Mariusz kilkaset metrów przed kolegą na tradycyjnym rowerze.
A to niespodzianka, że TACY zawodnicy startowali w kajtowym wyścigu. Wielki szacun za ten wyczyn. Rączki nie od parady.



Wnet nadałyby się na foila za motorówką, jak to widać w końcówce filmiku z Iławy
a myślę, że przy dobrym opanowaniu kajta (buggy się tutaj kłania) - to może ten zastaw wypaliłby także z kajtem


A swoją drogą to z Maxa ryzykant i szczęściarz. Miał farta, że mu zawiało wystarczająco na tak długim dystansie. Dwa lata temu czekaliśmy na wiatr chyba ze dwa miesiące.
Pamiętam jeszcze, jak sam spławikowałem z 15 minut w okolicach Grzybowa przy wietrze od lądu.
Pływając na foilu korci, by płynąć za horyzont - tak lekko i bez wysiłku się płynie. Gorzej, jak kajtek spada z nieba

Aż szkoda konkurentów na lądzie, których wiatr nie popycha do przodu.
Cieszę się, że morze ciągnie także młode wilki morskie na wodę. Sam bym dołączył, gdybym wiedział o tej imprezie.
Masaż jednak jest potrzebny. Soroka też z niego korzystał w przelocie do Irlandii. Próbowałem wpleść jakąś gimnastykę, by obywać się bez masażu, ale to niełatwe.
Zastanawiam się, czy asekuracja przy wietrze WNW nie byłaby łatwiejsza na większym skuterze?
Moim chłopakom prawie wszystkie plomby powypadały



Maxiu, czekam na dokładną relację podczas regat w Rewie. Mnie możesz zdradzić, czy czwórgłowy w lewej czy prawej nodze siadał pierwszy.

Tadeusz