Wszystko fajnie. Interesuje mnie tylko, co z takim importowanym sprzętem dzieje się w wypadku jego wady? Czy zajmie się nim krajowy dystrybutor (jeżeli taki jest), wiedząc, że na jego 'kawałek torciku' połakomiliśmy się sami sprowadzając z za granicy?
Jeszcze na jedną rzecz warto zwrócić uwagę - jeśli import własnym sumptem stanie się powszechny - wykruszą się lokalni sprzedawcy, wykruszy się ich asortyment. Gdzie wtedy się udać, jak strzeli linka, tuba albo deska? Pozostanie siedzieć na plaży, czekając na przesyłkę z 'amerykańskiego ebay'a'... Fajnie chyba mieć kogoś w pobliżu, z solidnym zapasem sprzętu, kto zajmie się roszczeniem gwarancyjnym, udzieli fachowej porady, podrzuci jakieś nowinki do testów. A że na tym trochę zarabia - to chyba nie tragedia?