestotliwosci. Tak wyobrazalbym sobie orgazm u wieloryba albo cus! Nie ma mowy o spaniu bo masz wrazenie, ze ktos zlosliwie, co chwile daje z kopa w twoje kojo. Jak sie dowiedzialem nastepnego ranka - czesc pasazerow spedzila noc na modlitwach, w poblizu recepcji, w kamizelkach ratunkowych. Wrzask, pisk i placz dzieciarni. Sie narobilo! Co potrafi z ludzmi zrobic mamona! Sam dziwilem sie i probowalem odgadnac dlaczego kapitan nie schronil sie wczesniej do ktoregos z portow. Statek jest hotelem zbudowanym na barce samobieznej. Tak zwana dzielnosc morska barki jaka jest kazdy student wi. Aktualnie dostepne systemy prognozowania pogody i ostrzegania daja sto procent wiedzy z kilkunastogodzinnym wyprzedzeniem. Jesli kazdy student wi to kapitan tez wi. Dlaczego zatem kapitan sie pchal w ten ekstrement ? Bo w Nowym Jorku czekali nastepni pasazerowie w liczbie okolo 2,5 tysiaca z wykupionymi biletami. A taka kasa nie mogla sie zmarnowac!
W efekcie doznanych uszkodzen statek musial zawrocic z kursu i wejsc na kilka godzin do Charleston. Czesc pasazerow oswiadczyla fuck you! i w dalsza droge powrotna udala sie by shuttle cars. Juz tego samego wieczora jakas egzaltowana Murzynka kontynuowala fucking procedure przed kamerami CNN. Statek powrocil do Nowego Jorku z jednodniowym opoznieniem. Wejsciu do dokow towarzyszylo, jak nigdy przedtem, szesc helikopterow. Jakis amerykanski staruszek powiedzial na pokladzie:Tyle helikopterow?! Jestesmy najwazniejszym statkiem! Potem dodal: Mnie tam sie podobalo. Kiedys wybiore sie jeszce raz na taki cruise.
Nasi dzielni chlopcy z Polski, jako jedyna chyba dostepna steel work sila fachowa na okrecie, zabrala sie za usuwanie skutkow zniszczen i doprowadzenie statku do stanu akceptowanej przez US Coastguard kondyncji. Zaslepilismy blacha stalowa nieszczesne dwa okna i dolozylismy usztywnienia w rejonie naprawy. Przy okazji wydalo sie, ze bardzo estetycznie polozone spoiny mocujace reling do nadburcia wykonane zostaly calkowicie bez przetopu. Zwyczajnie - przyklejone. Prawdopodobnie kawalki wyrwanych relingow porwane przez fale byly bezposrednia przyczyna potluczenia szyb w oknach. Wycielismy wgniecione przez fale i zakleszczone drzwi strugoszczelne prowadzace na poklad dziobowy, a otwor po drzwiach zaslepilismy podobnie jak uczynione to zostalo w przypadku okien. Resztki po jacuzzi szt.2 przeznaczonych dla zalogi, znajdujace sie na otwartym pokladzie dziobowym zostaly zamiecione. Dzielni Filipinczycy doszczelnili siliconem (silicon jest najlepszym materialem dla Philippinos, a statek noszacy nazwe Super Star Capricorn - w skrocie SS Capricorn - po 30-letniej eksploatacji zaczeto przezywac Silicon Ship Capricorn) okno na mostku i statek mogl kontynuowac podroz. Naprawde, mieli szczescie, ze bylo nas paru stoczniowych chlopa na burcie i nie stracili dodatkowego dnia na sciagniecie ekipy naprawczej. W kilka dni pozniej zostalismy poproszeni o czesciowa wymiane srodnikow w pokladnikach ramowych, pod pokladem osmym, na dziobie, a od wczoraj wymieniamy kawalek sciany w klatce schodowej, pod pokladem trzecim, midship. Blaszke nie tyle wyglo co przeglo (stateczek jakby za mientki w tym rejonie). Ile jeszcze takiego shitu pod szalunkami - trudno zgadnac. Ja zaczynam opracowywac osobista procedure "abandon ship". Przeciez, jak one - Filipiny uslysza alarm, to pierwsze co pobiegna do kabin po uciulane pieniadze, a potem: who can swim - jump into water right now, who can not swim - think you for your attention... Kto sie bedzie zajmowal tym calym szpitalem, potwornie grubymi ludzmi chodzacymi o kulach lub poruszajacych sie na wozkach, matkami z dziecmi na reku, itp? W warunkach sztormowych! Sytuacja staje sie podobna do swobodnego spadku samolotu pasazerskiego z duzej wysokosci. Zero szans!
Ale, nie taki disbel straszny. W razie czego wywiesza sie tutaj pieknie wydrukowana na komputerze, zaimpregnowana w celofan kartke format A4 - "OUT OF ORDER". Taka kartka zalatwia wszystko na dlugie tygodnie, czasami miesiace. Takich tutaj maja majstrow. Filipinski electrician nie lapie sie za napiecia przewyzszajace napiecie bateryjki kieszonkowej. Napiecia 110, 220, 440 volts zalatwiane sa przez bialego. Podobnie z plumbersami - sa bezsilni jesli zabraknie siliconu na statku. Ostatnio sikalem w jednej z bardzo nielicznych na tym staku public toilets. Zaobserwowalem, ze przeslonka przedzielajace sasiadujace ze soba pisuary chyli sie ku upadkowi z powodu braku siliconu pod srubami mocujacymi wspomniana przeslonke do panela sciennego. Ciasnota miejsca powodowala, ze sredniej wielkosci grubasy nie mogli przecisnac sie do pisuaru bez szorowania brzuchem po tejze. Zaslonka padla i na szczescie nikt jej nie probuje wiecej montowac. Nastepny etap zniszczen - zapchany pisuar, brak odplywu i... karteczka zgrzebnie doklejona do porcelany: OUT OF ORDER. Pozostal kibel, czyli sracz. Ale tam wkrotce takze sie narobilo. Zamknieto sracz, a na drzwiach wejsciowych, od strony korytarza karteczka: OUT OF ORDER. To ja im, kuzwa, wroze, ze za pare miesiecy beda musieli taka karteczke powiesic juz na trapie wejsciowym ! I skonczy sie babolenie. No, chyba, ze sobie pojda w miedzyczasie gdzie do stoczni albo cus, to im naprawia.
Tymczasem pozdrawiam wszystkich ciezko pracujacych, a takze tych, ktorym od czasu do czasu dane jest poopieprzac sie na przyklad w Goluniu.
To pisalem ja, Jedrus, dzielny marynarz.
P.S.
Dzisiaj dzielna zaloga miala safety drill. Podczas coffe break rozlegly sie dzwonki, a potem w jednej sekundzie - "swist, pizd" i kelnerki popijajace kawe w messie pobiegly na miejsce zbiorki....
pani_krystyna pisze:pan Pawel dziarsko wsiadl na rower i 20 minut po zakonczeniu aukcji byl juz u mnie na swym czarnym rumaku gotowy do realizacji tranzakcji. Zawiezienie recepty zajelo mu 25 minut. MEGA POZYTYW ! POLECAM TEGO ALLEGROWICZA.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości