

Pierwsze kroki były jak najbardziej udane dzięki tej starej i wysłużonej rakiecie, na której płynęłam.


Nastąpiła zmiana sprzętu. Chciałam przetestować inne modele - na 2 ogień poszedł najnowszy model PinkPonton


Nie sprostał on jednak moim oczekiwaniom...ALE udało mi się na nim 'karnąć'.


Tak mniej więcej ta cała dyscyplina wyglądała na różowym cacku.


Stwierdziłam, że nie będę egoistką i na pokład dosiadły się siostra Martyna i koleżanka Marta. Byłam w szoku, że ten 2m trenażer daje radę nas ciągnąć. Fakt faktem wyciągałam z niego tyle mocy ile tylko się dało.


Momentami rozwiłałyśmy taką prędkość, że dziewczyny nie dawały rady się utrzymać!




Ta nowopowstała(?) odmiana Kite'a dostarcza sporą dawkę radości i chwilę zapomnienia co do warunków wiatrowych przeznaczonych dla kitesurferów i ich prawdziwych latawek


I ostatni rzut okiem na wspaniale prezentujący się KITEPONTONING!
